Data: 2002-09-28 16:52:54
Temat: Re: zdrada
Od: "Dorota B." <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "EvaTM" <e...@i...pl> napisał w wiadomości
> Miałam już porzucić ten smutny temat ale jednak w tym momencie
> chciałabym rzucić jeszcze pytanie :
> Czy ten zdradzający zrobił już naprawdę wszystko wcześniej,
> przed zdradą, by było lepiej, czy raczej miał tylko wymagania?
> Czy sam był dobrym kochankiem i czułym partnerem, na którego
> zawsze mogła liczyć?
> A może wręcz przeciwnie - dużo mu brakowało i po okresie, gdy
> żona była tylko w niego zapatrzona a później siłą rzeczy musiała
> zająć się też innymi sprawami, ten biedny chłopczyk wolał pójść
> tam, gdzie istnieją tylko przyjemności?
Byla mowa o mezczyznie, ale to raczej jako przyklad, nie
wiedziec czemu tak sie przyjelo, ale rownie dobrze moze chodzic takze o
kobieca zdrade. Znow wracam do tego co juz pisalam wiec tylko krotko-
uczucia ewoluuja, nie koniecznie we wlasciwym kierunku, tak wiec
wczesniejsza fascynacja przygasa, zamiast powstawac w tym miejscu nowy
rodzaj dobrej relacji powstaje luka. A moze wczesniejsze uczucia, ktorymi ta
para siebie darzyla sprawialy, ze patrzyli na swiat isiebie na wzajem "przez
rozowe okulary"? potem przyszlo zdjac te okularki i czas prysl... Wiec
ciagle powtarzam- zdrada na imprezie jednorazowa to zabawa w seks i
poszukiwanie przyjemnosci, ale zwiazek poza malzenski to cos zgola innego,
tego sie nawet nie da porownac. Czasem ludzie dzieki takim zwiazkom sa w
stanie utrzymac malzenstwa (bo pozwalaja one odreagowac i zaspokoic swoje
niezaspokojone potrzeby) i przezyc choc kilka szczesliwych chwil, ktorych to
nie znajda w "kulawym malzenstwie".
> Tak się tylko pytam ;) bo więcej tutaj widzę żądań w kierunku tych
> gospodyń domowych, indyczek, kur i innego ptactwa,
> a nikt jakoś nie mówi, że mężczyźni wchodzą w małżeństwa równie
> niedoświadczeni jak ich młode żony, zamieniają je na ciąg dalszy
> własnych nadopiekuńczych mamuś, z tą maleńką różnicą, że chcą
> by uprawiały z nimi non stop ten seks i.. jak to było..
> siedziały i pachniały, wpatrując się w oczy wybranka ;)?
Juz mowilam- nie tylko o mezczyzn chodzi.
>
> W takim ujęciu małżeństwo nie ma sensu.
> Kobieta jest w stanie poradzić sobie z dziećmi i sobą, całym wiktem
> i opierunkem, pracą i wszystkim innym, nie jest natomiast w stanie
> poradzić sobie z narcystycznym, niesprawiedliwym i zakłamanamym
> mężczyzną, który przysięgał przecież być z nią
> w szczęściu i nieszczęściu, w zdrowiu i w chorobie.
>
> Dzieciom lepiej się dzieje gdy mają takiego ojca z daleka.
> Serio!:))
> Mój własny dopiero w trzecim małżeństwie trafił na kobietę,
> która wzięła go "w karby" ;)) ale.. dzieci z nim mieć już nie chciała.
> Natomiast on bardzo kochał dzieci, póki były daleko i niczego
> od niego nie potrzebowały, ale to już inna historia.
>
Oj, oj, a kto powiedzial, ze taki musi byc to typ? Moze byc
swietnym ojcem! Moze miec rewelacyjny kontakt z dziecmi, troszczyc sie o
nie, chodzic na szkolne zebrania... etc. A wtedy...? No co wtedy? naprawde
rozpieprzyc to nie udane zycie doroslych nie biorac dzieci pod uwage?
Bylabym ostrozniejsza.
Pzdr. Dorota
> E.;)
>
> > Pzdr. Dorota
>
>
|