Data: 2009-08-28 06:47:30
Temat: Re: redart - pytania o podstawy
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Redart" <r...@t...op.pl> napisał w wiadomości
news:h776me$h4r$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Chiron" <e...@o...eu> napisał w wiadomości
> news:h74eke$uq3$1@news.onet.pl...
>
>>> Czy przeżywanie kontaktu z Chrystusem jest lepsze, kiedy jest
>>> intelektualne (pobudza nas do intelektualnych rozważań np. na
>>> temat Miłości itp, itd), czy jeśli jest emocjonalne (wzbudza w nas silne
>>> emocje) czy może jeśli jest seksualne (ewidentnie 'rusza' nas w dole) ?
>> Byłem na wielu kursach rozwoju osobistego. Wiem, że
>> energia seksualna jest bardzo silna. Wiedzą też o tym prowadzący- po to,
>> żeby uniknąć pułapek z tym związanych. Wiem też, że intelektualne
>> poznanie
>> jest tak naprawdę niewiele warte- jeśli się zgodzisz- to dajmy spokój
>> intelektowi. Nie rozumiem natomiast dlaczego rozdzielasz na emocjonalne i
>> seksualne? Pominąłeś najważniejsze: poznanie duchowe. Dlaczego? Kontakt z
>> Chrystusem nie powinien polegać na "intelektualizowaniu". Człowiek
>> oddający się Chrystusowi "roztapia" się w medytacji, modlitwie. Uczucia
>> przez niego płyną- a on je obserwuje. ROZUMIE je. Nie odrzuca, ale
>> poprzez ich zrozumienie nie ma z tym problemu- czy odczuł podniecenie
>> seksualne- czy nie. Może użyć tej energii aby silniej zatopić się w
>> medytacji.
>
> Zacznę od tego, co wyżej, czyli tego, co wydało mi się w Twojej wypowiedzi
> najbardziej 'twórcze' ;)
>
> Podoba mi się ta przestrzeń na powiedzenie sobie "zostaw takim, jakim
> jest".
> Czyli zalecenie, by w stosunku do siebie, swojego ciała, swoich emocji
> pozostać łagodnym. Nie traktować ich, jako 'złych', tylko przyglądać im
> się
> i nie robić sobie niepotrzebnych 'problemów', napięć. Niech płyną.
> Nie próbować 'zabić' jednej aktywnosci umysłu lub ciała jakąś inną, ani
> nie podązać za nią.
> Jest to bardzo w duchu zaleceń dotyczących niektórych ważnych form
> medytacji,
> z którymi spotkałem się w buddyzmie. I, jak z Twojego opisu wynika, w tej
> przestrzeni myśli, czy emocje należy traktować mniej wiecej tak samo
> - pozwolić im po prostu płynąć, nie zatrzymywać, nie oceniać
>
> Co do podziału na seksualne/emocjonalne/intelektualne - nie kłóciłbym
> się o to. Tak podzieliłem idąc w duchu tego, co podpowiedział robakks.
> Rozumiem, że Ty wolisz sferę emocjonalną i seksualną widzieć jako jedną
> ;).
> Ale można by też w drugą stronę, np. lecieć w pięć - tyle ile podstawowych
> czakr się wyróżnia w niektórych znanych mi praktykach (ja np. cały czas
> mam
> taki obraz przed oczami):
> - sfera intelektualna (r.p.c. w okolicach czoła lub wyżej)
> - sfera werbalna, mowa, ekspresja (r.p.c. w okolicach gardła)
> - sfera emocjonalna (r.p.c. w okolicach serca)
> - sfera podstawowej aktywnosci fizycznej ciała (r.p.c. w okolicach pępka,
> ale w głębi ciała)
> - sfera seksualna (reprezentowana przez czakrę w okolicach narządów
> płciowych, prostaty u meżczyzn)
> :)
> Tak wiec to sprawa umowna. Nie miałem wcale zamiaru specjalnie oddzielać
> seksualności od emocji, jeśli o to chodziło, a raczej dostosować się do
> tego,
> co ktoś inny podrzucił.
Czyli- nie ma tu różnic specjalnych między naszymi poglądami. Dziwne.
> Co do tematu homoseksualizmu.
> Temat rzeka, bardzo krótko: spotkałem się z takim uzasadnianiem
> 'prokreacyjnym'
> kontaktów seksualnych, czy automatycznego łączenia kontaktów
> homoseksualnych
> z rozwiązłością, płytkością czy wypłukaniem z emocji. Powiem tylko krótko:
> nie zgadzam się na ujmowanie tematu w ten sposób - czyli na mówienie o
> problemach i patologiach bez mówienia o przyczynach (czy nawet
> sugerowanie,
> że to homoseksualizm, ten w sensie genetycznym - jest przyczyną). No ale
> nie będę tego tu rozplątywał.
Nie dotyczy to tylko homoseksualizmu. Jeśłi ktoś (podobnie jak
homoseksualiści) ma sto lub więcej hetroseksualnych partnerów- to także
traktuje swych partnerów jak sprzęty do osiągania satysfakcji. I wcale ich
nie kocha. Wśród homo- nie ma par w związkach "bezseksowych" (np. jeden
partner zachorował- i nie może osiągać satysfakcji seksualnej). Drugi go
opuści. Nie dożywają ze sobą razem w monogamicznym związku np 50 lat,
prawda?
