Data: 2002-10-18 19:18:26
Temat: Re: wizyty - rewizyty
Od: "ewis" <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> > Poza tym, oni są niezmotoryzowani
> > i za każdym razem wymuszają na moim mężu odwózkę do domku (bo nocnego u
nas
> > niet). A on biedny nie umie odmówić i nawet wina do kolacji nie może
> > skosztować ;-(((((
>
> Hmmm...a nie moze sie kiedys jednak napic? Potem przy nastepnym
> spotkaniu znowu.. i znowu...I pretekst sam umrze smiercia naturalna...az
> sie przyzwyczaja.
> Wydaje mi sie to najzdrowszym bez obrazania nikogo sposobem rozwiazania
> sytuacji.
no tak, ale gdy spotkanie jest już umówione, ona dzwoni i pyta słodkim
głosem "czy możemy liczyć, że X (mój mąż) odwiezie nas potem do domku", na
to ja "jasne", a ona "kochana jesteś, dzięki"
Wiem, że można w takiej sytuacji odmówić, ale chyba nie jestem dość
asertywna bo słowo "nie" nie przeszłoby mi przez gardło na tak postawione
pytanie.
Inna sprawa, że do autobusu jest od nas 900m, a ten (podmiejski i to dwie
linie), kursuje do 23.00, poza tym istnieją też taksówki.....
Ale w sumie, chyba ich ostatnio rzadziej zapraszam.................
pozdr,
k.
|