Data: 2006-05-13 12:11:28
Temat: Re: "przyklad" dla spoleczenstwa
Od: "Krzysztof Grodon" <s...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam
> Po wyjsciu zastanawial sie czy pani lekarka ie ozekiwala
> przypadkiem dofinansowania na zakup kuchenki. ;)
Gratuluje mu niebywalej swiadomosci obywatelskiej i troski o wlasne zdrowie.
Widzac niekompetencje pracownika ochrony zdrowia nalezy interweniowac a nie
kulic ogon. Podobnie widzac leniwego policjanta i pijanego kierowce
autobusu. Kwestia odwagi cywilnej lub jej braku.
> Jesli sadzisz ze "zaangazowanie" sluzby zdrowia w dzialania [ciach]
Twierdze, ze zasadniczy wplyw na zdrowie spoleczenstwa ma styl zycia i
swiadomosc zdrowotna spoleczenstwa, czego dowodza statystyki
epidemiologiczne (polecam google, to ulatwia zycie). Dobrze zorganizowana
ochrona zdrowia (sluzyc to mozna do mszy w wolnych chwilach lub w sluzbach
mundurowych) moze co najwyzej pomoc i stanowic jeden z elementow calosci
stanu zdrowia populacji. Co moze zrobic najlepszy nawet lekarz widzac
pacjenta z rakiem na pol twarzy slyszac tekst "nie przychodzilem bo
myslalem,ze tak ma byc, ojciec tez tak mial"? Albo jaki ma wplyw kadra na
fakt, ze na DARMOWE i dobrze ROZPROPAGOWANE badania profilaktyczne
przychodzi kilkanascie osob w 50 tys. miescie? Moze jednak spoleczenstwo ma
duzy wplyw na wlasne zdrowie?
Poslugujmy sie faktami, ktore mozna znalezc w podrecznikach lub w sieci
(stan zdrowia populacji i jego skladowe) a nie wlasnymi teoriami.
> Ja patrze z pozycji pacjenta i _przecietny_ poziom opieki medycznej
> w PL oceniam nisko.
> Jesli masz inne zdanie na ten temat, to proponuje na tym poprzestac. :)
Nigdzie nie napisalem,ze uwazam poziom opieki medycznej w PL za wysoki i
daleki jestem od takiego twierdzenia. Uwazam system ochrony zdrowia za
niewydolny, dramatycznie niedofinansowany i trzymajacy sie w kupie tylko
dzieki niemal niewolniczej pracy wykwalifikowanego personelu.
Ja patrze z pozycji elementu systemu i dobrze widze,gdzie sa przyczyny
takiej zapasci jak obecnie.
> Ten i inne dane statystyczne sa o "kilka klas" gorsze niz w krajach,
> gdzie zarabia sie odpowiednio lepiej niz w PL.
Oczywiscie. Niekoniecznie o "kilka klas" ale sa nizsze. Nie jest jednak
prawda, ze ciagniemy sie w ogonie klasy Ugandy lub Chin, w ciagu ostatnich
lat zdecydowanie rownamy w gore do krajow Zachodnich, mimo zenujaco niskiego
budzetu ochrony zdrowia, wzglednie i bezwzglednie. Moze to wyksztalcenie i
umiejetnosci polskich "medykow", wysoko cenione za granica, w sporym stopniu
ciagna w gore?
> Wyjasnij mi dlaczego lekarze w PL mieliby zarabiac relatywnie tyle co
> w bogatych krajach np UE, skoro _przeceny_ poziom/wyniki ich pracy
> to niejednokrotnie karykatura tego jak powinno to wygladac?
Uwazam,ze powinni zarabiac *wzglednie* tyle, ile ich odpowiednicy w krajach
Zachodu lub chociazby w Czechach lub na Wegrzech (krajach zdecydowanie nam
blizszych ekonomicznie i politycznie - spadek po komunie) - tam rzadzacy
mieli odwage podjac radykalne rozwiazania miast odkladac problem ochrony
zdrowia przez 16 lat do szuflady. Efekt - wyjazdy polskich lekarzy na dyzury
do Czech, Grodna, wygwizdanie warunkow pracy w Polsce przez lwowskich
lekarzy. Chyba cos jest nie tak?
Czy wyniki pracy polskiego chirurga sa jakos specjalnie gorsze od jego
kolegi w UK lub USA? Czy ilosc powiklan jatrogennych po zabiegach jest
wieksza niz na Zachodzie? Napisz prosze, co rozumiesz przez "karykaturalne"
wyniki, bo naprawde nie rozumiem. Znam tematyke z autopsji i danych
medycznych i smiem miec inne zdanie.
