złośliwa pisze:

> Dla mnie co innego jest śmieszne, nasz rocznik w szkole idzie serią "Nasza
> klasa" - w I klasie podręczniki skończyły się na mnożeniu do 20, dodawaniu i
> odejmowaniu do 50 i generalnie język polski na poznawaniu rzeczowników,
> czasowników, przymiotników.
> No i moje dziecię w II klasie zgłupiało, nie dość że zadania matematyczne są
> na : 4+3+2=9 to z polskiego miała podkreślić z rozsypanki rośliny i nazwać
> pozostałą grupę. No i moje dziecię siedzi i się biedzi czy są to rzeczowniki
> czy czasowniki i kombinuję i w ta i w tamtą - a okazało się że wystarczy
> napisać że są to "rzeczy" - mam nadzieję że to pierwsze lekcje są takie
> powtórkowe, bo przerabiać ciągle to samo to faktycznie uczniowie się
> zniechęcą.
>

opowiesc z zupelnie innej beczki, a moze nie tak bardzo...

moja serdeczna przyjaciolka jako dziecie w wieku szkolnym mieszkala 4
lata w stanach i tam poszla do szkoly, od trzeciej lub czwartej klasy
bodaj... no i na pierwszym tescie dostala minimalna ilosc punktow
poniewac zamiast podpisac obrazki jednym slowem typu dom, mama czy
samochod, zaczela bawic sie w opisywanie...
jak ktos jej wyjasnil o co chodzi na tym tescie miala 100% poprawnych
odpowiedzi ponoc po raz pierwszy w historii tej szkoly do ktorej
uczeszczala...

ja pamietam, ze takie zadania mialam w zerowce w przedszkolu, czyzby
nasze dzieci wg. wskazan reformy mialyby byc tak tepe jak przecietny
amerykanin... okolo 70paru% amerykanow nie potrafilo pokazac Iraku na
mapie... o Afganistanie nie wspomne

moze zostanie tylko nauczanie domowe...

dogma