Data: 2003-09-06 09:10:39
Temat: Re: samobojstwo i pomoc
Od: "ksRobak" <e...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Dwidian" <d...@p...onet.pl>
news:bjb31o$n7e$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Witam.
>
> Mam kolege. Znam go juz ladnych pare lat.
> I od poczatku znajomosci obserwuje jak sie 'zapada'.
> Powoli niknie, znika blask z jego oczu, ta iskra zycia.
> Sa oczywiscie u niego chwile radosci, dzialania, 'nawroty
> nadziei'.
> Ale wszystko jednak ciagle idzie w dol, a 'nawrotow nadziei' juz
> dawno nie bylo.
> Gosc wegetuje. Jest coraz gorzej.
> Koles jest 'zgorzknialy', czesto mowi jakim to jest
> nieudacznikiem, ... .
> Ucieka od decyzji, ... .
> W chwilach 'depresji' (nie wiem czy to dobre slowo) jest cieniem
> czlowieka.
> Zdarzalo sie ze mowil o samobojstwie, w 'zartach'. A z bliskimi
> osobami tak bardziej powaznie.
> Ostatnio jest coraz gorzej. Troche zaczyna sie 'zegnac' z
> niektorymi. Juz pare razy na powaznie powiedzial ze moze
> skonczyc ze soba.
> 'Zal' wylewa sie z niego, zalewa nim otoczenie. To bardzo widac.
> Obciaza swoim bolem innych, bardzo czesto 'nieuczciwie', nie
> majac do tego prawa.
> W jakims sensie on wola do otoczenia po pomoc. Rozpaczliwie.
> W miare znam przyczyny jego 'upadku', przynajmniej te o ktorych
> on mowi 'bliskim', ktorych jest swiadom.
> (bo co tam siedzi na dnie w glebi to pewnie nikt nie wie).
> W jakims sensie duzo wartosci ktore sa IMO falszywe a w ktore
> on uwierzyl , w jego zyciu okazalo sie naprawde falszywe,
> zawiadlo go, zniszczylo.
> Tak przynajmniej ja to subiektywnie widze.
>
> PYTANIE: Jak mozna pomoc, czy wogule jest to mozliwe ???
>
> Osobiscie uwazam, ze pomoc nie mozna w zaden sposob.
> Nie znam sposobu by pomoc !!
> Patrzac z wlasnych doswiadczen mysle ze musi zmierzyc sie z
> samym soba, z najwazniejszymi pytaniami w zyciu, z 'absolutem'.
> Przejsc przez pieklo, zrozumiec siebie.
> Czasem wrecz mysle zeby przyspieszyc to, w jakis sposob 'dobic'
> go. (ale robic tego nie robie)
> Mysle ze trzeba zdac sie na 'los', 'absolut', mozna tylko patrzec, w
> pewnych momentach gdy sytuacja nas zetknie jakos pomagac,
> mowic co sie mysli. Dawac 'przyklad' wlasnym zyciem tego co sie
> mysli.
> Ze zadna 'czynna', planowa pomoc nie jest mozliwa.
>
> Ale to tylko moje mysli, moge sie mylic, a niechcialbym sie
> pomylic.
> Czy mogliby sie wypowiedziec ludzie majacy 'doswiadczenie' ?
> Ludzie ktorzy 'pracowali' z samobojcami, jacys psychologowie,
> terapeuci.
>
> Czy moglibyscie podac jakies linki do jakis materialow ?
> Kontakty do ludzi ktorzy sie tym zajmuja, do jakis organizacji.
>
> Chetnie poczytam by wiecej sie dowiedziec.
> Chetnie porozmawiam, jesli ktos poswiecilby troche czasu
> (Warszawa).
>
> Jakims rozwiazaniem jest organizowanie 'atrakcji'.
> By gosc byl aktywny, by przeczekal ciezki okres, by czas zaleczyl
> rany.
> Ale czy to do czegos prowadzi, to IMO nie rozwiazuje problemu,
> odklada 'konfrontacje' na pozniej.
>
> pomozcie.
>
> Dwidian.
Zapytaj swojego kolegę czy wierzy w Boga i obojętnie co Ci
odpowie powiedz mu tak:
"Wiesz ... jeden facet "na internecie" mówił, że są sposoby
na naukowe potwierdzenie tego, że Bóg JEST (drogą analizy
dedukcyjnej czy coś takiego). Strasznie jestem ciekawy, czy
uda mu się wprowadzić nową naukę i przekonać naukowców?
To dopiero były by JAJA!"
Ponadto, jeśli ma dostęp do internetu zaproponuj mu, by poczytał
autora: Łukasza Nawrockiego, po to - by uzmysłowić mu, że
są także inni ludzie borykający się z trudnym problemem
zrozumienia "bólu egzstencji". Podkreślam tu słowo "zrozumienia"
w odróżnieniu od słowa "odczucia" mówiącego wiele o stosunku
człowieka do tego co go otacza.
Daj mu do zrozumienia, że życie to nie tylko to co się myśli
ale przede wszystkim "własne życie" to to co się czuje. :-|
\|/
re:
|