[pociete]
> A jesli sie nie w tym nie myle, to wlasnie takze o to mi chodzilo - czyli
> o twoja bezmyslnosc i obojetnosc w sytuacji gdy twoi [faktyczni] koledzy
> /kolezanki doslownie _marnuja_ moje i innych pieniadze (oraz zdrowie!)
> "odwalajac chale" czy symulujac ~prace za - i tu sie moge zgodzic - zwykle
> niezbyt wygorowane wynagrodzenie.
Kwestie zatrudnienia w ochronie zdrowia i propozycje jej uzdrowienia raczej
nie mieszcza sie w tematyce grupy pl.sci.psychologia. Zastanawiam sie, na
jakiej podstawie wytykasz mi bezmyslnosc i obojetnosc...
Nie sposob dyskutowac z pozycji logicznej argumentacji z takimi
stwierdzeniami jak powyzej, zostawie je zatem bez komentarza.
Jezeli chodzi o kwestie stricte zwiazane z obecna sytuacja w ochronie
zdrowia odsylam (via google) do Listu Otwartego OZZL do Prezydenta,
Premiera, Poslow i Senatorow. Moje stanowisko jest z nim zbiezne, proponuje
zapoznac sie z tym dokumentem.
> Oczywiscie moglibysmy wyjsc naprzeciw twoim oczekiwaniom i zajac sie
> jakze "zasadnicza" kwestia terminologii scisle odpowiadajacej
> poszczegolnym
> grupom danych statystycznych, ale mniei nie chodzilo o terminologie, lecz
> o jakosc/wymowe danych, ktore dla mnie odzwierciedlaja niestety _smutny_
> obraz ogolnego poziomu wiedzy medycznej tudziez zaangazowania wsrod
> "medykow" w PL.
Nie wiem jak mam rozumiec fakt, ze mimo wypunktowania jak czterolatkowi
bledow zarowno w terminologii (swiadczacych o tym,ze nie wiesz o czym
piszesz) jak rowniez w merytorycznej wartosci danych (co rowniez wykazalem
na podstawie dostepnych dla kazdego danych w sieci) uparcie brniesz w
falszywe twierdzenie, jakoby wskaznik umieralnosci niemowlat mial
odzwierciedlac umiejetnosci polskich lekarzy. To jakas gra czy masochizm?
Sprytnie zjezdzasz z teamtu, do ktorego sie odnioslem na poczatku czyli:
> Mowia o tym chocby statystyki "medyczne" i "zdrowotne"
> odnoszace sie do naszego spoleczenstwa. (czyli np "srednia
> dlugosc" zycia, czestotliwosc zgonow noworodkow, wykrywalnosc
> /umieralnosc na rozne odmiany nowotworow... itp... itd). - plasujemy
> sie w nich pewnie gdzies pomiedzy Ugana i Chinami.
Nie masz innych dowodow na poparcie tej tezy wiec temat uwazam za zamkniety,
chyba ze dalej bedziesz probowal dowiesc statystycznie braku umiejetnosci
polskich "medykow".
> I jeszcze jedno: jak to sie dzieje, ze istnieja w PL "publiczne" placowki
> sluzby
> zdrowia, ktore ani nie sa zadluzone, ani nie brakuje im srodkow na place
> dla "medykow"?
> Rozumiesz o co chodzi w tym pytaniu? ;)
> Jesli tak, to jak to wyjasnisz? - ja oczywiscie mam pewna spojna koncepcje
> na ten temat, ale ciekaw jestem twojego wyjasnienia.
Dlaczego dales "publiczne" w cudzyslow? Czy moze chodzi Ci o NZOZy
chirurgiczne, ktore wykonuja zabiegi "chirurgii jednego dnia" i nie
przyjmuja zadnych ciezszych stanow, poniewaz im sie nie oplaca?
Stan zadluzenia jest wynikiem kontraktowania wartosci uslug przez NFZ, ktory
jako glowny element systemu i dysponent calosci budzetu ochrony zdrowia jest
odpowiedzialny za finanse podleglych jej placowek. Nie jest wina lekarzy lub
dyrektorow fakt limitowanych kontraktow, kwot wzietych z sufitu i
dramatycznego niedofinansowania i marnotrastwa pieniedzy w systemie.
Do ewentualnej dalszej dyskusji zapraszam na priv, poniewaz nie ma ona nic
wspolnego z tematyka grupy pl.sci.psychologia.
pozdrawiam
Krzysztof Grodoń
|