Data: 2004-09-20 09:52:22
Temat: Re: pytanie do mężatek
Od: "kolorowa" <v...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Kaszycha" napisała
> > Nie zmienia to jednak faktu, że nie
> > miałbym czelności mówić/myśleć o hipotetycznej osobie zdradzonej, że
> > "musiała byc temu winna".
>
> Nigdy w życiu czegoś takiego nie byłabym w stanie tej osobie powiedzieć.
Co
> nie znaczy, że zastanawiam się nad tym- egoistycznie- aby uniknąć własnych
> błędów...
Skąd jednak można wiedzieć, czy działanie osoby zdradzonej faktycznie było
błędem? Przecież, gdyby to samo zdarzyło się w innym związku - nie
doprowadziłoby do zdrady - moze nawet w ogóle nie zostałoby zauważone.
IMO pojawia się tendencja do spychania odpowiedzialności za zdradę na osobę
zdradzaną. Właściwie odpowiedzialności za cokolwiek. Idąc tym tropem, można
dojść do wniosku, że za działanie osoby zdradzanej jest z kolei
odpowiedzialny zdradzający, bo przecież po primo - związał się z tą a nie
inną osobą, a po secundo pewnie popełnił jakis błąd, który sprowokował
partnera do rzeczonego działania.
> nieuczciwi,
> > niesprawiedliwi, niewdzięczni....jak już mówiłem nie mam na tyle
> czelności,
>
> Tyle, że niemusimy się z nimi wiązać dzięki Bogu....
Słuchajcie, przecież my się nie wiążemy ze świętymi. Każdemu może się
zdarzyć nieuczciwość, niesprawiedliwość czy niewdzięczność.
Małgośka
|