Strona główna Grupy pl.sci.psychologia przyjaźń a stosunki słuzbowe

Grupy

Szukaj w grupach

 

przyjaźń a stosunki słuzbowe

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-07-25 19:06:08

Temat: przyjaźń a stosunki słuzbowe
Od: "Andy" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Mój przyjaciel został zastępcą mojego szefa. Przez jakis czas było ok, ale
zauważyłem, że zaczyna się odsuwac ode mnie. W końcu poprosiłem go o rozmowe
i spytałem wprost co jest grane. Udawał , że niby wszystko jest ok, ale mój
6 zmysł nie dawał za wygraną i w końcu powiedział, że nie bardzo pasuje mu
utrzymywanie zażyłych stosunków ze mną w miejscu pracy. Mówił tez coś o
rozmowie z szefem (z którym kiedys też byłem blisko, ale okazał sie małym
człowiekiem), i jego upomnieniach, że utrzymuje ze mna zbyt zażyłe stosunki.
Ponieważ kariera jak widać jest dla niego ważna i nie chce narażać sie
szefowi odsunął sie ode mnie. Tłumaczył mi ,że możemy się spotykać po
południu. Ale rzadko się widujemy bo każdy ma swoje rodziny i obowiązki.
W pracy dużo mu pomagałem, uważałem ,ze jest moim przyjacielem i robiłem dla
niego więcej niżby wynikało to tylko z obowiązków słuzbowych.
Teraz zastanawiam się jak mam postępować. Nie potrafie udawać. Wydawało mi
się, że przyjaźni nie trzeba sie wstydzić nawet w pracy. Ale może jestem w
błędzie. Może otoczenie jest zazdrosne. A może chodzi o zasade dziel i
rządź. Bo układy między nami popsuły się. Teraz zastanawiam sie czy w ogóle
spotykać sie z nim popołudniami. Przecież też może nas ktoś zobaczyć -
żyjemy w małym mieście , gdzie każde wyjście na piwo to spotkanie kogoś
znajomego z pracy. Szkoda mi tej przyjaźni.Serce mi mówi coś innego, ale
rozum podpowiada, że jestem potraktowany instrumentalnie.
Czy mam kontynuować tę przyjaźń w jakiejś okrojonej formie, czy dać sobie z
tym spokój. Może ktoś miał podobne doświadczenia i mógłby się nimi
podzielić.
Będę bardzo wdzięczny za wszelkie sugestie.

Pozdrawiam
Andy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-07-25 19:16:02

Temat: Re: przyjaźń a stosunki słuzbowe
Od: "John Bean" <j...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Andy" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9jn4v1$cre$1@news.tpi.pl...
> Mój przyjaciel został zastępcą mojego szefa. Przez jakis czas było ok, ale
> zauważyłem, że zaczyna się odsuwac ode mnie. W końcu poprosiłem go o
rozmowe
> i spytałem wprost co jest grane. Udawał , że niby wszystko jest ok, ale
mój
> 6 zmysł nie dawał za wygraną i w końcu powiedział, że nie bardzo pasuje mu
> utrzymywanie zażyłych stosunków ze mną w miejscu pracy. Mówił tez coś o
> rozmowie z szefem (z którym kiedys też byłem blisko, ale okazał sie małym
> człowiekiem), i jego upomnieniach, że utrzymuje ze mna zbyt zażyłe
stosunki.
> Ponieważ kariera jak widać jest dla niego ważna i nie chce narażać sie
> szefowi odsunął sie ode mnie. Tłumaczył mi ,że możemy się spotykać po
> południu. Ale rzadko się widujemy bo każdy ma swoje rodziny i obowiązki.
> W pracy dużo mu pomagałem, uważałem ,ze jest moim przyjacielem i robiłem
dla
> niego więcej niżby wynikało to tylko z obowiązków słuzbowych.
> Teraz zastanawiam się jak mam postępować. Nie potrafie udawać. Wydawało mi
> się, że przyjaźni nie trzeba sie wstydzić nawet w pracy. Ale może jestem w
> błędzie. Może otoczenie jest zazdrosne. A może chodzi o zasade dziel i
> rządź. Bo układy między nami popsuły się. Teraz zastanawiam sie czy w
ogóle
> spotykać sie z nim popołudniami. Przecież też może nas ktoś zobaczyć -
> żyjemy w małym mieście , gdzie każde wyjście na piwo to spotkanie kogoś
> znajomego z pracy. Szkoda mi tej przyjaźni.Serce mi mówi coś innego, ale
> rozum podpowiada, że jestem potraktowany instrumentalnie.
> Czy mam kontynuować tę przyjaźń w jakiejś okrojonej formie, czy dać sobie
z
> tym spokój. Może ktoś miał podobne doświadczenia i mógłby się nimi
> podzielić.
> Będę bardzo wdzięczny za wszelkie sugestie.
>
> Pozdrawiam
> Andy
>

