Data: 2004-09-19 21:06:16
Temat: Re: pytanie do mężatek
Od: "Crony" <a...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> > Hmm...ciekawa konstatacja...taki daleko posunięty relatywizm moralny.
> > Uważasz zatem, że w relacji zdradzany-zdradzający zawsze obie strony są
w
> > jakiś sposób winne?
>
> a po co zdradzac jesli wszystko w zwiazku gra?
Ciekawa, pokrętna logika...
Kwestionujesz zupełnie pojęcie winy/grzechu/krzywdy zastępując je pojęciem
akcji/reakcji.
Uważasz, że zdradzany - skoro zdradza - to zawsze: "widocznie ma jakiś
powód" , bo "wina leży po obu stronach"?
Zapewniam Cię, że na świecie jest wielu krzywdzących, którzy czynią źle bez
"konkretnego powodu" a tylko z własnego egoizmu i bezduszności. Wielu jest
też ludzi skrzywdzonych, którzy na krzywdę jaka ich spotyka w żaden sposób
nie zasłużyli....
> > Czy analogicznie np. w relacji bity-bijący w małżeństwie też uważasz, ze
> > winą obarczone są zawsze obie strony?
>
> ofiary bardzo czesto nieswiadomie prowokuja czyli w jakis sposob nie sa
> neutralne jak probujesz sugerowac
To straszne co piszesz. To nie jest już relatywizm moralny - to jest negacja
jakichkolwiek standardów moralnych. Chciałbym widzieć, jak tłumaczysz np.
bitej i poniewieranej przez męża-sadystę kobiecie, że "widocznie go
nieświadomie prowokowała"....Mam nadzieję, że polskie sądy nigdy nie będą
brały pod uwagę tego rodzaju konstrukcji myślowych i prawnych w podobnych
sprawach....
|