Ja nie mam nic do takiego postępowania- każdy sobie gromadzi swoją pulę
zasług:-). Napisałem Ci- zjawisko jest złe. Homoseksualista niekoniecznie. A
jednym z wątków jest to, co różni nas- od czego trochę "uciekłeś" :
istnienie dobra i zła. To nie problem podejścia do homoseksualistów nas
różni- tak mi się zdaje. To różnica, o której pisałem. Powracam więc do
niej:
Film- bajka buddyjska: "Gwiezdne wojny". Czy (a wiem, że tak) rycerze
ciemnej strony mocy- tacy jak Dark Vader- są według buddysty ludźmi
oświeconymi? Dla chrześcijanina to było by zło wcielone. A ze złym nie ma
dyskusji. Jak naucza Chrystus: "precz szatanie!". To wszystko. Czy dla
buddysty taki człowiek wart jest dostąpienia Nirwany? Może on już ją
osiągnął?
> Dam tylko taki przykład pod rozważania. Weźmy temat najtrudniejszy, czyli
> możliwość wychowywania dzieci przez pary homoseksualne.
>
> Otóż temat ten, jak wiadomo, jest trudny i na dzień dzisiejszy budzi ostry
> sprzeciw choćby Kościoła. Jestem przekonany, że bardzo wielu ludzi
> popierając
> ten sprzeciw czuje się 'bezpiecznie', ponieważ są przekonani, że dzięki
> ewidentnej 'wygranej' (póki co) chronią dzieci, w szczególnosci nie
> dopuszczają
> nawet do etycznie kontrowersyjnych eksperymentów/badań w tym względzie.
> Mówiąc krótko myślenie 'nie damy dzieci pedałom' wygrywa i uspokaja
> sumienia.
>
> Jest tylko pewno ale: to strasznie stereotypowe i schematyczne myślenie
> owszem - wygrywa na poziomie walki ideologicznej i ma konkretne
> konsekwencje
> prawne, ale rzeczywistość i tak 'jest jaka jest': zupełnie legalnie
> związki homoseksualne od dawna wychowują dzieci i to w naszym, niby
> tak 'przeciwnym' kraju. A chodzi nie o stereotypowego 'pedała',
> a po prostu o lesbijki, które mając status matek samodzielnie
> wychowujacych dzieci, żyją w parach jak w małżeństwach. Takich par są
> setki, jeśli nie tysiace w samej Polsce. Wiec jakby ktoś chciał
> robić badania - wybór jest ogromny, nic tylko obserwować - i za głośno
> się tym nie chwalić. Wiec pary-'małżeństwa' są, dzieci są. Powiem
> więcej: w tej RZECZYWISTEJ a nie ideowej sytuacji _prawo działa
> na niekorzyść dzieci_. A to dlatego, że np. w wypadku śmierci
> jednej z mam druga może nie mieć praw do swojego dziecka. A raczej:
> dziecko nie ma prawa do swojej mamy ! Specjalnie nie daję w cudzysłów
> - żeby podkreślić, że dziecko nie działa wg 'idei' ani genów -
> ale normalnie - czyli kocha oboje swoich rodziców. Tak, jak dziecko
> adoptowane. Czyli są tworzone głębokie, rodzinne więzi emocjonalne,
> a nie ma właściwej, reprezentatywnej ochrony prawnej tych dzieci.
Dawanie dzieci homoseksualistom jest złe- z wielu powodów. Piszesz, że i tak
się odbywa- ok. Ale to nie to samo. Tu chodzi o ZASADY:
1. każdy ma prawo do swobodnego sposobu wychowania swojego potomstwa
2. dzieci powinny wychowywać się w rodzinie- a skoro nie mają swojej,
społeczeństwo powinno im ją znaleźć.
Złym wyjściem jest dom dziecka. Powinno się zachęcać rodziny do wychowania
dzieci. No i to się robi. KROPKA. Rodziny- nie kogoś innego.
> I to tyle by było w temacie na dziś.
>
> ---
> Co do braku świadomości i wolnej woli u zwierząt - nie zgadzam się
> na takie uogólnienie/uproszczenie w kontekście tej dyskusji.
> Zgodnie z tym, co wynika z badań naukowych np. nad naczelnymi,
> czyli inteligentnymi istotami, które tworzą ZŁOŻONE więzi społeczne
> (gdzie można np. obserwować zachowania rytualne), nie różnią
> się one od nas aż tak bardzo, jakbyśmy tego czasem chcieli.
> Szczególnie, jeśli spojrzeć, gdzie byliśmy np. 10000 lat temu.
> Mają emocje, mają schierarchizowane społeczności, w których
> funkcjonują zasady - a wiec coś w rodzaju 'dobra' i 'zła'
> - a ich członkowie ewidentnie podejmują 'świadome decyzje'
> i biorą za nie odpowiedzialność (np. za przekroczenie normy
> dostają po łbie od przywódcy, albo jednej z jego żon).
> Można obserwować, jak zmagają się ze swoimi emocjami,
> ambicjami, uczą pokory itp, itd.
aaa- to inny temat. Ale nie dotyczy żaby i muchy. Zapewne mając w domu
małpkę, psa wyciągniesz kleszcza ze skóry mimo, że kleszcz zginie, prawda?
serdecznie pozdrawiam
Chiron
|