Na moje, to daj Twojemu przyjacielowi trochę czasu. Jeżeli Wasza przyjaźń
jest dla niego naprawdę ważna, to w końcu zrozumie, że nie zawsze zachowywał
się stosunku do Ciebie tak, jak powinien. Ma teraz na pewno więcej pracy,
jest częściej zmęczony, zanim do tego przywyknie może minąć trochę czasu. A
może też nie chce Cię niepotrzebnie wciągać w kłopoty firmy, które poznał
"dzięki" awansowi.
Jeżeli rzeczywiście istnieje między Wami przyjaźń, to dajcie jej trochę
czasu. Najważniejsze to nie rezygnować. Trzymaj się!!!


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-07-25 19:30:57

Temat: Re: przyjaźń a stosunki słuzbowe
Od: "Eva" <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Andy" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9jn4v1$cre$1@news.tpi.pl...
>Szkoda mi tej przyjaźni.Serce mi mówi coś innego, ale
> rozum podpowiada, że jestem potraktowany instrumentalnie.
> Czy mam kontynuować tę przyjaźń w jakiejś okrojonej formie, czy dać sobie z
> tym spokój. Może ktoś miał podobne doświadczenia i mógłby się nimi
> podzielić.
> Będę bardzo wdzięczny za wszelkie sugestie.

Serce Ci dobrze mówi.
Do kitu z takimi przyjaciomi;). Bedzie Cię to jeszcze długo bolało,
ale lepiej szybko pomysl o innych przyjaciolach, bo ten juz jest stracony.
Kiedys moze sam do Ciebie przyjdzie, to jednak nigdy nie bedzie juz to samo.
Jesli zalezysz od niego i szefa (bo zalezysz) to usmiechaj sie i rob swoje
ale pomysl czy na pewno musisz tam pracowac.
Ta sytuacja bedzie drazyc Twoje emocje jak robak i po prostu szkoda Twojego
zdrowia.
Pozdrawiam i postaraj sie uwierzyc, ze na tych dwoch swiat sie nie konczy
a najlepiej miec wlasna firme i byc w niej szefem:).
E.




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-07-25 20:23:38

Temat: Re: przyjaźń a stosunki słuzbowe
Od: Nina Mazur Miller <n...@p...ninka.net> szukaj wiadomości tego autora

"Andy" <a...@p...onet.pl> writes:

> Mój przyjaciel został zastępcą mojego szefa. Przez jakis czas było ok, ale
> zauważyłem, że zaczyna się odsuwac ode mnie. W końcu poprosiłem go o rozmowe
> i spytałem wprost co jest grane. Udawał , że niby wszystko jest ok, ale mój
> 6 zmysł nie dawał za wygraną i w końcu powiedział, że nie bardzo pasuje mu
> utrzymywanie zażyłych stosunków ze mną w miejscu pracy. Mówił tez coś o
> rozmowie z szefem (z którym kiedys też byłem blisko, ale okazał sie małym
> człowiekiem), i jego upomnieniach, że utrzymuje ze mna zbyt zażyłe stosunki.
> Ponieważ kariera jak widać jest dla niego ważna i nie chce narażać sie
> szefowi odsunął sie ode mnie. Tłumaczył mi ,że możemy się spotykać po

Bubek z niego i tyle.
Mozna miec jednoczesnie przyjaciela ktory zarazem bedzie
szefem/podwladnym.

Ja sama tak pracuje juz od wielu lat, po prostu w pracy mam
przyjaciol, niezaleznie od tego czy ktos jest moj szef czy nie.
Moj obecny szef tez jest moim przyjacielem, utrzymujemy dosc zazyle
stosunki. To dziala bez pudla pod jednym warunkiem - ze sie umie
odzielic obowiazki sluzbowe od plaszczyzny prywatnej.

