Data: 2011-11-22 09:33:37
Temat: Re: reakcje paranoika
Od: Piotrek <p...@p...na.berdyczow.info>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 2011-11-22 09:36, zażółcony wrote:
> A czasem może nawet i lepiej że 'złe' rozwiązanie, niż jeszcze gorsze
> 'żadne'.
Ale to nie było "złe" tylko "nie takie złe".
Natomiast oczywiście jeśli nie ma żadnego wsparcia i chory wraz z
bliskimi nie potrafią się odnaleźć w nowej "roli" to sytuacja jest nie
do pozazdroszczenia.
> No to skoro już się dogadaliśmy - to jest teraz kwestia taka: jak takie
> decyzje wyglądają w świetle prawa ?
?
No przecież to jest "krótka piłka". Albo chory ma parametry
umożliwiające zastosowanie terapii albo ich nie ma i terapii zastosować
nie można.
Ponieważ akurat w tym przypadku przeciwwskazaniem był ogólny stan
zdrowia (z prawdopodobieństwem bliskim jeden chory by nie przeżył żadnej
terapii), a nie stopień zaawansowania nowotworu to skierowanie do
hospicjum domowego było jednocześnie jedynym i najlepszym rozwiązaniem.
Oczywiście jest tu jeszcze kwestia dostępności terapii w sytuacji kiedy
jednak można ją zastosować.
No ale "tanie mięso psi jedzą" - jak mawiał mój dziadek.
Jeśli jakaś usługa jest świadczona "za darmo" lub znacznie poniżej
kosztów, to nie należy oczekiwać zbyt wysokich parametrów.
> Sądzę, że w zdecydowanej większości
> przypadków rodzina zmarłego akceptuje śmierć jako element życia i
> przyjmuje ją do wiadomości. Podejmują z lekarzem wspólną decyzję i
> dzielą się odpowiedzialnością w sposób mniej lub bardziej świadomy
> dla obu stron. Ale zawsze będą i tacy, którzy będą drążyć, którzy
> będą próbowali cały szpital zorganizować wokół swojego przypadku.
> "Przecież na coś płacę(płaciłem całe życie) te składki !", "To
> nieludzkie, zawsze jest jakaś nadzieja !"
To jest oddzielny temat. Niestety część bliskich traktuje chorego
przedmiotowo, jako swoją wyłączną własność. I przedkłada te kilka
miesięcy życia więcej nad zachowanie względnego komfortu życia i
odchodzenia.
Przeczytaj sobie "Śmiertelni, nieśmiertelni" Kena Wibera - tę książkę
Iksi mi przypomniała parę tygodni temu przy okazji cytowania jakiegoś
artykułu.
Opowieść autobiograficzna. Opisuje odchodzenie Trey (żony Kena).
Książkę znajdziesz w bibliotece w sekcji filozofia :-) i to jest
przemyślany wybór miejsca :-)
> Czy często się zdarza, że lekarz zmienia wcześniejsze decyzje,
> bo w okolicy pacjenta pojawił się prawnik ?
A skąd mielibyśmy to niby wiedzieć bez przeprowadzenia choćby namiastki
badań? ;-)
Piotrek
|