Data: 2003-02-07 17:32:01
Temat: Re: tyle tych dlaczego, dylematów.....
Od: "brow\(J\)arek" <b...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Martynika" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:b20nr1$14n$1@news.onet.pl...
> Czytam wątki z pytaniami dlaczego chcę odejść? dlaczego nie
odchodzę?
> dlaczego nie możemy się dogadać? dlaczego on (ona) nie chce mnie
zrozumieć?
> itd... Czytam i tak sobie myślę, że coś tu nieraz nie gra.
Postrzegamy
[ciach]
Hej,
Coś mi się wydaje, że tym sposobem myślenia (przepraszam bardzo ale
rodem z kobiecych gazetek) daleko nie zajedziesz, ani inne kobiety,
które próbują postrzegać mężczyzn z takiej perspektywy.
Głupiutki facecik, którego głównym celem życiowym jest leżenie na
wersalce, rozrzucanie brudnych skarpet, robienie demolki w kuchni i
trzyminutowy seks.
A obok kobieta: ideał, tytan, przyjaciel, seksbomba, superkochanka.
No i gdzie tu szukać błędu. No jak to gdzie... błąd leży na wersalce.
Tak myślę, że wiele kobiet (bez uogólnień ale jednak) wiodło by
szczęśliwe życie w udanych związkach, gdyby ograniczyły ilość
południowo-amerykańskich seriali, gazetek bez treści, doświadczonych
życiem koleżanek z pracy itp., itd., a zaczęły myśleć o życiu rzeczowo
i rozsądnie wręcz chłodno kalkulować (jak faceci nie przymierzając).
Feministyczne babolenie przyzwyczaiło "Was" do szukania błędów li
tylko i wyłącznie w mężczyznach (choć nie mówię, że ich tam nie ma).
Może gdy dojdziecie do wniosku, że Wasze związki podupadają spróbujcie
źródeł problemu najpierw poszukać w sobie...
I z troche innej beczki.
Gdzie się podziewa Wasza - przysłowiowa już - intuicja i życiowa
zaradność w momencie wyszukiwania delikwenta na życiowego partnera,
skoro w tak krótkim czasie po ślubie, ciązy czy jakimkolwiek innym
trudniejszym momencie w życiu stwierdzacie, że Wasz partner nie dorósł
i nie potrafi udźwignąć ciężaru sytuacji. Wcześniej tak świetnie sie
maskujemy... wyglądałoby, ze jednak natura dobrze nas, facetów
przystosowała do brutalnego życia.
Gdy Saga pisze "Ojciec mojego dziecka do pięt nie dorasta mojemu
ojcu...pod względem mądrości, zachowania, stosunku do bliskich" to
pomimo współczucia, że znalazła się na rozdrożu i w nieciekawej
sytuacji nęka mnie pytanie kto ją w to wplątał... ?
No dobrze, kij w mrowisku... linczujcie miłe Panie.
--
brow(J)arek pozdrawia
|