Np. w sprawach sluzbowych potrafimy sie czase poklocic, nawrzeszczec
na siebie etc. ale w zyciu do glowy by mi nie przyszlo zeby z takiego
powodu uznac, ze on juz mnie nie lubi albo zeby nie wykonac roboty,
ktora mam do zrobienia bo akurat ja albo on jestem nie w sosie czy cos
takiego.
No i zadne z nas nie spodziewa sie z tytulu przyjazni zadnych forow,
mniejszych wymagan czy czegos w tym guscie.

> południu. Ale rzadko się widujemy bo każdy ma swoje rodziny i obowiązki.
> W pracy dużo mu pomagałem, uważałem ,ze jest moim przyjacielem i robiłem dla
> niego więcej niżby wynikało to tylko z obowiązków słuzbowych.

I to byl blad. Moge zrozumiec intencje ale z doswiadczenia wiem ze
taka dorga do niczego nie prowadzi.
ja swojemu przyjacielowi moge powiedziec, co robi zle, co powinien
zmienic, co jest nie tak - moge mu zaoferowac szczerosc po prostu, ale
juz usprawnienie jego pracy, douczenie sie etc. to jego dzialka.

Pomysl o tym w ten sposob - jesli cos za kogos bedziesz robil to ten
ktos sie nigdy nie nauczy sam tego robic.

> Teraz zastanawiam się jak mam postępować. Nie potrafie udawać. Wydawało mi
> się, że przyjaźni nie trzeba sie wstydzić nawet w pracy. Ale może jestem w

bo nie trzeba. Ci, ktorzy sie wstydza to sa bubki ktorzy sami
pokazali, iz niewarci sa twojej przyjazni.

> błędzie. Może otoczenie jest zazdrosne. A może chodzi o zasade dziel i
> rządź. Bo układy między nami popsuły się. Teraz zastanawiam sie czy w ogóle
> spotykać sie z nim popołudniami. Przecież też może nas ktoś zobaczyć -

jesli nie masz ochoty, nie zmuszaj sie na sile.
w koncu przyjazn nie polega na zmuszanoiu sie do czegokolwiek.

> żyjemy w małym mieście , gdzie każde wyjście na piwo to spotkanie kogoś
> znajomego z pracy. Szkoda mi tej przyjaźni.Serce mi mówi coś innego, ale
> rozum podpowiada, że jestem potraktowany instrumentalnie.
> Czy mam kontynuować tę przyjaźń w jakiejś okrojonej formie, czy dać sobie z
> tym spokój. Może ktoś miał podobne doświadczenia i mógłby się nimi

Ale co rozumiesz przez kontynuacje? Na sile spotykanie sie z tym twoim
przyjacielem? ja osobiscie wychodze z zalozenia, ze jesli proboje sie
z kims spotkac pare razy i za kazdym razem dostaje odmowna odpowiedz w
stylu "nie mam czasu" to dalej sie juz nie narzucam.

Jesli ktos dla mnie ciagle nie ma czasu i traktuje mnie jak taboret,
czemuz mialabym zabiegac o jego wzgledy?

--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net
http://www.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-07-25 20:42:16

Temat: Re: przyjaźń a stosunki słuzbowe
Od: "Mrowka" <m...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

Ja mialam podobna sytuacje.Jak bylam w szkole handlowej mialam praktyki w
sklepie mojego ojca.Poznalam jego pracownice i z jedna sie zaprzyjaznilam
pomimo tego,ze byla ode mnie starsza o 15 lat.Kilka lat po skonczeniu szkoly
ojciec oddal mi sklep wiec stalam sie tak jakby szefowa mojej
przyjaciolki.Bylo mi bardzo glupio i nigdy nie dalam jej odczuc ,ze jestem
na wyzszym satnowisku.Wszystko bylo cacy,ale do czasu...
Potem otworzylysmy wlasny sklep,bylysmy wspolwlascicielkami,ale z czasem
sklepik nie zarabial jak powinien i uzgodnilysmy ze ona w nim zostanie a ja
poszukam sobie innej pracy(jako mlodsza i z wiekszymi mozliwosciami).No i
znalazlam w biurze.Sklepik ledwo zipal wiec na sile wyciagnelam kumpele z
naszego interesiku i wkrecilam do biura.Potem firma w ktorej pracowalaysmy
zbankrutowala,wiec nasza ksiegowa zalozyla wlasne biuro i obiecala ze
wszystkie nas tam zatrudni.W koncu pracuje u niej tylko moja kumpela a ja
szukam pracy......No i tak to sie wlasnie w zyciu uklada.Nasza przyjazn
mozna powiedziec,ze sie rozpadla,bo ona jest zapracowana i nie ma nigdy dle
mnie czasu.....
To byloby na tyle...Magda

