Data: 2006-07-15 16:24:51
Temat: Re: upały, a prowiant na podróż
Od: "Agatek" <a...@y...co.uk>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Dominik Jan Domin" <d...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:e9b45i$rha$1@news.onet.pl...
> Bardzo słusznie. Sam miałem podobnie. Czipsy? A jak to smakuje? Ale
> walkamana miałem jako pierwszy w klasie - wyłącznie z kieszonkowego (a
> miałem jedno z niższych, z tego co sie koledzy chwalili i ile wydawali).
Ma to też wychowawczy efekt - trzeba wybierać, w życiu nie ma kasy na
wszystko o czym się zamarzy.
Po drugie - coś większego - trzeba poczekać, być cierpliwym, rodzice też nie
szastają kasą i jak chcą coś większego kupić to muszą pozbierać.
Po trzecie nie robię zakazanego owocu, który jak wiadomo smakuje lepiej.
Dozwolony owoc, kosztujący całkiem sporo okazuje się całkiem
nieinteresujący.
Po czwarte wreszcie sam wybiera na co ma ochotę, czuje się całkiem
autonomicznym człowiekiem, który sam podejmuje decyzje dotyczące jego kasy.
Sam ustala priorytety i uczy się na swoich błędach. Ja do jego wydawania
kasy się nie wtrącam. Przypominam tylko co chciał i planował i mówię, że to
coś co chce kupić jest za drogie i nie warte swojej ceny. Nie musi mnie
posłuchać, ale zazwyczaj to robi :)
Ma tylko jedną wadę - nie lubi sprzątać :) Idę go okrzyczeć.
Agata
|