Data: 2003-08-31 17:54:22
Temat: Re: zazdrosc - byc moze juz bylo....ale
Od: Arek <a...@e...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
jbaskab rzecze:
> A co jest właściwie w tym złego?
Jak to co!? Człowiek NIE jest przedmiotem by mógł należeć do kogoś innego.
> Decydując się na związek z kimś, decyduję się na wyłączność. Ja-Ty.
> Ja coś poswięcam ze swojej wolności a partner coś ze swojej.
> Nie jesteśmy dwoma niezależnymi bytami tylko związkiem dwóch osób.
Nie. Sęk w tym, że nadal jesteście dwoma niezależnymi bytami tworzącymi
ZWIĄZEK. Nie ma takiego zwierza w przyrodzie jak "związek".
> Mnie poligamia nie przekonuje:)
> Poza tym ja nie jestem przekonana do tego, że można kontrolować powstanie
> zazdrosci. Można na pewno kontrolować jej uzewnętrznianie, można ją tłumić,
> można jej nie pokazywać - ale wyeliminować?
Oczywiście, że nie można.
Dlatego też powiedziałem, że jest to rzecz nie do wyleczenia.
> A nie jest to cecha przede wszystkim osobniczo zrdeterminowana? Ja jestem
Nie. Jest to cecha nabyta, przynajmniej w odniesieniu do partnera seksualnego,
bo gdyby była wrodzona to mieliby ją wszyscy ludzie na świecie, a tak nie jest.
> Myślisz, że to się zmienia w zależności od epoki? Że "mój mąż" mówi cos
> innego niz lat temu 100? Że nie mówi - "mój Ci on, mój" ;))
> z podtekstem- "wara dziewczyny":)?
Myślę, że tak. Skoro dałaś przykład z "mój Ci on, mój" to zobacz jak determinująca
to była kwestia przedstawiona literacko w Krzyżakach - Zbyszko z Bogdańca mógł się
od tego uwolnić dopiero po śmierci "właścicielki" mimo, że nie darzył jej
miłością, ani chęcią wyjścia za nią, to nie miał wyjscia.
Albo pomyśl co znaczyło kiedyś "mój chłop" "mój parobek" a co dziś znaczy "mój
pracownik".
pozdrawiam
Arek
|