Data: 2013-02-14 14:59:27
Temat: Re: zaproszenie dla globa
Od: Fragile <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Thu, 31 Jan 2013 12:42:54 +0100, zażółcony napisał(a):
> W dniu 2013-01-31 11:29, olo pisze:
>> Użytkownik "zażółcony"
>>
>>> Tak sobie czytam i mam poczucie, że uproszczenia/skróty myślowe
>>> są tu jednak za duże.
>>>
>>> Psychiatra funkcjonujący jako LEKARZ podlega znacznie większej i
>>> nieostrej gamie ograniczeń, niż takie zero-jedynkowe, jak zasugerowałeś.
>> Ale ja zupełnie nie chcę ze względu na brak kompetencji zabierać głosu w
>> sprawie leczenia psychiatrycznego. Nie mam też zamiaru negować sukcesów
>> biopsychospołecznych terapii, chociaż porównanie ich do tandemu chirurg
>> - terapeuta uważam za fałszywą analogię, ponieważ niektóre zabiegi
>> rehabilitacyjne mają głęboki sens fizyczny a nie tylko duchowy czy
>> "placebowy". Ale skoro wywołałeś wilka z lasu to niech i taka będzie.
>> Miałem znacznie mniej drastyczną przygodę związaną z jakimś przykurczem
>> mięśni szyi, chociaż też zupełnie uniemożliwiła mi normalne
>> funkcjonowanie. Lekarz ortopeda wyjaśnił mi przyczynę, zaaplikował
>> blokadę i podał jakie mięśnie są tego powodem i jakie rodzaje ćwiczeń
>> powinny pomóc. Zasugerował przepisanie całej gamy różnych działań
>> terapeutycznych z elektroforezami, laserami, solarami, masażami i innymi
>> "cudami wiankami". Grzecznie odmówiłem tłumacząc się brakiem czasu i
>> zaraz po powrocie do domu przy pomocy ręcznika i kaloryfera rozpocząłem
>> stosowne ćwiczenia. Odniosłem prawie błyskawiczny sukces, który pewnie
>> przypadł by w udziale również szerokiemu gronu terapeutów. Chociaż nie
>> koniecznie, bo akurat jednej z moich znajomych masażysta wybitnie
>> zaszkodził. Faktem jest że sama fizycznie nie miała możliwości się
>> wymasować, ale gdyby miała to na pewno sama nie doprowadziła by się do
>> takiego uszkodzenia :) Wracając zaś do psychologii, to ona póki co, nie
>> ma żadnych znanych mi narzędzi oprócz autorytetu i rutyny tegoż
>> psychologa. Mam więc bardziej Ockhamowe podejście do wszelkich terapii,
>> tym bardziej że nasz kraj jest światowym skansenem takich zupełnie
>> pozbawionych medycznego sensu "terapii" jak kąpiele błotne, solankowych,
>> elektroforezy itp. czarów z przebogatego arsenału PRL-owskich
>> sanatoriów. Ogromne środki jakie łożą na to podatnicy imvho mogłyby
>> istotnie podnieść standard i efektywność leczenia przy zastosowaniu
>> medycyny konwencjonalnej. Zastrzegam że nie jestem wrogiem dla np.
>> uwielbiających tarzanie się w borowinie, niech tarzają się nawet do
>> upadłego, ale na swój koszt.
>
> Tematu realiów Polski i funkcjonującej tu bardzo dobrze spuścizny po
> wiadomej przeszłości to ja bym nie poruszał. Podobnie sposobu
> 'redystrybucji dochodu podatnika' - jego kryteriów, niezrównoważenia,
> kontroli ... Jest jak jest.
> Natomiast nie zgodzę się z twierdzeniem, że psychologia(a raczej
> psychoterapia - bo ja bardziej o tym mówię) nie ma żadnych narzędzi.
