Data: 2001-10-04 21:21:51
Temat: Re: szzcerosc
Od: "defric" <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Marsel" napisał w wiadomości
> A swoją droga mam pytanie do wszystkich którzy uważają,
> ze szerość jest czasem bardzo trudna, dlaczego:
> a/ bo można KOMUŚ zaszkodzić (np. urazić)
> b/ bo mozna SOBIE zaszkodzić (np. 'sie sypnąć')
*I to i to.
Czyjeś urażenie się byłoby by dla mnie zbyt małym bodźcem powstrzymującym
mnie przed powiedzeniem prawdy. Gdybym miała szczerością kogoś pożadnie
skrzywdzić - wtedy bym pomyślała nad tym czy powiedzieć czy nie.
Poza tym do każdej poważnej szczerości - nie mówię tu o relacjach bliskich
osób - dochodzi jeszcze aspekt etyczno-moralny. A to już wiąże się z punktem
b/.
Np. jakiś tam mój kolega zdradza swoją żonę, ale ani jedno ani drugie nie
jest mi szczególnie bliskie. Ot, znajomi.
Szczerość?
Jeśli mam być prawdomówna to tak - powinnam powiedzieć.
Jeśli nie chciałabym skrzywdzić - nie powinnam mówić.
Jakie mam moralne prawo trącać się w związek dwojga ludzi?
Jaki mam moralne prawo wstrzymać się od głosu i uczestniczyć tym samym w
kłamstwie?
Jeśli mam zinternalizowane normy etyczno-moralne, to każdy z woborów niesie
dla nich jakieś konsekwencje.
Prawdopodobny wybór: nic nie powiem koleżance.
Ale mój wewnętrzny kodeks został naruszony,
więc zaprzeczam temu, że sprawa w ogóle mnie w jakiś sposób zajęła.
Albo szukam usprawiedliwień - że to ich sprawa i nie powinnam się wtrącać.
Kogo więc oszukuję?
Nieszczerość w stosunku do nich i do samej siebie, no nie?
--
pozdry
defric :o)
|