Data: 2011-11-20 09:45:37
Temat: Re: reakcje paranoika
Od: zażółcony <r...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-11-20 03:17, Piotrek pisze:
>> Zarówno podejście aksjomatyczne jak i neurologiczne są
>> wtórne do czegoś.
>
> A po czym to poznajesz? I dlaczego Twoim zdaniem oba podejścia nie mogą
> istnieć *obok* siebie.
Nie bardzo rozumiem pytania - bo wcale nie powiedziałem,
że nie mogą obok siebie istnieć. Powiedziałem, że są
wtórne wobec czegoś bardziej pierwotnego. Są odpowiedzią na jakieś
ludzkie potrzeby, są próbami stworzenia kompromisu między
potrzebami sprzecznymi.
> Scenariusz może nieco wydumany, ale zawsze można sobie wyobrazić
> surogatkę wbrew własnej woli. Ocena rodzinna wtedy (raczej) nie
> występuje. I co wtedy?
Nie wiem, o co pytasz, ale dziękuję za prawidłowe przypisanie
zjawiska 'surogatki' do przestrzeni B :)
>> C - ocena 'ogólnospołeczna' - czyli ocena
>> dalekosiężna dot. równowagi społecznej, politycznej,
>> biologicznej.
>> Ja w tym wątku celowo drążę A, czyli np. pytam jakie
>> podstawy mają 'obrońcy życia' do twierdzenia, że
>> występują w interesie dzieci nienarodzonych.
>
> No przecież Renata napisała: "każde życie ludzkie jest cenne i święte".
> Resztę zapewne możesz sobie dopowiedzieć.
Ale cenne dla kogo ?
Chciałbym tu zwrócić uwagę, że przy ocenie w przestrzeni A,
podmiotowej imo powinniśmy powściągać argumenty skaczące
w przyszłość, czyli imo nie powinniśmy określać cierpienia
tylko na podstawie potencjału bycia 'kimś' i cierpienia
'w przyszłości'. Pojęcie 'przyszłości' jest pojęciem abstrakcyjnym,
które pojawia się w grupie B i C, tam gdzie mamy
'cierpiące podmioty' operujące tym pojęciem.
Powiem tak: 'obrońcy życia' lubią używać argumentu "facet
skonsternował naukowców, kiedy odezwał się z kąta
i krzyknął "to JA jestem tym dzieckiem, którego nie udało
się usunąć !". Jest to argument w stylu: nie zabijaj
zarodka, bo to jest równe zniszczeniu w pełni
rozwiniętego człowieka. Problem w tym, że tego typu
argumentami łatwo manipulować np. w taki sposób, że
się kreuje przyszłość, jej potencjał w sposób tendencyjny.
Ja mam tutaj taką alternatywną opowieść, która być może
da komuś do myślenia:
Dziewczynka rozmawia z mamą.
- Mamusiu, wiesz, to fajnie, że ja mam brata.
Marysia nie ma ani brata ani siostry i mi strasznie
zazdrości.
- No widzisz, kruszynko, fajnie jest mieć brata
- Mamo, a Ty nigdy nie chciałaś mieć brata ?
- Chciałam, ale mam tylko starszą siostrę, ciocię Anię.
Wiesz co, opowiem Ci coś: babcia Halinka miała kiedyś
malutkiego synka, ale on umarł zanim jeszcze się urodził.
- Ojej, naprawdę, to smutne. Tobie mamo chyba też
jest bardzo smutno ?
- Trochę smutno jest. Szkoda, ale tak się zdarza, że
malutkie dzieci umierają. Ale może nie powinno być nam
za bardzo smutno, on był jeszcze bardzo malutki.
Ten chłopiec pojawił się u babci w brzuszku przede mną.
Gdyby się urodził, to pewnie nie byłoby ani mnie, ani
Ciebie i Twojego braciszka, bo babcia nie chciałaby mieć
więcej dzieci.
>
>> W punkcie A skupia się kwestia oceny podmiotowości,
>> jestestwa, świadomości, ducha zarodka, wszelkich
>> czynników, które decydują o tym, że może być
>> tu 'ktoś, komu wyrządzana jest krzywda'. A żeby
>> nie popadać w skrajności niejako żądam zachowania
>> minimum równowagi - by nie doprowadzić do absurdalnej
>> sytuacji, w której organizmowi o złożoności krwinki
>> przypisujemy cierpienie większe, niż np. w pełni
>> ukształtowanym zwierzętom. Po prostu żądam tu
>> jakiejś biologicznej(naukowej) i emocjonalnej
>> konsekwencji, autorefleksji.
>
> Aksjomat. Mówi Ci to coś? Hę?
>
>>
>> Natomiast oczywiście punkt B i C są również
>> bardzo ważne. [...]
>
> No dobrze. To idę po to piwo i pistacje.
>
> Piotrek
|