Data: 2001-07-26 09:39:18
Temat: Re: przyjaźń a stosunki słuzbowe
Od: "Saulo" <d...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> napisał w wiadomości
news:9jon24$np7$1@news.tpi.pl...
> Andy:
> > Będę bardzo wdzięczny za wszelkie sugestie.
>
> Ja mam taka: jak Ty bys postapil na jego miejscu?
> Czy bez wzgledu na ew negatywne reakcje otoczenia
> w kontaktach sluzbowych kierowalbys sie bezwzgledna
> lojalnoscia wobec kogos z kim sie przyjaznisz?
> Czy nie przeszkadzaloby Ci to np kontrolowac poczynan
> tak samo przyjaciela jak i innych (jego kolegow /kolezanek
> z pracy)?
>
> IMO zbyt wiele wymagasz do Swego nowego przelozonego.
> Wymagac od innych jest zawsze najlatwiej.
>
> Pozdrawiam,
> Czarek
Trahiczne.:-) Musze sie tym razem raczej zgodzic z Czarusiem (tzn. co najmniej tez
uwazam, ze nie
jest to az tak proste i jednoznaczne: "zly byly przyjaciel awansowal i sie wypial").
Z mojego doswiadczenia wynika, ze nie ma nic gorszego niz zupelne pomieszanie
stosunków towarzyskich
i sluzbowych w miejscu pracy (tzn. w praktyce opieranie kontaktów w pracy na
stosunkach
towarzyskich). Jest to doskonala recepta na wzmaganie zawisci, ostracyzm spoleczny,
powstawanie
sieci wzajemnych zobowiazan towarzyskich (a nie zwyklych zobowiazan wynikajacych z
poprawnych
stosunków sluzbowych).
Mój kolega zostal kiedys bezposredniem przelozonym mnie i innych czlonków naszego
zespolu. Sytuacja
jest oczywiscie nieco inna, bo nie byl to mój przyjaciel, tylko kolega. Ale na
mniejsza skale tez
musialy sie w zwiazku z tym zmienic pewne uklady. Stosunki w pracy staly sie o ton
bardziej
oficjalne (niewiele, ale widocznie). I bardzo dobrze, bo inaczej powstawalyby
niepotrzebne kwasy
miedzy podwladnymi o róznym uprzednim stopniu zazylosci z awansowanym kolega. On tez
stara sie byc
sprawiedliwy (nawet troche teatralnie), nie faworyzowac nikogo. Jest to do pewnego
stopnia
przedstawienie, ale zdrowe i potrzebne przedstawienie.
Na zycie po pracy ma to (i powinno miec) oczywiscie duzo mniejszy wplyw.
Pozdri
S.
--
----------
Champagne for our real friends
and real pain for our sham friends!
Francis Bacon
|