Data: 2013-01-30 15:58:02
Temat: Re: zaproszenie dla globa
Od: "olo" <o...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Fragile"
>>>
>> Zostańmy jednak przy psychologii, bo o ile psychiatria to jeszcze coś
>> wspólnego z medycyną ma
>>
>Myślisz, że mniej, niż taka np. dermatologia czy nefrologia?
>
Troszkę dokładniej to tak, dermatolog może pomóc w zwalczeniu konkretnej
przypadłości. Czy psycholog pomógł w zwalczeniu jakiegoś PSTD czy tylko
opóźnił proces powrotu do normalności to sprawa bardziej złożona. Tak samo
jak i kwalifikacja na podstawie zdarzenia które wywołuje a nie efektów jakie
spowodowało też dla mnie jest tajemnicza. W końcu to może nie PSTD tylko PMS
w wersji Permanent a zdarzenie było katalizatorem.
>No nic, cieszę się, że chociaż tak to postrzegasz :)
>
Tutaj niedawno zacytowano link, z którego wynika że nawet zasymulowanie
operacji chirurgicznej może pomóc:)
http://www.youtube.com/watch?v=-KZaye-dL-I&feature=p
layer_detailpage
Jak komuś pomaga homeopatia, wyjazdu do Lourdes czy wizyty u psychoanalityka
niech sobie chodzi/jeździ/zażywa.
>>
>Aha, jak psychiatra zaleci psychoterapię, to olać(!), ale jak ortopeda czy
>kardiolog zaleci rehabilitację, to jak najbardziej posłuchać, tak? :)
>
Nie, jeżeli psychiatra zaleci, to prawdopodobnie nie cierpimy na
sklasyfikowaną chorobę psychiczną a mamy jedynie jakieś problemy w
społecznym dostosowaniu i funkcjonowaniu. Nikt tych problemów lepiej od
niego samego zainteresowanego nie jest w stanie lepiej dostrzec i rozwiązać
niż sam on. Jeżeli mamy zaburzenia w postrzeganiu świata i emocji innych to
może pomóc i psycholog i sąsiadka. Wyleczyć się musimy sami.
>
>>>Myślę, że czasami dobry psycholog jest w stanie pomóc (mniej lub
>>>bardziej)
>>>osobie, która sama sobie nie radzi.
>>>
>> Ale w twoim zdaniu, rzeczownik psycholog można zamienić na kogokolwiek
>> kto
>> dla delikwenta będzie czymś w rodzaju autorytetu.
>>
>No nie do końca, ponieważ poza byciem autorytetem, powinien również _umieć_
>pomóc.
Ja dokładnie w tym sensie użyłem słowa autorytet, nie chodziło mi o
muzycznego wirtuoza czy matematycznego geniusza :) tylko o kogoś kto w _tej_
sprawie wydaje się nam być zdolnym do pomocy. Kilkugodzinna rozmowa z
podobno bardzo dobrym psychologiem i jego własne rodzinne układy takie
wątpliwości we mnie wzbudziły.
> Oczywiście, można zwalać winę na delikwenta, że taki czy owaki, że
>nie umie sobie sam poradzić, albo na ojca czy sąsiada, że nie wykazali się
>fachowością psychologa, hiehie, ale myślę, że nie o to tu chodzi.
>Można jeszcze sąsiada zamienić na sąsiadkę... :) Może to coś da? :)
>
Nie można również, dorosłemu człowiekowi wmawiać że cierpi na bliżej
nieokreślone PSTD i wymaga stałej nieprzerwanej opieki ani też mu wmawiać że
to rozwiąże się wszystkie jego egzystencjonalne problemy i smutki.
>
>> Uściślenia wymaga też
>> zdanie "sobie nie radzi" bo jeżeli to określa zaburzenia psychiczne to
>> może
>> potrzebny będzie psychiatra, ale w niektórych innych przypadkach może
>> wystarczyć sąsiad/ka :)
>>
>Zgoda. Czasami potrzebny jest psychiatra, czasami wystarczy sąsiadka.
>Jest jednak IMO cała masa przypadków (nie ma chyba sensu się na ich temat
>rozpisywać, bo dyskusja mogłaby nie miec końca ;), kiedy lepszym
>rozwiązaniem od sąsiadki będzie jednak doświadczony, dobry psycholog
>terapeuta.
>
Właśnie tutaj mam te wątpliwości, których zupełnie nie doświadczam przy
nefrologu czy dermatologu :)
>>>
>> Zwykle za osobę normalną uważamy kogoś podobnego do nas samych. Miałem w
>> szkole semestr psychologii i utkwiła mi w pamięci ekwiwokacyjna definicja
>> normalności oceniająca, że normalność to zgodność etapu poziomu
>> aktualnego
>> stanu rozwoju osobniczego i jego kierunku z osobnikiem zdrowym. Z punktu
>> widzenia statystyki i zróżnicowania puli genowej normalność to nic innego
>> jak *przeciętność*. Z punktu widzenia społecznego, normalność to zdolność
>> do
>> współżycia z innymi ludźmi zgodnie z prawami i normami społecznymi.
>>
>Hmm, zawsze myślałam, że normalna jednak nie jestem :)
>
Witaj w klubie :)
>
>> W moim przykładzie defektem postrzegania oraz empatii byłoby to, że ktoś
>> przykłada się do tego aby być lubianym i cenionym członkiem jakiejś
>> społeczności czy związku, ale ponieważ nie ma kontaktu z
>> "rzeczywistością" i
>> nietrafnie odgaduje odczucia innych ludzi jest zupełnie inaczej
>> postrzegany
>> i odbierany.
