Data: 2004-09-20 05:22:26
Temat: Re: pytanie do mężatek
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Crony" <a...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cil7uc$a1u$1@inews.gazeta.pl...
Idealistką jesteś - ale miło się czyta to, co piszesz...
Dziękuję :))
I trudno mi się z
> Twoimi powyższymi słowami nie zgodzić, bo tak naprawdę sam właśnie w taką,
> jak opisałaś, miłość wierzę:).
Tak da się żyć- wymaga mnóstwa pracy, cierpliwości i pracy ale da się. I
naprawdę warto!
pobożnym życzeniem a prawdziwym, opartym na wielkiej. wyjątkowej bliskości
> związkiem....i pewnie ostatecznie doszedłbym do wniosku, że gdyby to była
> prawdziwa dojrzała miłość- do zdrady by nie mogło dojść... a wiec moją
winą
Wiesz- zastanawiam się czasem dlaczego większość ludzi musi mieć to tak
jasno sprecyzowane. Moja wina, Twoja wina. Szukanie winnego odwleka w czasie
rozwiązanie problemu. Dyskusje o winie i o winnym nie wnosza nic
konstruktywnego do sprawy a pochłaniają mnóstwo energii. No bo jak juz po
długich dyskusjach strony się w końcu umówią, że to ewidentnie Jego/Jej wina
to co to zmienia. Ani nie ma żadnej gwarancji, że się sytuacja nie powtórzy-
Winny czuje się paskudnie a ten Niewinny chyba tez nie ma wielkiem
satysfakcji.
Podobnie jest zreszta z dziećmi- nie pytam kto jest winny, że mleko sie sie
rozlało, czy kto rozlał to mleko- to od razu zabierajcie szybko ścierkę i
wycieramy. Razem.
W mojej rodzinie póki co to działa...
> byłby fakt, że poprzestałem na "wygodnej" niby-miłości zamiast
> szukać/pracować nad czymś prawdziwym). Nie zmienia to jednak faktu, że nie
> miałbym czelności mówić/myśleć o hipotetycznej osobie zdradzonej, że
> "musiała byc temu winna".
Nigdy w życiu czegoś takiego nie byłabym w stanie tej osobie powiedzieć. Co
nie znaczy, że zastanawiam się nad tym- egoistycznie- aby uniknąć własnych
błędów...
Różni są ludzie, różne są sytuacje, rózne
> podejścia do miłości - ciężko mi np. potępić kogoś/szukać winy w kimś, kto
> pojmuje miłość jako bezwględne zaufanie i oddanie, sam jest wierny,
> lojalny - i w "nagrodę" otrzymuje potem zdradę partnerki....
>
W długim, dojrzałym związku zdrada jest wynikiem jakiegoś poważnego kryzysu
i pomimo, że jest to dosyć w sumie przykre nie uważam, że wystarczy być
lojalnym, wiernym i ufać bezkrytcznie i bezgranicznie- trzeba czegoś
więcej...
nieuczciwi,
> niesprawiedliwi, niewdzięczni....jak już mówiłem nie mam na tyle
czelności,
Tyle, że niemusimy się z nimi wiązać dzięki Bogu....
>> nieuczciwości itd...Chyba, ze przyjąć iż wiara w drugiego człowieka,
> zaufanie czy też czasem naiwne ale szczere podejście do kwestii miłości
mogą
> byc pojmowane jako "wina"....
Tak jak wyżej
> > No pod względem to tak- choc ponoc u kobiet szczęśliwych i zaspokojonych
> > zarówno emocjonalnie jak i fizycznie i Casanova nic nie wskóra.....
>
> Taaak..tylko, że - dokonam małej trawestacji znanego powiedzenia - jeszcze
> się taki nie narodził, co by kobiecie we wszystkim (i na stałe) dogodził:)
;))))) Ale trzeba się starać. Każda kobieta i mężczyzna to przecież czuje-
czy partner sie stara, czy odpuścił.....
Dzień Dobry
Kaśka
|