Data: 2001-09-19 16:02:59
Temat: Re: rady, rady, rady.... a propos odpowiedzialnosci
Od: <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Na jakiej podstawie oceniasz, co jest bzdurą, a co nie? Czy może
> bzdurą jest to, co się nie zgadza z Twoją opinią?
Tak sie składa, że cos tam wiem na temat pomocy psychologicznej i prowadzenia
terapi i cos tam wiem o tym co w danej sytuacji moze byc skuteczne a co nie
moze. I na tej to podstawie dokonuje weryfikacji :)))
> Zainteresowanej - to znaczy takiej, która Cię poprosi o osobistą
> konsultację?
Jezeli ktos pisze na publiczna liste list w ktorym opisuje konkretny problem i
z tresci listu wnioskuje, ze nie jest to nastolatek w chwili jesiennej
depresji, albo zartownic probujacy przekonac sie o swojej wartosci - to wowczas
odpisuje i sugeruje kilka mozliwosci poradzenia sobie z danym problemem. Jedną
z nich jest sugestia udania sie do profesjonalisty po konkretna pomoc. I o
dziwo kilka osob przynało mi po wizycie u takiego specjalisty, że setki
dysusji, rad, porad, sugesti udzielanych na tej liscie mają sie nijak do
pierwszej wizyty u specjalisty. Kazda z tych osób uwazala, ze pierwsza wizyta
pozytywnie wpływa na osobę, pozwala zyskać nadzieje na konkretne rozwiazanie
problemu itede... Niestety mało kto decyduje sie na kontakt ze specjalista -
ludzie czesciej wolą uskarzac sie na objawy niz je zmienic, ale to juz Freud
twierdził, że choroba trzyma w swoich objeciach pacjenta bardzo silnie i mimo
iz pacjetn cierpi, to wyjscie z tych objec wydaje sie mu tak przerazajace, ze
woli nadal cierpiec :)) Cos w tym jest :))
> Każda logicznie i rozsądnie myśląca osoba zdaje sobie sprawę, że ilu
> ludzi, tyle opinii. I to, że tu piszą niekoniecznie specjaliści [czy Ty
> jesteś specjalistą?].
Daleki byłbym od takiego założenia. Kto na co liczy piszac tu - trudno jest mi
ocenic. Co do specjalistów - jest ich tu - hm... kilku? Co do mnie.. hm... Czy
gdybym w stopce podał adres mego gabinetu to czy wartosc moich listów by
gwałtownie skoczyła?
> Rozumiem, że gdyby nie Twoja interwencja, to nieświadoma sytuacji
> osoba stosowałaby wszystkie rady po kolei, nawet te kompletnie
> sprzeczne, bo sama z siebie nie umiałaby odróżnić wartościowych
> informacji od wymysłów i bzdur.
Pisząc do kogoś zakładam, że osoba ta istonie ma wazny dla siebie problem i
zakładam że potrzebuje pomocy. Jednego jestem pewnym - samodzielnie nie
dokonasz zmiany własnej psychiki, czy sposobu funkcjonowania... Bo gdyby tak
było, to czy nie powiinismy miec samych szczesliwców - wszak pełno poradników
psychologicznych :)))
> Jak i każdej innej. Ale dobrze, że jest tu ktoś taki jak Ty - kto umie
> rozróżnić, co jest właściwe, a co nie, i nawróci zbłąkaną owieczką na
> dobrą drogę ;)
Staram sie :)))
Piotrek. M.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|