>>
>Aha, no dobrze, ale to moim zdaniem dopiero wierzchołek góry lodowej, jeśli
>chodzi o tych potrzebujących pomocy. Weźmy chociażby np. osoby cierpiące na
>PTSD.
>
PSTD to pikuś, połowa populacji ludzi w kwiecie wieku cierpi na PMS, co
prawda o bardzo osobniczo zróżnicowanym nasileniu objawów ;)
>
>> Najlepiej my sami :) Ja uważam że jestem nienormalny, ale zupełnie nie w
>> sposób utrudniający mi społeczne funkcjonowanie :)
>>
>Miło mi, nienormalna jestem :)
>
Witałem już w klubie, jednak pragnę zauważyć że osobniki z krańców dzwona
Gaussa, mają zwykle przewalone ;)
>
>> Co do sprawdzenia, w metrologii jest zasada, że oceny jakiegoś przyrządu
>> pomiarowego można dokonać *tylko przyrządem lepszej klasy*. Osoba zdolna
>> do
>> rzetelnej oceny kwalifikacji swojego terapeuty raczej sama ma
>> kwalifikacje
>> aby tego terapeutę leczyć, a nie być poprzez niego leczona :)
>>
>Miałam na myśli raczej jakiś 'wywiad', poszperanie, dowiedzenie się z
>jakichś w miarę pewnych źródeł, czy dany terapeuta odnosi sukcesy
>terapeutyczne. Oczywiście, taka wiedza nigdy nie będzie gwarancją, ale może
>dać choć mgliste pojęcie o fachowości danego specjalisty. Ja zawsze
>sprawdzam tu i ówdzie, kto jest świetnym np. okulistą, kardiologiem czy
>endokrynologiem ipt. Staram się chodzić do tych, w moim i innych lekarzy
>czy pacjentów odczuciu, najlepszych. Oczywiście, wszysko wychodzi później w
>praniu, i różnie się okazuje, ale pewnych sytuacji w życiu się niestety nie
>da uniknąć. Niestety czasami tylko metodą prób i błędów można gdzieś/do
>kogoś dotrzeć, a ryzyko jest w to wpisane. Za to później jest człwoiek w
>dobrych rękach :)
>
Mam bardzo niewielkie doświadczenie jako pacjent no i spore szczęście w tym
zakresie, bo ponad połowa moich licealnych kolegów/koleżanek wybrała
lekarski zawód. Korzystam więc pełnymi garściami z ich wiedzy i koneksji, na
szczęście w zdecydowanej większości przypadków nie jestem tych starań
beneficjentem :)
>
>> Teraz wypadało by zdefiniować ten sukces :)
>>
>M.in zadowolony pacjent :)
>
Idealistka :) Zadowolony pacjent to przeważnie jeden ze środków do celu -
zadowolony lekarz:)
>Leczenie zakończone sukcesem, to dla lekarza i pacjenta sukces.
>Teraz wypadałoby zdefiniować zadowolonego pacjenta... ;)
>
Może współczynnikiem z analizy fundamentalnej Cena/Zysk :)
>
>>>No ale czy wszyscy psycholodzy popełniają tak dramatyczne w skutkach
>>>błędy?
>>>
>> Z punktu widzenia tamtych psychologów, to odnieśli oni długotrwałe,
>> finansowe sukcesy.
>>
>No tak, to na pewno. Jedynie finansowe.
>
Ale przecież za pieniądze można zakupić zdecydowaną większość towarów i
usług służących do zaspakajania naszych codziennych potrzeb.
>
>> Ja mam nadzieję, że psychologia będzie się rozwijała się w tym kierunku
>> aby
>> stać się nauką przyrodniczą i zniknie z niej odium freudowskich
>> koszmarków.
>>
>Czasami jak Cię czytam, to jakbym mojego Tatę czytała :)
>Mam na myśli poglądy, oczywiście :)
>
Mam bardzo liberalne, staram się też żeby były racjonalne. Z oboma tymi
cechami mam często spore kłopoty, ale cóż nasza neotenia w tym względzie
sprawia, że możemy uczyć się żyć całe życie. Niejaki Seneka Młodszy
dostrzegł:
"Człowiek zajęty najmniej jest zdatny do życia, ponieważ żadna umiejętność
nie jest trudniejsza niż umiejętność życia. Biegłych w innych
umiejętnościach jest wszędzie wielu, niektóre z nich nawet młodzi opanowali
do tego stopnia, że i sami mogliby innych nauczać. Żyć jednak trzeba się
uczyć przez całe życie, a czym zapewne jeszcze bardziej się zdziwisz, przez
całe życie trzeba się uczyć umierać".
Jeżeli dodamy do tego myśl Seneki Starszego że:
"Największym człowiekiem jest ten, który jest panem samego siebie."
To może oddanie swojej autonomii pod nadzór jakiegoś psychologa nie
koniecznie jest dobrym pomysłem?
>
>> Dzisiaj usłyszałem o światełku w tunelu:
>> http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/770967,Miliar
d-euro-na-badania-nad-grafenem-i-ludzkim-mozgiem
>>
>Obiecujące, ale na wyniki pewnie poczekamy dłuuuugo...
>
Poprzedni jeszcze bardziej kosztowny projekt to:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Projekt_poznania_ludzki
ego_genomu
Zdumiewające jest to że takie budżety są promilowe w porównaniu z wydatkami
tejże ludzkości na zbrojenia.
Mamy więc co mamy, światełko w tunelu:)
pzdr
olo
|