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-07-25 20:50:17

Temat: Re: przyjaźń a stosunki słuzbowe
Od: "margaretka" <b...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Andy" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9jn4v1$cre$1@news.tpi.pl...
Teraz zastanawiam sie czy w ogóle
> spotykać sie z nim popołudniami. Przecież też może nas ktoś zobaczyć -
> żyjemy w małym mieście , gdzie każde wyjście na piwo to spotkanie kogoś
> znajomego z pracy. Szkoda mi tej przyjaźni.Serce mi mówi coś innego, ale
> rozum podpowiada, że jestem potraktowany instrumentalnie.
> Czy mam kontynuować tę przyjaźń w jakiejś okrojonej formie, czy dać sobie
z
> tym spokój. Może ktoś miał podobne doświadczenia i mógłby się nimi
> podzielić.
> Będę bardzo wdzięczny za wszelkie sugestie.

Wyglada na to Andy, że Twój przyjaciel wcale nie jest Twoim przyjacielem. On
po prostu zdradził Cię dla kariery. Taka jest przykra prawda. Na Twoim
miejscu nie zabiegałabym o tę przyjaźń. Oczywiście zrobisz jak uważasz.
Pozdrawiam m a r g a r e t k a


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-07-25 21:26:14

Temat: Re: przyjaźń a stosunki słuzbowe
Od: "Kamcza" <k...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Ponieważ kariera jak widać jest dla niego ważna i nie chce narażać sie
> szefowi odsunął sie ode mnie. Tłumaczył mi ,że możemy się spotykać po
> południu.

A co jeśli będziecie w barze pić piwo i przypadkiem wejdzie szef.
"Przyjaciel" schowa się za barem, czy zasłoni gazetą? Myślę, że on cię
sprzedał za przysłowiowe 30
srebrników.

> A może chodzi o zasade dziel i
> rządź. Bo układy między nami popsuły się.

A jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o pieniądze.

> Czy mam kontynuować tę przyjaźń w jakiejś okrojonej formie, czy dać sobie
z
> tym spokój.

Ależ skąd. Broń Boże nie rezygnuj z tej "przyjaźni". Możecie się spotykać.
Zapraszać np. na imieniny. Może nawet spotkacie się przy tej okazji we
trójkę: ty, przyjaciel i szef. Pogadacie, wypijecie brudzika.

A poważniej to jest to przykre. Niestety, ale w obliczu własnych korzyści
ludzie przeważnie tracą z oczu innych.
Ja bym z tej znajomości nie rezygnował, bo po co popadać w skrajności. Nie
godziłbym się też na okrojoną formę bo to wbrew moim potrzebom towarzyskim.
Niech się sprawa toczy swoim torem. To twój przyjaciel ochładza stosunki,
więc ty tego nie musisz już robić. Chcesz z nim rozmawiać w pracy to zrób
to, chcesz wyjść z nim po niej, to mu to zaproponuj. Rozczaruje cię jego
odpowiedź to mu to okaż. Będzie cię drażnić jego zachowanie to w końcu
zacznij go unikać.
Przecież on ma przyjaźnić się z tobą a nie z twoim stanowiskiem.

A na uboczu. Co to za nowa metoda tak zarządzać firmą, aby rodzić wzajemną
niechęć i uprzedzenia. Twój szef jest chyba z konkurencji.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-07-26 07:42:35

Temat: Re: przyjaźń a stosunki słuzbowe
Od: "Valérie" <v...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Andy" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9jn4v1$cre$1@news.tpi.pl...
> Mój przyjaciel został zastępcą mojego szefa. Przez jakis czas było ok, ale
> zauważyłem, że zaczyna się odsuwac ode mnie. W końcu poprosiłem go o
rozmowe
> i spytałem wprost co jest grane. Udawał , że niby wszystko jest ok, ale
mój
> 6 zmysł nie dawał za wygraną i w końcu powiedział, że nie bardzo pasuje mu
> utrzymywanie zażyłych stosunków ze mną w miejscu pracy.


