Data: 2004-01-23 12:56:15
Temat: Re: rosol
Od: Krysia Thompson <K...@h...fsnet.co.uk>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Fri, 23 Jan 2004 13:49:51 +0100, Lia
<L...@a...poczta.onet.pl> wrote:
>Dnia 2004-01-23 13:44:29 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
>przyrody grupowicz *Krysia Thompson* skreślił te oto słowa:
>
>
>> przeciez potem sie plucze, to dlaczego nie?
>
>Bo mi to nadal 'smierdzi' chemia.
>naczynia tez myje dokladnie dobranym plynem, bo wiekszosc nawet po
>spłukaniu mnie drazni.
>Bo nie wierze, ze da sie wyplukac plyn do naczyn z szynki czy tez jablka,
>bo to nie jest szkło.
bardzo drzewiej mieszkalam Ci-ja w Zachodniej Afryce, gdzie za
przeproszeniem sraczki dostawal kazdy po 2 tygoidniach pobytu -
obowiazkowo. bo nie znaja sie ludzie na unikaniu bakterii dl a
nas szkodliwych (przez swoja innosc i nowosc pewnie). wszystko
to, co bylo jadane na surowo (nawet obierane owoce), musialo byc
plukane w takim plynie do sterylizacji niemowlecych buteleczek -
Milton sie nazywa. chlor ma w sobie i na miche wody
(przefiltrowanej najlepiej, ale nie koniecznie) bralo sie miarke
Miltona i merdalo sie salata, pomidorami, ogorkami, ba, nawet
cebula (choc ta mozna bylo zgrabnie obraz i splukac fitrowana
woda). potem mozna plukac fitrowana woda zeby pozbyc sie
chlorowego aromatu ale sie nie dalo.
wiem, wiem, Ludwik to DOPIERO ma aromat, ale jak sie uprzec to
sie Ludwika pozbedziesz, z Miltonem z salaty bylo gorzej ;)))
trys
K.T. - starannie opakowana
|