Data: 2003-04-07 15:48:15
Temat: Re: [wyzalam sie] Rece opadaja :((
Od: "Z. Boczek" <z...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Wprąciłem się, ponieważ agi ( fghfgh ) <a...@p...onet.pl> popełnił(a)
co następuje:
| > Nie, jedyną słuszną drogą - dla nich akurat - jest święty spokój,
który jest
| > ważniejszy od celebrowania czasem udawanych uczuć rodzinnych.
| IMHO kazdy z wypowiadajacych tutaj ocenia wlasna miara i niepotrzebnie
| byc moze przeklada wlasne uklady ( i te pozytywne i te negatywne ) na
| swoje wypowiedzi. Nie do mnie oceniac która z dróg jest sluszna.
Tak, ale IMHO w niektórych radach jest zbyt wiele optymizmu - ustępstwa i
zmilczanie kosztować będzie więcej nerwów i sił (silenie się na spokój,
nadskakiwanie, ustępowanie dla zasady) - i rozzuchwala drugą stronę do
tego, że 'pozwala mi na mówienie, może już Jej zegar biologiczny mówi to
samo - może się JUŻ waha, że się nie ciska jak kiedyś? To powiem więcej,
żeby Ją przekonać'.
W różnicy zdań jest normalnym zjawisko, że - jeśli jedna strona oddaje
pola, druga skwapliwie to wykorzystuje.
Czyli radzenie 'be like a stone' to de facto otwarcie furtki na pogadanki
w jeszcze większej mierze.
| > Zazwyczaj zaczyna się od prób uzdrawiania, odcięcie to ostateczność.
| Owszem. Pytanie moje- czy samo zrzedzenie i marudzenie to juz naprawde
| ostatecznosc?
Hm, a musi z siekierą z podwórka pogonić, żeby co niektórzy przyznali 'ok,
dobra - ON może i jest toksyczny'?
Zrzędzenie i marudzenie to już ostateczność w tym, jak on może wpływać na
dziecko.
| > A jesteś w stanie określić to procentowo? Bo ja owszem, znam sporo
rodziców,
| > którzy żadnej z powyższych czynności nie wykonują. Znaczy, da się.
| Nie jestem i równiez znam takich. Ale zjawisko istnieje.
Czyli punkt dla JoP, a nie (dosłownie określając) 'tak wszyscy mają i
trzeba to przełknąć'? :)
| > > I jesli 'trucie' nad glowa ma byc powodem do odrzucenia podczas
| > > gdy wczesniejsze trudne chwile nie staly sie takim powodem to cos tu
| > > jest nie tak w postawie osoby odrzucajacej rodzica (albo
namawiajacych
| > > do tego odrzucenia ).
| > O jakich trudnych chwilach mówisz? O takich, jakich doświadcza
prakwtycznie
| > każdy rodzic? Hm, to się chyba w pakiecie kupuje, że tak się wyrażę.
Zresztą
| > dla mnie żadne ciężkie chwile nie są wystarczającym uzasadnieniem dla
| > zachowania dla mnie nieakceptowalnego.
| Nie- mówie o zachowaniach ojca Duni, które wyplynely w pozniejszej
| rozmowie.
Moim zdaniem 'jak utrzymywał, to nie biadoliłaś - a teraz to robisz, więc
coś nie tak' to demagogia.
Poza tym jedna rzecz, co działo się w przeszłości a druga - co dzieje się
teraz. Jeśli (jak pisze Dunia) gorycz kapała kroplami (tysiące codziennych
sytuacji), to wszystko zależy od pojemności czaszy... bo po drodze Tracił
się juz dawno szacunek czy wdzięczność - i dalsze trwanie w nim to
naiwność.
Jak rodzic biegnie w Twoim kierunku z krzykiem i siekierą w górze, też
będziesz twierdziła, że chce pomocy przy rąbaniu drew?
Tak mi właśnie usilne tłumaczenia wyglądają: na rady typu "zatrzymaj się i
grzecznie zapytaj, czego chce - na pewno chciał się pochwalić nowym
nabytkiem, spytać o radę lub poprosić o pomoc w pracy".
Albo "Powinnaś przez wzgląd na to, co dla Ciebie zrobili, pozwolić mu to
zrobić".
Przed obcym uciekać, przed rodzicem nie? Obcym nie pozwalaj się truć ani
ranić, ale rodzice mają prawo?
(Ty jaskrawie o listach na mieście, ja o atakach z siekierą rodziców -
tyle, że moje przykłady się zdarzały, a przypadku listu publikowanego na
mieście jeszcze nie słyszałem)
Podsumowując: Przeszłością można tłumaczyć _sporo_ i _do_czasu_ - ale nie
WSZYSTKO i DO KOŃCA, jak to niektórzy tłumaczą (argument: "bo zobaczysz,
jakie będziesz miała wyrzuty sumienia, gdy rodzic umrze" - jeśli mnie
przeżyje, to mam piąstki do końca życia zagryzać?).
I powtarzane już przeze mnie:
Rodzic sobie forów i poważania nie 'kupuje w pakiecie z dzieckiem'
(określenie vide JoP :)). Na szacunek trzeba sobie zapracować.
Zresztą posłuszeństwo czy szacunek wobec wypowiadanych głupot (tylko albo
aż - sprowadzając de facto owe rady) do śmierci rodzica (bo rodzic, bo
ustap, bo trzeba) to po prostu obłuda i klakierstwo słowne.
Określanie swoich granic ZDECYDOWANIE nie oznacza wojny na noże z
rodzicami. To tylko raczej warknięcia w określonych okolicznościach. Jeśli
nie skutkuje - wówczas opuszcza się teren (stanowcze: 'jeśli tu nie
podchodzi się z szacunkiem do moich zasad, to ja sobie już pójdę..' a nie
'pocałujcie mnie starzy w d...!', jak to przedstawia się w tym wątku
szczeniacko)
Pozdrawiam :)
--
Z poważaniem,
Z. Boczek
Żołnierz polski śmierdzi i ma szarą od brudu bieliznę.
(były prezes NIK - wicemarszałek Janusz Wojciechowski)
|