Data: 2011-01-25 22:33:19
Temat: Re: teraz ksiadz....
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 25 Jan 2011 22:09:25 +0100, medea napisał(a):
> XL, cały czas piszesz, że wystarczą złe intencje w chwili zawierania
> małżeństwa, żeby uznać je za niebyłe. Potem piszesz, że to jednak nie
> wystarczy, ponieważ te złe intencje muszą zostać jakoś stwierdzone
> (uznane przez wyższą instancję?). A przecież jak ktokolwiek miałby to
> stwierdzić, jeślibym tych złych intencji słownie nie ujawniła
No nie zrozumiemy się, jak widzę.
Ja mam na myśli przede wszystkim sferę sumienia, kwestie rozstrzygnięć
prawno-kanonicznych pozostawiam z boku, bo dla mnie ona ma najmniejsze
znaczenie.
Jeśli dorosły człowiek zdolny do małżeństwa (czyli zdrowy na umyśle)
przystępuje do Sakramentu Małżeństwa po wcześniejszym zlekceażeniu S.Pokuty
i N.Sakramentu, to jest w stanie grzechu ciężkiego i nie ma mowy, aby nie
zdawał sobie sprawy, ze jego małżeństwo NIE ZACHODZI. Nawet nie ma co
unieważniać.
Do ujawnienia tego może dojść albo nie, ale on sam WIE, ze nie zawarł ślubu
przed Bogiem.
Skoro jednak uczestniczy w ceremonii, to znaczy świadomie odstawia teatr.
I więcej już o tym rozmawiała nie będę, odsyłam Cię w razie wątpliwości do
jakiegoś MĄDREGO księdza, niekoniecznie doktora prawa kanonicznego, aby Ci
wytłumaczył, o co biega.
|