Data: 2005-01-15 00:11:26
Temat: Re: rozwód a dzieci...
Od: "Dariusz Drzemicki" <d...@a...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "proxy11" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cs83bk$oeb$1@korweta.task.gda.pl...
> Szanowny Panie kolego, zupełnie nie masz racji. A może warto siegnąć do
> encyklik wydanych po
> Soborze Watykańskim II? Ta mzdefiniowane są dwa główne i równorzędne cele
> małrzeństwa:
>
> - zrodzenie i wychowanie dzieci
> - dobro obupólne małżonków, ich wzajemne szczęście i samorealizacja
Samorealizacja? Czy jesteś pewny?
> Ogólnie można powiedzieć tak, że może brak świadomości, zbyt młody wiek w
> wielu przypadkach, lub
> brak odpowiedzialności za siebie i kogoś drugiego, powoduje, że są
> zawierane małżeństwa "niedopasowane".
Też i małżeństwa zawiarane póżniej mogą być niedopasowane, a młodzi są
bardziej otwarci i łatwiej im się dopasować.
> Kwestia czy takie małżeństwo powinno trwać czy nie jest sprawą
> indywidualną ludzi i nie ma tu jednego
> rozwiązania, bo jeśli taki związek trwa przeciwko miłości to jest zło,
Nie rozumiem co to znaczy - związek trwa przeciwko miłości.
> ale jeśli jest to gonienie tylko za
> przyjemnościami to również jest zło, poza tym ludzie mają różne
> charaktery, jedni potrafią wytrwać w różnych
> sytuacjach inni nie potrafią. Jeśli ktoś jest np. po cichu męczony
> psychicznie, to jest wg. Ciebie dobrze, bo
> jest zamknięte w 4 ścianach i małżęństwo trwa? A gdzie miłość, dobro
> drugiego człowieka, realziacja celu
> małżeństwa?! Także, na twoim miejscu bym nie generalizował. Osobiście nie
> uważam Cię za np. fanatyka, bo masz
> prawo mieć swoje zdanie, które tutaj przedstawiasz, nawet jeśli w naszym
> społeczeństwie odczuwa się coś
> co można nazwać nagonką na Kościół, ale z drugiej strony widać, żę brakuje
> Ci doświadczenia, że patrzysz
> jedynie przez pryzmat swojej osoby. A ludzie, jak już powiedziałem, są
> rózni. I zapewniam Cię, że są zdolni
> do poświęceń ale w imię czego? Zasady, której nie uznają. A co jest
> najważniejsze? Chyba miłość, nie
> uważasz tak? Skoro więc małżeństwo trwa wbrew miłości, to nie jest dobrze.
> Oczywiście mam tu na myśli
> miłość dojrzałą a nie różnego rodzaju romanse i afekty, miłość
> odpowiedzialną. Zresztą, jeśli chodzi o Kościół, to
> jeśli rozpatrywać to jako zbiór ludzi, to my nim jesteśmy ale jest jeszcze
> cośtakeigo jak instycja, i tutaj dochodzi
> do wielu niesprawiedliwośći, bo np. byli księżą, zwalniani są ze święceń i
> mogą zakładać rodziny, biskupi ewangeliccy, którzy
> przeszli na katolicyzm (jest takich około 100 na świecie) mogli zatrzymać
> swoje żony, a normalny człowiek,
> który np. z ważnych powodów zmienia swoją rodzinę, już nie. A zauważ, że w
> Piśmie Sw. są wyraźne zalecenia
> co do tego żeby małżeństwo było trwałe ale nie ma nic na temat wykluczenia
> osób po rozwodzie, z życia wspólnoty,
> jak to ma miejsce obecnie, keidy nie wolni przyjmować sakramentów. Teraz
> podejście się zmienia, ale kto odpowiada
> za to, że tacy ludzie, rodziny są odtrąceni. To przecież nie jest zgodne z
> duchem ewangelii. Niestety, trzeba
> przyznać, że ludzie są wrażłiwi. I mają prawo się "obrazić" jeśli się ich
> traktuje.
