Data: 2013-01-31 08:52:22
Temat: Re: zaproszenie dla globa
Od: zażółcony <r...@c...op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2013-01-30 16:58, olo pisze:
> Użytkownik "Fragile"
>>>>
>>> Zostańmy jednak przy psychologii, bo o ile psychiatria to jeszcze coś
>>> wspólnego z medycyną ma
>>>
>> Myślisz, że mniej, niż taka np. dermatologia czy nefrologia?
>>
> Troszkę dokładniej to tak, dermatolog może pomóc w zwalczeniu konkretnej
> przypadłości. Czy psycholog pomógł w zwalczeniu jakiegoś PSTD czy tylko
> opóźnił proces powrotu do normalności to sprawa bardziej złożona. Tak
> samo jak i kwalifikacja na podstawie zdarzenia które wywołuje a nie
> efektów jakie spowodowało też dla mnie jest tajemnicza. W końcu to może
> nie PSTD tylko PMS w wersji Permanent a zdarzenie było katalizatorem.
>
>> No nic, cieszę się, że chociaż tak to postrzegasz :)
>>
> Tutaj niedawno zacytowano link, z którego wynika że nawet zasymulowanie
> operacji chirurgicznej może pomóc:)
> http://www.youtube.com/watch?v=-KZaye-dL-I&feature=p
layer_detailpage
> Jak komuś pomaga homeopatia, wyjazdu do Lourdes czy wizyty u
> psychoanalityka niech sobie chodzi/jeździ/zażywa.
>>>
>> Aha, jak psychiatra zaleci psychoterapię, to olać(!), ale jak ortopeda
>> czy
>> kardiolog zaleci rehabilitację, to jak najbardziej posłuchać, tak? :)
>>
> Nie, jeżeli psychiatra zaleci, to prawdopodobnie nie cierpimy na
> sklasyfikowaną chorobę psychiczną a mamy jedynie jakieś problemy w
> społecznym dostosowaniu i funkcjonowaniu. Nikt tych problemów lepiej od
> niego samego zainteresowanego nie jest w stanie lepiej dostrzec i
> rozwiązać niż sam on. Jeżeli mamy zaburzenia w postrzeganiu świata i
> emocji innych to może pomóc i psycholog i sąsiadka. Wyleczyć się musimy
> sami.
Tak sobie czytam i mam poczucie, że uproszczenia/skróty myślowe
są tu jednak za duże.
Psychiatra funkcjonujący jako LEKARZ podlega znacznie większej i
nieostrej gamie ograniczeń, niż takie zero-jedynkowe, jak zasugerowałeś.
Problem np. najczęściej sprowadza się do tego: jest cała gama silnych
leków, które mają jakieś wybiórcze efekty pozytywne i również
konsekwencje negatywne lub przynajmniej 'niepożądane'. Zawsze jest
jakieś 'rozpoznanie'. Jak idziesz do dobrego psychiatry i zaczniesz mu o
sobie opowiadać, to 'na bank' znajdzie w tobie mnóstwo rzeczy,
które można by spróbować 'podregulować' - tu jakby trochę zbyt
anemiczny, tu jakieś tiki emocjonalne, może odrobinę przerysowane
metafory ... A jednocześnie pomyśli sobie w duchu "chciałbym sam mieć
tylko takie problemy, jak ten facet".
Są metody mniej lub bardziej inwazyjne. Uzależnić się/kogoś od leków to
żaden problem. To jest trochę tak, jak z chirurgiem i rehabilitantem.
Moja córka po urodzeniu miała tzw. kręcz szyi. Takie coś "leczy się"
generalnie na dwa sposoby: przez ćwiczenia rehabilitacyjne lub
operacyjnie. Często jest tak, że chirurg zaleci od razu operację, a
rehabilitant zaleci cierpliwą rehabilitację.
Zalecą to, w czym czują się pewnie i za co mogą brać odpowiedzialność.
W przypadku mojej córy decyzja była: najpierw rehabilitacja, jak nie
wyjdzie - operacja. Ostatecznie wyszło to tak, że niestety w wyniku
rehabilitacji 'gula nie zeszła', czyli kręcz był zbyt oporny i z czasem
doszło do zwłóknień (czyli trwałego zesztywnienia fragmentów mięśnia
w pozycji skurczu). Operacja była konieczna. Polegała ona na
'przepięciu' przyczepu mięśnia w inne miejsce, tak by zrekompensować
jego mniejszą długość w stosunku do parzystego mięśnia po drugiej
stronie ciała. Natomiast w przypadku bardzo wielu innych przypadków -
sama rehabilitacja wystarcza - i ciężko z góry określić, co będzie lepsze.
Dodam, że para rehabilitant-chirurg generalnie ma tutaj dużo większy
komfort 'przewidywalności' swoich działać, niż analogiczna para
psychoterapeuta-psychiatra. Dałbym nawet więcej:
psycholog-psychoterapeuta-endokrynolog-psychiatra. Może coś jeszcze ?
Może z czasem do "zespołu" dołączy w standardzie neurochirurg.
|