>
> Weźmy jakiś model na stół - załóżmy, że mózg to gigantyczna sieć
> neuronowa. Co może psychiatra: psychiatra może dorzucić tej sieci jakiś
> specyfik, który dość generalnie zmieni w tej sieci jakiś współczynnik.
> Np. generalnie obniży lub podwyższy progi aktywacji - to sytuacja
> najprostsza. Spowoduje, że dowolny sygnał krążący po tej sieci przebije
> się przez więcej progów i rozpropaguje na więcej ścieżek lub odwrotnie -
> jeśli u pacjenta masz jakiś rodzaj maniakalności lub epilepsji -
> obniżenie wrażliwości progów spowoduje, że pacjent 'osiądzie na ziemi'
> lub przerwane zostaną jakieś niepożądane dodatnie sprzężenia zwrotne
> i epilepsja zostanie wyciszona. I jednocześnie np. będzie taki skutek
> uboczny, że metabolizm CAŁEGO ORGANIZMU zwolni i pacjent zacznie tyć. Co
> jeszcze może psychiatra - hmmm - załóżmy, że mamy jakiś bardziej złożony
> model sieci neuronowej w trakcie uczenia - psychiatra może zaaplikować
> środek, który generalnie zwiększy skłonność do uczenia się całej sieci,
> czy nawet skłonność do tworzenia nowych połączeń.
> Co jeszcze może ... W zasadzie bezpośrednio niedużo więcej może.
> Może leki, które bardziej precyzyjnie docierają w jakieś rejony tej
> sieci, wpływają na więcej różnych specyficznych parametrów.
> Dalsze sprawy wynikają już jednak z oddziaływania pośredniego, a
> mianowicie: np. stłumienie nadaktywności sprawia, że sieć przestaje
> być dla siebie generatorem obrazów (np. urojeń), przestaje całkowicie
> zajmować pacjenta zdolności do skupiania uwagi - i dostaje on do
> dyspozycji zawłaszczone dotąd rezerwy uwagi, lub 'wolnej woli', które
> przerzucają się na obserwację świata zewnętrznego, zaczyna w ogóle mieć
> kontakt z rzeczywistością.
> Ale tu się właśnie imo pojawia koniec możliwości psychiatry.
> Samo udrożnienie kanałów nie sprawi jeszcze, że pacjent prawidłowo
> będzie je procesował, że sygnały będą docierały tam, gdzie trzeba.
> Trzeba teraz tę sieć neuronową poddać np. procesowi ponownego uczenia.
> Czyli podać jej właściwe wzorce, materiał uczący. I tego psychiatra nie
> zrobi - to jest właśnie zadanie dla psychoterapeuty - który siedzi
> na końcówce i porusza się w obszarów obrazów uczących, a nie w obszarze
> parametrów sieci.
> A że terapeuta też człowiek, no to cóż ... Może to pewnie być i
> sąsiadka, może być pewnie i ksiądz. Jedyną wadą tych osób, jaką widzę to
> jest to, że mogą być obciążone niewiedzą i 'bezwiednym egoizmem'.
> Będą zbyt mało otwarte na pacjenta, a za bardzo obciążone 'swoim punktem
> widzenia'. Nie będą właściwie rozumieć swojej odpowiedzialności,
> będą miały skłonności do manipulacji, a 'pacjent' jest na nią akurat
> wyjątkowo podatny (np. ma podniesioną 'skłonność do uczenia' związaną
> z obniżeniem poziomu 'zdrowego krytycyzmu'). Itp itd.
> Oczywiście wszystkie te wady może mieć i psychoterapeuta. Tak samo jak
> i lekarz. Tak samo jak i informatyk :))) Ale istnienie zjawiska
> niefachowości to jeszcze nie argument za tym, że fachowcy nie są
> potrzebni :)
>
Nie pozostaje mi nic innego, jak podpisać się pod tymi słowami.
Lepiej bym chyba tego tematu nie ujęła, więc nawet nie będę się wysilać :)
--
Pozdrawiam,
M.
|