Data: 2003-08-02 04:30:32
Temat: Re: to love or not to love
Od: "Ana" <a...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Vicky <b...@a...pl> napisał(a):
>Chyba że jest się totalnym luzakiem i ma się gdzieś to co było ..
Gdy wygaśnie ogień, zostają naczynia. Te z wielu względów zasługują na
szacunek. Należy je umieścić tam, gdzie ich miejsce, w muzeum. Nie wyrzuca
się ludzi, ot tak, po prostu, na śmietnisko. Tego nie dopowiedziałam, mam
swoje powody. To, co piszesz, jest oczywiste.
>Wyobraź sobie, co byś czuła, widząc na ulicy swojego faceta, całującego się
z inną?
Chęć mordu i wściekłość na siebie, że nie miałam oczu i związałam się
zprymitywem.
> my żyjemy w czasach wielkich pokus różowych landrynek i wibratorów
> .... :]
> Niestety.
Dlaczego "niestety"?. Skoro ktoś coś lubi, niech to sobie jest. Prohibicja
odniosła skutek wręcz odwrotny. Zdradzać można myślą, marzeniem, pragnieniem,
tęsknotą. Jest to dużo gorsze i poważniejsze niż gdyby gość zafundował sobie
gumową laleczkę. Być zazdrosną o rzecz? To śmieszne, ale o wspólny świat
przemierzany z kimś inny- tak. To istota zdrady. Pewnie pytałabym, dlaczego
tak się stało, szukałabym przyczyn, próbowałabym ratować, jeśliby coś jeszcze
było do uratownia.
Pozdrawiam
Ana
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|