Data: 2007-07-25 00:55:44
Temat: Re: zaraz sie potnę - problem z ocenianiem ;)
Od: "Sky" <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "michał" <6...@g...pl> napisał w wiadomości
news:f84ust$3vt$1@inews.gazeta.pl...
> Sky wrote:
> >>>> Nie uleganie chęci subiektywnego oceniania ludzi jako spełnienie
> >>>> marzenia? To raczej środek do spełniania marzeń. Ty
> >>>> zasugerowałeś,
> >>>> że
> >>>> marzę o tym. :)
>
> >>> sugerowałem brak realizmu w twoim przekonaniu o nieuleganiu chęci
> >>> do
> >>> serwowania innym ocen -które są subiektywne same z siebie ;)
> >>> byc może marzysz o tym by to ci się udało...ale czy to realizm
> >>> marzyć o niemozliwym? ;)
>
> >> Tu nie chodzi o przekonanie, że się jest obiektywnym. Chodzi o
> >> racjonalną tendencję do powstrzymywania się od ocen z tego względu,
> >> że "same z siebie" są subiektywne. To jest właśnie taka jazda:
> >> Wiem,
> >> że jestem subiektywny, dlatego nie wyrażam o innych opinii, które
> >> mogą ich krzywdzić.
>
> > Oceniasz zatem innych pod kątem co ich skrzywdzi a co nie?!
> > To jest dopiero jazda!
> > Jakżesz tymi opiniami możesz dopiero skrzywdzić! ;P
>
> Raczej siebie oceniam, czy moje działanie/ocena konkretnej osoby może
> ją lub kogoś krzywdzić. Nie komplikuj może spraw daleko prostszych w
> życiu, niż w Twoich sugestiach.
No cóż -wg mnie to twoja postawa jest w zasadzie ukoronowaniem komplikowania
sobie życia nieweryfikowalnymi -bo nieusuwalnym subiektywizmem skażonymi-
ocenami [niby swoich zamierzeń wobec drugich, a jednak w zasadzie
nieupoważnionej ocenie progu wrażliwości innych] których to poprawności
właściwie nie można zweryfikować przed faktem -nawet nie podjętych działań-
ale fakem uzyskania wyczerpującej informacji o ich efektach psychicznych u
ich "adresatów" ;)
Jakoś nie chce mi się wierzyć że nie dostrzegasz podstaw do zanegowania
tejże swojej praktyki ocen [bez względu na to kogo dotyczących- bowiem i
siebie i innych oceniać w tak delikatnej materii to uskutecznianie grubej
upraszczającej metodologii żywcem wziętej z wprogramowanego kulturowo
schematyzmu nadawania innym etykiet. ;D
> > Przecież każda tak opinia jak i jakakolwiek wypowiedź lub jej brak
> > może innych "dotknąć" [skrzywdzić]!
>
> W rzadkich statstycznie sytuacjach, gdzie trudno jednoznacznie
> okreslić, jakie działanie może kogoś krzywdzić albo nie - ocenie
> społecznej podlegają intencje.
A więc jednak polegasz na schematyźmie kulturowego serwowania ocen.
Otóż kultura ma to do siebie że jako uogólniony zarys mentalności grupy
własciwie żadnego jednostkowego przypadku nie opisuje nawet w dopuszczalnym
dla powierzchownych kontaktów przybliżeniu
-do czego niestety usilnie rości sobie prawo...ale bez realnie uzasadnionego
powodu. ;)
> > I to nie zależy od twojej chęci
> > ich krzywdzenia lub zabezpieczenia ich przed tym ale ich własnej
> > decyzji że coś jest lub nie jest osobiście krzywdzące... ;)
>
> Może się założymy, czy nie zależy?
No nie sugeruj mi że twoje osobiste poczucie wartości jako człowieka
zależy od tego czy potrafisz sobie kogoś podporządkować wywołując jego
poczucie zagrożenia lub od tego umiejąc się powstrzymać?! ;P
A pozatym: naprawdę uważasz iż to inni [ich postawy-działania] są
bezpośrednim powodem twojego ewentualnego poczucia krzywdy
powstającego na skutek okoliczności jakie inni sobą "stwarzają"? ;)
> >>> Chyba że dla ciebie nie ma rzeczy niemożliwych -ale to nie
> >>> zgadzałoby
> >>> się z twoim przekonaniem że jesteś raczej praktycznym realistą a
> >>> nie
> >>> idealistycznym fantastą ;)
>
> >> Jednak zdolność szukania możliwości tam, gdzie inni widzą
> >> przeszkody
> >> nie do pokonania, daje niezłe rezultaty. To nie jest równoznaczne z
> >> wszechmożliwością, więc niepotrzebnie tak galopujesz z
> >> przypisywanem
> >> mi jakichś pejoratywów. ;)
>
> > Przekonanie czyjeś o wszechmożności to jedno, szukanie szans i
> > nowych
> > perespektyw w trudnościach to drugie a świadomość istnienia
> > nieprzekraczalnych barier -nawet bez ich osobistego
> > doświadczenia-poznania to trzecie -i chyba teraz dobrze nazwane jako
> > uzasadnienie rozróznienia urealniającego podejście jednostki do
> > własnego i cudzego życia... ;)
>
> Tylko co taki podział ma mi powiedzieć? Powtórzyłeś truizmy.
> Byłoby to uzasadnione, gdybym twierdził, że przekonanie o
> wszczechmożności, szukanie szans i nowych perspwktyw w trudnościach
> oraz świadomość istnienia nieprzekraczalnych barier to jedno i to
> samo. ;DDD
Pozwól że przypomnę ci że owe niby truizmy,
a przynajmniej jeden z nich: nieprzekraczalne bariery,
nie jest [nie był?] dla ciebie wcale taki oczywisty ;)
Stwierdziłeś powyżej w wątku iż nie oceniasz innych ludzi
a ja stwierdziłem że ta twoja deklaracja o nieserwowaniu ocen
co najwyżej twoje nierealne marzenie i ideefixe nie mające pokrycia
w rzeczywistości, co sam zresztą potwierdzasz w innej naszej dyskusji
pisząc tamże że oceniasz co innych zrani a co nie,
więc niejako oceniasz niniejszym ich poziom wrażliwości,
co tym zabawniejsze że takimi ocenami poziomu wrażliwości były też
dawniejsze określenia psycho-medyczne w rodzaju "debil" lub "kretyn" ;)]
Otóż wykazałem ci że nie bierzesz pod uwagę ludzkiej
-swojej własnej- natury, zakreślajacej nam nieprzekraczalną barierę
niemożności zrezygnowania -na poziomie psychiki naturalistycznej-
z serwowania ocen, tak odnośnie siebie samego, jak i innych -a uważanie iż z
owych ocen możesz zrezygnować to jakby stawianie się w pozycji kogoś
wszechmocnego -zdolnego do przekroczenia bariery naturalnie nam wyznaczonej-
czego wagę pomniejszać próbowałeś porówując sytuację do umiejętnosci
odnajdywania szans na pokonanie trudności tam gdzie inni widzą
nieprzekraczalne przeszkody... ;)
Ot -wyżej własnego tyłka waćpan nie podskoczysz... ;P
|