to nie jest juz przyjaciel i nie nazywaj go tak zaszczytnym mianem
bedzie bolało jeszcze długo - moja 10 letnia przyjaźn urwała sie z powodu
2000 tysięcy złoty- poprosiłam o zwrot i się skończyło...
zawsze myśłałam że była to przyjażń a jednak nie


--
pozdrawia
Valérie




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-07-26 07:58:05

Temat: Re: przyjaźń a stosunki słuzbowe
Od: "psychoLamer" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Valérie" >
> to nie jest juz przyjaciel i nie nazywaj go tak zaszczytnym mianem
> bedzie bolało jeszcze długo - moja 10 letnia przyjaźn urwała sie z powodu
> 2000 tysięcy złoty- poprosiłam o zwrot i się skończyło...
> zawsze myśłałam że była to przyjażń a jednak nie
>

i tak bardzo długo, przy założeniu że przyjaźń ta _opierała_ się na oddawaniu
długów ...;)

to musiała być piękna przyjaźń....(rozmarzenie), kasa gra!
gratulacje.
psychoLamer

ps. sorry że wyszydzam, ale jakos tak to zabrzmiało...
pL



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-07-26 08:06:59

Temat: Re: przyjaźń a stosunki słuzbowe
Od: "ognik26" <g...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Andy napisał(a) w wiadomości: <9jn4v1$cre$1@news.tpi.pl>...
>Mój przyjaciel został zastępc± mojego szefa. Przez jakis czas było ok, ale
>zauważyłem, że zaczyna się odsuwac ode mnie. W końcu poprosiłem go o
rozmowe
>i spytałem wprost co jest grane. Udawał , że niby wszystko jest ok, ale mój
>6 zmysł nie dawał za wygran± i w końcu powiedział, że nie bardzo pasuje mu
>utrzymywanie zażyłych stosunków ze mn± w miejscu pracy. Mówił tez co¶ o
>rozmowie z szefem (z którym kiedys też byłem blisko, ale okazał sie małym
>człowiekiem), i jego upomnieniach, że utrzymuje ze mna zbyt zażyłe
stosunki.
>Ponieważ kariera jak widać jest dla niego ważna i nie chce narażać sie
>szefowi odsun±ł sie ode mnie. Tłumaczył mi ,że możemy się spotykać po
>południu. Ale rzadko się widujemy bo każdy ma swoje rodziny i obowi±zki.
>W pracy dużo mu pomagałem, uważałem ,ze jest moim przyjacielem i robiłem
dla
>niego więcej niżby wynikało to tylko z obowi±zków słuzbowych.
>Teraz zastanawiam się jak mam postępować. Nie potrafie udawać. Wydawało mi
>się, że przyjaĽni nie trzeba sie wstydzić nawet w pracy. Ale może jestem w
>błędzie. Może otoczenie jest zazdrosne. A może chodzi o zasade dziel i
>rz±dĽ. Bo układy między nami popsuły się. Teraz zastanawiam sie czy w ogóle
>spotykać sie z nim popołudniami. Przecież też może nas kto¶ zobaczyć -
>żyjemy w małym mie¶cie , gdzie każde wyj¶cie na piwo to spotkanie kogo¶
>znajomego z pracy. Szkoda mi tej przyjaĽni.Serce mi mówi coœ innego, ale
>rozum podpowiada, Ĺźe jestem potraktowany instrumentalnie.
>Czy mam kontynuować tę przyjaĽń w jakiej¶ okrojonej formie, czy dać sobie z
>tym spokój. Może kto¶ miał podobne do¶wiadczenia i mógłby się nimi
>podzielić.
>Będę bardzo wdzięczny za wszelkie sugestie.
>
>Pozdrawiam
>Andy
>
>
WItam,

Moim zdaniem nie moĹźna dopuscic do tego, by jednym machnieciem reki
zakonczyć wieloletnia przyjazn.
Ludzie czesto postepuja irracjonalnie, nielogicznie ... mimo wszystko ...
nie pozwol.

Pozdrawiam, ognik


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

psychczna blokada
<<<Chcialam sie pozegnac>>>
potrzeby ludzkie
potrzeby ludzkie
Nie wiem jak zatytulowac

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »