Data: 2002-09-27 18:10:45
Temat: Re: zdrada
Od: "EvaTM" <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Dorota B." <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:an22b3$2c8$1@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Pyzol" <p...@s...ca> napisał w wiadomości
>
> > Doprawdy, kochani, jesli mi wytlumaczycie na czym moze polegac przykrosc
> > badz przynajmniej obojetnosc osoby dokonujacej zdrady, to bylabym bardzo
> > wdzieczna.
> Kaska, to jest nadinterpretacja! Nikt nie ujal tego w ten
> sposob, a jednak sama zwrocilas uwage na pewien aspekt, ktory tu sie
> wczesniej nie pojawil, a powinien... Zdradzajacy w tym co robi (akt zdrady)
> nie koniecznie musi czuc sie szczesliwy, moze naprawde wolalby robic to
> wedlug dekalogu i po bozemu z wlasna zona, tyle, ze jakos mu z nia nawet
> rozmawiac ciezko, a seks... przypomina raczej "pompki" turysty na Giewoncie,
> co to halny z pod niego babe wywial:)
Miałam już porzucić ten smutny temat ale jednak w tym momencie
chciałabym rzucić jeszcze pytanie :
Czy ten zdradzający zrobił już naprawdę wszystko wcześniej,
przed zdradą, by było lepiej, czy raczej miał tylko wymagania?
Czy sam był dobrym kochankiem i czułym partnerem, na którego
zawsze mogła liczyć?
A może wręcz przeciwnie - dużo mu brakowało i po okresie, gdy
żona była tylko w niego zapatrzona a później siłą rzeczy musiała
zająć się też innymi sprawami, ten biedny chłopczyk wolał pójść
tam, gdzie istnieją tylko przyjemności?
Tak się tylko pytam ;) bo więcej tutaj widzę żądań w kierunku tych
gospodyń domowych, indyczek, kur i innego ptactwa,
a nikt jakoś nie mówi, że mężczyźni wchodzą w małżeństwa równie
niedoświadczeni jak ich młode żony, zamieniają je na ciąg dalszy
własnych nadopiekuńczych mamuś, z tą maleńką różnicą, że chcą
by uprawiały z nimi non stop ten seks i.. jak to było..
siedziały i pachniały, wpatrując się w oczy wybranka ;)?
W takim ujęciu małżeństwo nie ma sensu.
Kobieta jest w stanie poradzić sobie z dziećmi i sobą, całym wiktem
i opierunkem, pracą i wszystkim innym, nie jest natomiast w stanie
poradzić sobie z narcystycznym, niesprawiedliwym i zakłamanamym
mężczyzną, który przysięgał przecież być z nią
w szczęściu i nieszczęściu, w zdrowiu i w chorobie.
Dzieciom lepiej się dzieje gdy mają takiego ojca z daleka.
Serio!:))
Mój własny dopiero w trzecim małżeństwie trafił na kobietę,
która wzięła go "w karby" ;)) ale.. dzieci z nim mieć już nie chciała.
Natomiast on bardzo kochał dzieci, póki były daleko i niczego
od niego nie potrzebowały, ale to już inna historia.
E.;)
> Pzdr. Dorota
|