Robiłem to kilka razy i jestem pełen zachwytu. W żyjątka nie wnikam:



"Tjankol - danie z dalekiej północy, chyba z Finlandii.


Piękny kawałek (1 kg to tak akurat) zamrażamy na kość. Następnie wsadzamy do
zimnego piekarnika, piekarnik nastawiamy na 75 stopni C i pieczemy 12
godzin.
Ja piekę w elektrycznym piekarniku, zostawiam na noc.
Następnie mięsko wyjmujemy i wkładamy na 2 godziny do zalewy.
Zalewa:
Zagotować 1 litr wody z 1 decylitrem (1/10 litra) soli kuchennej, 1 łyżeczka
świeżo zmielonego pieprzu i 1 łyżeczka jałowca."
Moje doświadczenia:
piec na ruszcie, pod spód folia, bo kapie. W zalewie trzymać w lodówce,
jałowiec utłuczony, łyżeczka dla mnie znaczy kopiasta. Czasem do zalewy
dodaję czosnku suchego, albo jak jestem żywiołowo energiczny - utłuczonego.
Nie wnikam też za bardzo w temperaturę - ot, pokazują drzwiczki 80 stopni. I
chwała Bogu!

Soczyste, miękkie, pachnące. Mało traci na wadze.

Howgh!



Qq