Nie ma tu żadnej dyskrymianacji pomiędzy świeckimi, a księżmi.
Widocznie sakrament kapłaństwa nie jest tak nierozerwalny, jak małżeństwa.
Rozwodnicy nie są wykluczeni ze wspólnoty. Jednak mają ekskomunikę, jak żyją
z inną osobą.
Jeżeli żona nie może zyć razem z mężem sadystą, pozostaje separacja.
Nie ma wtedy grzechu.
> Innym aspektem jest to, ze model rodziny, ktory mamy obecnie, narzucony
> przez tę cywilizację, która w wielu apsektach jest przecież
> zła (nakierowanie na jednostkę, kapitalizm, itd.) czy jest taki dobry.
> Jest to coś co jest przewagą rozumu nad
> tym co wielu ludzi czuje, co odpowiada zachowaniom człowieka żyjącemu bez
> kultury, a więc to jest poligamia,
> związki czasowe an okres wychowania dzieci, itd. Takie modele występują w
> innych kulturach. Czy to jest złe?
Z punktu widzenia naszej religii tak.
> Jeśli powiesz że to jest żłe, to równie dobrze możesz powiedzieć, że złe
> jest przyjmowanie pokarmów, a przecież
> to też jest podstawowa potrzeba człowieka. I jakie zalecenia wynikają z
> Pisma Sw.? A to, żeby jeśc prosto,
> najlepiej czarny chleb, ryby. A czy tak robisz? Czy nie jesz slodzyczy,
> lodow, pizzy, itd. Moze to smieszne ale zauwaz,
> ze rownorzedne, bo obiektywnie seksualizm niczym nie rozni sie od
> jedzeniolizmu.
Pismo św. nie zakazuje jedzenia. Natomiast słodycze są mniej zdrowe i ten
fakt wyjaśnia medycyna.
> I teraz, dalczego
> akurat nasze modele maja byc jedynie sluszne? Widzisz moim zdaniem liczy
> sie cel. Jesli np. muzulmanim
> ma 2, 3 zony i tworza razem rodzine, maja dzieci i sa szczesliwy to jest
> dobrze, ale jesli np. katolik ma 1 zone,
> i nie realizuje celow malzenstwa to jest zle i odwrotnie. A moze po
> prsotu, jak zwykle, brakuje troche
> tolerancji miedzy nami i na calym swiecie. Nie zauwazyles ze ta
> roznorodnosc kultur jest dana po to, zeby sie
> zastanawiac nad naszym czlowieczenstwem, nasza rola, co jest
> najwazniejsze?
> Mysle, że narzucane czegos moze przyniesc czasem zle owoce. Przykladem
> tego jest to jak sie wychowalem. Moi rodzice
> byli razem, bo moja mam uwazala ze malzentwo jest nierozerwalne ale sie
> nie kochali, tzn. bylu problemy ze strony
> mojego ojca. Rezyltak tego byl taki, ze jak sam wszedlem w dorosle zycie
> to nie umialem rozroznic prawdziwej
> milosci od bycia razem (nie umiem tego tak w paru zdanaich wyjasnic) i
> wszedlem w malzentwo bez milosci (nie mialem
> porowania). Co zakonczylo sie rozwodem i zalozeniem drugiej rodziny, gdzie
> mam 5 dzieci i realizujemy te wszystkie
> celem ktore na poczatku pokazalem. Takze ,w tym przypadku wolabym zeby moi
> rodzice sie rozwiedli, i nie chcialbym
> miec tego obciazenia co mialem. Takze zauwaz, ze ostatenie zasada jest jak
> narzedzie, nie jest wazniejsza od tego co
> masz zrobic, ale liczy sie to jak zostanie wykorzystana. Siegnij do
> Ewangelii, gdzie Jezus w szabat uzdrawial, mimo, ze to
> byl wbrew prawu i zastanow sie powaznie, co w zyciu jest najwazniejsze,
> czy milosc i czlowiek, czy oderwane od zycia
> zasady w danym, konretnym przypadku.
Pan Jezus powiedział: Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela.
--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
|