Data: 2009-12-01 09:41:09
Temat: Re: teatrzyk zmielone życie niedoszłego katolika przedstawia - donos na mm
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sender pisze:
> Widzę, że dasz radę mnie zrozumieć tylko w jakimś tam stopniu
A po czym to widzisz? Jestem otwarta na ewentualne argumenty, ale ich
jakoś tu nie widzę.
> Widzimy niektóre sprawy inaczej, czasem szerzej i pełniej, a czasem
> płycej i nie sądzę aby obowiązki i odpowiedzialność związane z
> posiadaniem dziecka cokolwiek mogło mi zrekompensować. Ewentualne emocje
> związane z jego posiadaniem chyba nie byłbym zdolny odczuwać, ani cenić
> w takim stopniu jak Ty.
Hm, zdaje się, że to Ty niedawno coś pisałeś o adopcji, a konkretnie o
tym, że mężczyzna potrafi zaangażować się emocjonalnie tak samo w
wychowanie dziecka spłodzonego przez siebie, jak i np. adoptowanego czy
dziecka partnerki. Pisałeś to mając na względzie własny potencjał
emocjonalny, czy też własną życzeniowość?
> Nie wszyscy są tacy sami.
> A poza tym jest nas już prawie 7 miliardów przy ciągle malejących
> zasobach naturalnych, więc może sama masz swoją globalną świadomość
> gdzieś, ale chyba już czas najwyższy, żeby ktoś się w końcu opamiętał :-/
Bez świadomości siebie i własnych emocji nie ma mowy o żadnej
świadomości globalnej.
BTW Adopcja to jest doskonały udział w realizowaniu globalnej
świadomości. Jednak chyba nie dla kogoś, kto na posiadanie dziecka
patrzy przez pryzmat utraty komfortu.
Ewa
|