Data: 2001-01-17 23:00:36
Temat: Re: wychowanie a pewność siebie
Od: r...@p...onet.pl (Paul Radetzky)
Pokaż wszystkie nagłówki
On Wed, 17 Jan 2001 14:24:46 +0100, "Duch" <a...@p...onet.pl>
wrote:
>Dziwna jest ta postawa dzisiaj: trzeba "wyzbyc sie wszelkich oporow i
>uprzedzen", bo opory powiduja stres i naciski (stresowe) na inych :-)
Ech, rzadko tak jest, ale zgadzam sie w tym listem w 100% !!!
Faktycznie sytuacja wydaje sie byc chora. Spoleczenstwo topi sie w
hipokryzji i zaklamaniu. Widze takiego bezstresowca i wkurza mnie jego
naganne czy nawet prowokacyjne dzialanie. Taki ze mnie spokojny
czlowiek, nigdy nikomu swinstwa nie zrobilem, ale w takich momentach
chcialbym podejsc i strzelic w ryj zeby sie zatoczyl i krwia zalal.
Zaraz jednak reflektuje sie - nie jest tego wart. A metoda pokojowa?
Wszelka proba - nie tylko zwrocenia uwagi, ale i jakiejkolwiek akcji
na tym polu konczy sie - wlasnie opisana przez Ciebie agresja.
Bezstresowcow jest juz coraz wiecej i choc PRAWDZIWYCH jest niewielu,
to za to IMHO 3/4 jak nie wiecej ludzi mlodych stara sie przynajmniej
brac wzorce bezstresowosci - w mniejszym czy wiekszym stopniu, czesto
nieporadnie, np. ignorancja wobec obyczajow, obowiazkow, czy
jakichkolwiek faktow. Wzor wesolego amerykanskiego "I'm fine"
niezaleznie od sytuacji i klapki na oczach polaczone - jak sadze, z
wewnetrzym, zatajonym, wrecz niebezpiecznym - panicznym strachem
przed nieznana przeszloscia.
U nielicznych "stresowcow", debil zachowujacy sie jak... debil
powoduje otwarcie scyzoryka w kieszeni. Znowu w autobusie. Jade sobie
autobusikiem, patrze wchodza jakies dziewczyny, kobiety babcie, nie ma
miejsc, natychmiast wstaje by ktoras sobie usiadla. A tu nagle
podbiega susem jakis PALANT i zajmuje miejsce i rozdziawia jape. A ja
czuje ze zaraz zlapie za mlotek bezpieczenstwa, wybije szybe i wyp...
DEBILA przez okno niezaleznie od predkosci jazdy. No ale oczywiscie
nic nie robie. Po co brudzic sobie lapki? Ktos to zrobi za mnie, ale o
tym nizej.
Do czego prowadzi taki swiat bezstresowcow? No do podwojnego
zaklamania. Do podwojnej hipokryzji. Nienawidze niczego tak bardzo,
jak hipokryzji, ale widac, musze ja tolerowac takze i u siebie, bo
spoleczenstwa, w znaczacej mierze bezstresowego, juz nie zmienie. A
jak to wyglada? Smutno:
- super, uznajemy wszystko za prawo, za mozliwosc, fajnie, ty mnie
wku... a ja ciebie i sie z tego bardzo cieszymy,
- mieczyk na glowka. Opadnie, oj opadnie, bo jak krzyczy Oginski w
tfm kazdemu kretynowi wczesniej czy pozniej dobiora do dupy. Predzej
czy pozniej bezstresowiec wykancza sam siebie i laduje gdzies tam
nisko, pelen kompleksow, lekow, depresji. Wowczas pozostaje tylko
skryte "rotfl, hahahahaha, kazdemu kretynowi swiat dobierze sie do
dupy!!!". To jedyna pewna rzecz. Dopadnie kazdego. Na pewno. Szkoda ze
to druga hipokryzja, bo sama uciecha z przyznania samemu sobie racji
musi byc ukryta i rownie falszywa jak poczatkowa akceptacja stanu
rzeczy. I CO DALEJ?
CZY NIE BOLI MNIE WOWCZAS AMORALIZM WLASNEGO PODEJSCIA DO SPRAWY?
Wowczas zbyc taka mysl mozna w prosty sposob. A TO NIBY DLACZEGO
MIALBYM UZNAWAC MORALIZM WOBEC LUDZI KTORZY MORALNOSCI NIE UZNAJA???
--
Paweł Radecki r...@p...onet.pl UIN25481040 http://www.gole.w.pl
But never is a promise and you can't afford to lie
<! Wiadomosc aprobowana przez http://centralne.szpiegostwo.org >
|