Data: 2002-04-22 19:15:25
Temat: Re: prosba było(..)
Od: Maja Krężel <o...@f...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Qwax napisał
: Nawet gdybyś musiała je odwieźć do domu dziecka? lub byś wiedziała że
: to się stanie bo jesteś sama i masz (TFU,TFU) raka?
Słuchaj, a czy Twoja żona mówiąc Ci, że być może kiedyś Cię opuści dla innego
gościa, wie właśnie teraz, w tym momencie, że to zrobi? To przecież jasne, że
gdybym zawieźć dziecko musiała (lub cokolwiek innego), to bym o tym
powiedziała. Ale mówienie na wszelki wypadek, bo a nuż widelec, to dla mnie
niedorzeczne. I okrutne. I egoistyczne, jeśli chodzi o małżeństwo (związek).
Bo zrzuca się w ten sposób całą odpowiedzialność za to, by ten związek
utrzymać. Przecież zawsze potem można powiedzieć - "ale przecież cię
uprzedzałam".
Poza tym z tym domem dziecka sprawa jest o tyle inna, że ja
byłabym_zmuszona_przez życie, los, czy co tam jeszcze do opuszczenia dziecka.
A odejście żony/męża do innego faceta/kobiety jest jej/jego decyzją. Mówienie
zatem, że "być może zdarzy się tak, że odejdę do innego/innej" jest po prostu
niedojrzałym wyznaniem kogoś, komu tak naprawdę chyba zwisa, czy robić
wszystko, by aktualny związek/rodzinę pielęgnować i utrzymywać tak długo, jak
się da. Bo skoro "różnie bywa", to po co się starać.
: > Jeśli nie wzruszyłoby Cię, gdyby Twoja "żona" powiedziała Ci, że jak
: > ją kiedyś "trzepnie" to odejdzie od Ciebie do innego faceta, to pozostaje
: > mi tylko cieszyć się Waszym dobrym samopoczuciem i tym, że ja w swoim
: > życiu nie trafiłam na kogoś tak do bólu "szczerego".
: Ależ ona to powiedziała i to nie raz. I ma do tego pełne prawo.
A ja nie twierdzę, że takiego prawa nie ma. Chodzi mi tylko o to, czy to jest
uczciwe w świetle tego, w jakim celu i z jakim przeświadczeniem ludzie
decydują się żyć razem. Jeśli na zasadzie "w życiu różnie bywa" to zgadzam
się, że to uczciwe. Jeśli na zasadzie "to ja decyduję o moich działaniach" to
jest to nieuczciwe. Ja żyję wg tej drugiej zasady.
: Jest wolnym człowiekiem, który z własnej woli jest ze mną. Nie z powodu
: przysiąg i ślubów ale dlatego że CHCE. Jak przestanie chcieć to po
: cholerę (przepraszam) się męczyć
Zgadzam się z tym, ale nie do końca rozumiem, co to znaczy "przestać chcieć"?
Czy to nie jest po prostu przejaw braku odpowiedzialności? Rozumiem, gdy
związek się wali na łeb na szyję i nie ma sensu szarpać się nawzajem, ale nie
pojmuję odchodzenia do innego faceta/kobiety, bo nas poraził. Uważam, że to
śmieszne.
Przed chwilą dokładnie przewałkowałam cały ten temat z moim mężem. Ufff...
wiedziałam, że podzieli moje zdanie :-))
: >Jedno to chęć postępowania "właściwego" a drugie to realne spojrzenie na
: > świat.
: Czytając niektóre wypowiedzi wątpie w to co napisałaś.
Czyje wypowiedzi?
: > BTW nie odpowiedziałeś mi na pytanie z innego postu:
: > "Czy w Twoim związku "uczciwość" i "zaufanie" kojarzą Ci się jak
: > powyżej?"
: Już odpowiedziałem.
Przykro mi, ale dotąd nie widzę postu z tą odpowiedzią. Jeśli możesz, to
odpowiedz teraz na priva.
: ale jak nie znajdziesz to rzuć na priv pytanie to podrzucę na priv
: odpowiedź - nie chcę zaśmiecać grupy powtórzeniami.
Pytanie zadałam powyżej.
--
Pozdrawiam
Maja
|