Data: 2004-10-30 14:16:07
Temat: Re: swieży tuńczyk-usmazyć? OT
Od: "eM eL" <b...@W...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
waldek <A...@o...pl> napisał(a):
> eM eL wrote:
>
> > Sam zlowilem ok 250 funtowa (circa 100 kg) yellowfin tuna...
> ===
> I co zrobiłeś z tą rybą? Pochwal się.
>
> waldek (bardzo zainteresowany)
Po zakonczeniu rejsu mozna sobie rybki wziac, badz dostac troche stekow,
etc., ale my zostawilismy caly polow zalodze bo co ja moglem zrobic z
taaaaka ryba w Indonezji?
Zreszta cala sytuacja byla troche smiesznia, glownie dlatego, ze byl to
pierwszy dzien trzydniowego rejsu i nikt na lodce nie spodziewal sie
taaaakiej ryby tak wczesnie. Wszyscy byli jeszcze troche leniwi no i mieso
zajelo 3/4 powierzchni skladowej. Na szczescie nikt juz nie zlowil nic
podobnie duzego - byla circa 150 funtowa i 80 funtowa tuna, natomiast
zahaczylismy mnostwo bonito i roznych innych mniejszych tuno-podobnych ryb.
Rzecz dziala sie u wybrzezy wyspy Bali - bylo nas na pokladzie piecioro
pasazerow - nas dwoje, autentyczna tajlandzka ksiezniczka solo oraz para
Niemcow. Dla nas byl to po prostu urlop, ksziezniczka byla bardziej
zainteresowana wrazeniami natury gastronomiczno-gorzelniczej niz lowieniem
ryb, ale dla owych Niemcow bylo to chyba zadanie zycia bo oboje bez przerwy
lowili i ciganeli male (takie do metra...) rybki co parenascie minut az
stalo sie to nudne a oni byli zachwyceni! Cos w tych stereotypach o
Niemcach jednak jest :-)))
250 funtowy tunczyk jest daleko od rekordu (400 funtow..?) i, nota bene,
takie "okazy" lowi sie b. czesto - wedlug zdania moich lowiacych przyjaciol
(dla mnie to taka sobie rozrywka) oraz kapitana lodki na ktorej bylismy
czasami trafiaja sie 2-3 "taaakie" ryby na trzydniowy rejs.
Jesli chodzi o wrazenia czysto wedkarskie, to walka byla dobra i intensywna,
choc niezbyt dluga. Nie ma mowy o stosowaniu "normalnych" technik
wedkarskich holowania ryby bo po pierwsze ocean faluje i ciagle zmienia
pozycje lodki w stosunku do ryby no i taka duza rybka ciagle walczy i napina
zylke. Wedzisko jest przymocowane do lodki i po prostu mocno kreci sie
kolowrotkiem, czesto z pomoca osob trzecich (i czwartych.) Rybki urywaja
sie ponoc dosyc czesto, choc na "naszym" rejsie zdarzylo sie to tylko raz i
to z powodu awarii kolowrotka. W koncu ryba jest doholowana do pomostu,
wyciganieta na poklad i po zastanowieniu sie (trzymac czy wrzucic)
ogluszona, zabita i wciagnieta na hak - w naszym przypadku przyczepiony do
windy na maszcie - do celow fotograficznych. Zaloga sprawia rybkie - bo
lodownia jest zbt mala na trzymanie calej taakiej ryby - i wrzuca ja do
lodowni.
Pare dni pozniej lowilismy na malej lodce z przyjaciolmi mniej-wiecej w tych
samych okolicach i caly polow tunopodobny - sama drobnica, 10-20 funtow -
zostal szybciutko ugotowany, usmazony badz uwedzony i zjedzony tego samego
dnia. Ale i tak wole tunczyka w postaci sushi :-)))
--
><eM eL><Washington, D.C.><
><There's no place like 127.0.0.1><
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|