Data: 2002-04-20 14:19:11
Temat: Re: prosba było(..)
Od: Carrie <c...@w...pf.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sat, 20 Apr 2002 11:02:07 +0200 Dominika Widawska
<d...@m...szczecin.pl> zaszczycił/a czytelników tej grupy taką oto
wiadomością:
>Carrie wrote:
>> A jeśli tak, to jaki problem wyjść w momencie, kiedy sytuacja
>> przybiera charakter przez nas niepożądany? Czy nie można powiedzieć:
>> "Nie!" ? A jak nie pomoże, to ostro zaprotestować?
>
>ale wowczas relacje z ta osoba i tak sie zmienia, nieodwolalnie.
>i IMO - niepotrzebnie.
Ale przecież jeśli ostentacyjnie będziesz unikać spotkania z kimś, kto
o spotkanie zabiega, to wasze relacje też się zmienią, czyż nie? Nie
da się chyba tak trwać w zawieszeniu, żeby nic się nie zmieniało.
>a do tego - moze pojawic sie moralniaczek wobec partnera. i zal
>do siebie.
>mam pisac przyklady?
Pewnie :) Lubię rozważania na przykładach bardziej od teoretyzowania.
Moralniaczek i żal za grzechy są wg mnie nieodwołalnie wpisane w życie
[chyba, że ktoś nie ma sumienia...]. Dla mnie akurat spotkanie z kimś,
na kogo TŻ patrzy niechętnie, to grzech wagi lekkiej. No, może
średniej. Zaznaczam, spotkanie czysto towarzyskie, a nie romans :)
>jesli spotykam/umawiam sie z kims, to wiem, czy zanosi sie na
>flirtowanie, czy tez jest to uklad z innej kategorii.
Wiesz to z góry? Jakim sposobem? Ja czasem mam przeczucia, intuicja mi
coś podpowiada, czasem jakieś obawy dochodzą do głosu, ale na pewno
nie wiem nigdy. Dopóki się nie przekonam. Chyba że ktoś już wcześniej
da mi do zrozumienia, że chce się ze mną spotkać, bo wiąże ze mną
jakieś nadzieje...
>nie umawiam sie z facetami, z ktorymi nie moglabym spotykac sie
>we 3 badz 4 - mam na mysli mojego TZ i ew. TZ tej drugiej osoby.
A z kim nie mogłabyś się tak spotkać? Myślę i myślę, i nie przychodzi
mi do głowy żadna osoba, której nie mogłabym przedstawić mojemu
chłopakowi :)
>podany wyzej opis jest cokolwiek enigmatyczny, totez nie
>pojmuje, jak doszlo do umocnienia Cie w wierze w sama siebie...
>:-) wyobraznia mi szwankuje.
Hmm, nie wiem, czy to odpowiednia grupa do takich zwierzeń :)
Przekonałam się, że niektórych rzeczy nie przeskoczę, nawet gdybym
bardzo chciała. Że dwa spotkania nie wystarczą, abym czuła się
bezpiecznie z danym człowiekiem, a bez poczucia bezpieczeństwa 'nie
idę na całość'. Ergo, jak mi ktoś wyskoczy z niespodziewaną propozycją
zacieśnienia znajomości, szczególnie gdy jestem zajęta kimś innym, to
nie ma co liczyć na sukces. Wcześniej mogłam sobie gdybać na ten
temat, aż się przekonałam w praktyce... :)
To nie znaczy, że tak będzie zawsze, ale jest tak teraz. A teraz jest
dla mnie najistotniejsze :)
To coś jakby sytuacja zagrożenia, np. w Twojej obecności wydarzył się
wypadek, ktoś krwawi. Wedle swoich przypuszczeń powinnaś albo dzielnie
rzucić się do pomocy, albo zemdleć z przerażenia, albo kompletnie
stracić głowę - a tu może się zdarzyć, że sama siebie zaskoczysz... :)
Gdy wiem na pewno, że w niebezpiecznej sytuacji jestem w stanie jasno
myśleć i podejmować konstruktywne decyzje, to mam więcej zaufania do
samej siebie [a wolę ufać najpierw sobie, a dopiero potem liczyć na
innych]. Ale żeby to nastąpiło, muszę się jakoś sprawdzić.
Pozdrawiam, Carrie
|