Data: 2004-09-21 22:27:06
Temat: Re: pytanie do mężatek
Od: "Crony" <a...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>> Określają to cywilizacyjnie ukształtowane (albo - jak wolisz dane od
Boga)
>> przez tysiące lat zasady moralne, określa sumienie człowieka, określają
>a nie zauwazyles ze moralnosc sie zmienia na przestrzeni wiekow???
A nie zauwazyłaś, że właśnie powtórzyłaś mój pogląd używając tylko innych
słów? "Kształtowanie się przez tysiące lat" i "zmienianie się na przestrzeni
wieków": znaczy dokładnie to samo...
Co nie zmienia faktu, że społeczność żyjąca w okreslonym miejscu i czasie
stosuje właściwą jej moralność - a nie moralność np. ludzi z epoki kamienia
łupanego...W ramach cywilizacji w której istniejemy mamy do czynienia z
okreslonymi wzorcami i zasadami moralnymi - wedle nich np. zabójstwo, gwałt,
przemoc, zdrada - są z natury okreslane jako czyny złe ...a pomoc, przyjaźń,
miłość - jako zachowania (czyny) dobre....Tym samym dokonujący czynów
złych - staje się krzywdzicielem, a odczuwający na sobie te czyny - ofiarą.
To jest PODSTAWA od której dalsza analiza etyczna ma jakikolwiek sens. Zeby
było jasne - bo najwyraźniej nie wychwyciłaś tego w poprzednich moich
postach - NIE ZNACZY TO, ZE SWIAT JEST CZARNO-BIAŁY a ludzie dzielą się na
winnych i niewinnych. Oznacza to tylko, że określone czyny ludzkie noszą
swój "ładunek" etyczny (dodatni lub ujemny) i należy od tego wyjść budując
bardziej rozbudowane charakterystyki sytuacji.
>
> czy odrozniam dobro od zla?
> a nie slyszales o tym ze punkt widzienia zalezy od punktu siedzenia?
Słyszałem - ta zasada zwana jest także zasadą Kalego:
"jak Kali komuś ukraść krowę - to dobrze, jak ktoś Kalemu - to źle"....
I tu się chyba najmocniej różnimy - ja wierzę w nieco bardziej uniwersalną
moralność....
>> szarości") ale nie wolno zapominać o podstawowej kwestii: czarne jest
czarne
> >a białe jest białe....i nie odwrotnie!....
> z tym ze bardzo czesto to nie jest takie oczywiste jakbys chcial
Jesli nie jest dla Ciebie oczywiste to, ze czarne jest czarne a białe jest
białe...to naprawdę już się poddaję....
>>przeraza mnie to ze tak latwo oceniasz ludzi sytuacje i ferujesz wyroki
To już sobie wymysliłaś - nie feruję zadnych wyroków, nikogo też nie
potępiam...mówię zresztą nie tyle o ludziach co o pojedynczych, konkretnych
czynach (a właściwie "rodzajach" czynów bo jak rozumiem, prowadzimy w tym
momencie ogólną dysputę o moralności a nie analizę konkretnego przypadku)..
> moge oceniac motywy jakimi sie kierowali ale nie ludzi
> nie wierze ze ktos rodzi sie zly
Ty chyba naprawdę mnie kompletnie nie zrozumiałaś.....Gdzie ja napisałem, że
"ktoś rodzi sie zły"? O czym Ty w ogóle mówisz? Setny raz powtórzę - są
określone czyny z natury złe i sa okreslone czyny z natury dobre; w
odniesieniu do POJEDYNCZEGO czynu złego: sprawca czyni zło, a ofiara cierpi
z powodu tego zła...
I jeszcze raz - nie neguję (wręcz przeciwnie!) konieczności szukania
wszelkich aspektów badanej sprawy - zarówno "okoliczności łagodzących" dla
sprawcy jak i "okoliczności obciążających" dla ofiary. Aby UCZCIWIE rozważyć
sprawę - należy starac się poznać jej wszelkie szczegóły- to popieram i z
tym jak najbardziej sie zgadzam !!!! (<-PRZECZYTAJ TO!!!) Ale aby dokonac
uczciwej analizy, dobrze zacząć od - jak to nazywasz - "infantylnych"
prawidłowości. Wedle nich przykładowo - to zdradzający jest sprawcą złego
czynu, a zdradzany - jego ofiarą: nie można więc z góry zakładać, że "ofiara
musiała jakoś "spowodować"/zasłużyć na własne cierpienie" bo ..to byłaby po
prostu paranoja. Na tej samej zasadzie bezwzględnie odrzucam sugerowanie a
priori bitym przez mężów kobietom, iż zapewne - jak się wyraziłaś -
"nieświadomie ich prowokowały". Bywa, ze w jakiś sposób rzeczywiście ofiara
przyczynia sie sama do własnego cierpienia - ale przeciez NIE JEST TO żadną
REGUŁĄ!!! Jesli uważasz, że zawsze winne są w jakis sposób obie strony - to
to własnie Ty upraszczasz sprawę - ja dopuszczam sytuację zarówno taką, gdy
winne/niewinne są obie strony jak i sytuację taką w której winna jest strona
tylko jedna... Ty mówisz, że motyw MUSI leżeć między dwoma stronami
konfliktu a ja mówię, że nie musi lecz MOŻE - ale MOŻE tez być sytuacja, gdy
motyw leży w psychice tylko jednej ze stron a druga jest biernym "odbiorcą"
czynu....I Ty mi wmawiasz, ze to ja upraszczam sprawę?
Bardzo prosiłbym, byś na przyszłość odnosząc się do moich słów - nie
wmawiała mi czegoś, czego nie mówiłem oraz oszczędziła sobie chwytów
"poniżej pasa" typu "twój swiat jest bardzo ubogi" . Rozmawialismy jak dotad
na poziomie - i niech tak zostanie...Personalne docinki i próby
zdyskredytowania rozmówców (domena jednego z uczestników tej grupy, którego
staram sie w miarę możliwości ignorować)....to nie jest chwyt, który
czemukolwiek może słuzyć...
Pozdrawiam
Crony
|