Data: 2004-09-20 06:40:24
Temat: Re: pytanie do mężatek
Od: "=sve@na=" <s...@h...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Crony wrote:
> Zeby by?o jasne: uwa?am, ?e mog? istnieae sytuacje w których zdrada jest
> wynikiem pewnych zdarze?/faktów/procesów w zwi?zku - nie zaprzeczam wi?c
> temu, ?e czasem winnymi zdrady MOG? byae obie strony (oczywi?cie nie w tym
> samym stopniu). Wi?cej znam jednak z ?ycia takich przypadków, gdy zdrada
> nast?powa?a po prostu z bezmy?lno?ci/niefrasobliwo?ci/niegodziwo?ci jednej
> ze stron - co do tych sytuacji nie mia?bym nawet ?mia?o?ci sugerowaae osobie
> skrzywdzonej, ?e "równie? jest temu winna"...
Nie chodzi tu o wine, a o wytlumaczenie ciagu przyczyn i skutkow. Jasne,
ze decyzje o zdradzie i odpowiedzialnosc za nia ponosi ten, kto jej sie
dopuscil.
> Jeszcze raz powtórz? - na ?wiecie jest wielu krzywdz?cych, którzy czyni? 1/4 le
> bez "konkretnego powodu" a tylko z w?asnej niegodziwo?ci, z w?asnego egoizmu
> i bezduszno?ci. Wielu jest te? ludzi skrzywdzonych, którzy na krzywd? jaka
> ich spotyka w ?aden sposób nie zas?u?yli....
Pomijajac podniesiona przezCiebie kwestie dzieci bitych przez rodzicow,
postepowanie doroslych wobec doroslych w rodzinie mozna wyjasnic moze
nie zasluzeniem na krzywde, ale tym, ze "uczymy ludzi, jak maja nas
traktowac". Gdyby uderzona kobieta natychmiast postawila warunki,
odeszla, pokazala, co o tym sadzi, drugiego pobicia juz by nie bylo.
Je?li nie zgadzasz sie z
> powy?szym zdaniem, to faktycznie uwa?am, ?e dalsza nasza dyskusja jest
> bezcelowa. Mam tylko nadziej?, ?e podobny do Twojego sposób my?lenia nie
> jest udzia?em prawników - nie chcia?bym znale 1/4 ae si? w sytuacji, gdy zostan?
> przez kogo? skrzywdzony (np. pobity/okradziony) a s?d orzeknie, ?e czyn
> krzywdz?cego mnie by? widocznie reakcj? na jak?? blizej niesprecyzowan?
> (nie?wiadom??) "akcj?" z mojej strony ...wi?c o winie/karze nie mo?e byae
> mowy.
Widzisz, jak 'pieknie' zmieniasz bieg dyskusji? Od zdrady gladko
wskoczyles na przemoc, a teraz mieszasz psychologie z prawem karnym. W
ten sposob trudno sie rozmawia, gdy jedna strona stara sie trzymac
tematu, a druga, z braku argumentow, wsiada na wysokiego konia demagogii.
--
sveana
|