Data: 2006-09-14 22:55:58
Temat: Re: szkola-korzystanie z wc
Od: "miranka" <a...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Sabada" <S...@o...pl> wrote in message news:eecjqt$mii$1@news.onet.pl...
> Kiedy dzieciaki spacerowały w czasie lekcji do ubikacji pod pozorem
> korzystania z toalety - pani mojego syna porozmawiała z rodzicami po
prostu
> i na zebraniu okazało się, że problemu nie ma.
> Nikt nie musiał pisać, że pani sadystka zabrania dzieciom wychodzić w
czasie
> lekcji. :)
Oooo, o to właśnie chodzi. Czyli można.
> -no to w końcu kogo trzeba wychowywać
Dzieci, dzieci, ale najpierw trzeba chcieć to robić. Jeśli szkoła dostrzeże
problem, to i do rodziców będzie potrafiła przemówić - sama to wyżej
napisałaś. Jeśli szkoła sama na to nie wpadnie, to rodzice muszą to na niej
wymóc. Jeśli obie strony sobie odpuszczają, to wszystko pozostaje bez zmian.
A dzieci mają mętlik w głowach - bo w domu mama każe myć ręce po siusianiu,
a w szkole im mydło zabierają... A potem jeszcze na godzinę wychowawczą
przychodzi pielęgniarka i pięknie opowiada o tym, jak trzeba myć ręce po
siusianiu... A w kibelku nadal mydła nie ma. I koło się zamyka. I będzie
zamknięte, dopóki nie znajdzie się ktoś, kto powie: MUSI być mydło.
Ta odpowiedź pani z sanepidu z początku wątku to się nadaje do prasy. Gdyby
ktoś miał na to ochotę, mógłby zrobić z tego aferę na całą Polskę i szybko
by się okazało, że w szkołach może być mydło i papier toaletowy i ręczniki i
że da się znaleźć sposoby na to, żeby dzieci w kibelkach nie psociły.
Kwestia chęci i samozaparcia.
Anka
|