Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Re: zdrada - jeszcze raz Beata

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: zdrada - jeszcze raz Beata

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 238


« poprzedni wątek następny wątek »

71. Data: 2002-10-15 13:14:23

Temat: Odp: zdrada - jeszcze raz Beata
Od: "Sandra" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Grzegorz Nowaczyk <g...@e...pl> w wiadomości do
grup dyskusyjnych
napisał:00db01c27435$1229e760$4...@A...EUROPOLMEB
LE.PL...
> Powiedz gdzie znalazlas ta zaborczosc?albo zdefiniuj co rozumiesz pod tym
> slowem

w tym poście ..

.Zdaje sobie z tego sprawe - zastanawia mnie jednak co w takiej sytuacji
zrobic?

czyli cały czas obmyślasz taktykę jak zrobić by było po Twojemu...

ona sie z nim spotyka i chce sie wyprowadzic (nadmienie ze on robi
to samo w swojej rodzinie) z dziecmi. Powinienem jej pozwolic i czekac jak
klapy opadna?

a co? na siłe coś zrobisz? czy to nie świadczy o zaborczości, musze coś
zrobić ...nie może do Ciebie dotrzeć ,że to już konieć
i dać temu spokój? ale nie Ty mi zaraz sie spytasz " skąd wiem ,że to jest
koniec? wiec odp. " A Ty skąd wiesz ,że Twoje zabiegi są komuś potrzebne" "
Wiem kochasz więc nie możesz się z tym pogodzić" " Albo nie kochasz tylko
jesteś przeświadczony ,że Twoje racje to są te właściwe" - czy to nie
zaborczość?

Zastanawiam sie czy jezeli zamieszkaja razem to bede chcial
powrotu,

skąd jesteś taki pewny, że będzie chciałą powrotu? może zamknie za sobą
drzwi tego przedziału i popatrz przed siebie a nie za siebie...


trwa to kilka miesiecy (4-5) i sil juz mi nie starcza

sił powiadasz? to nie śpij obudź się życie dalej trwa...

Jak dlugo mozna
wytrzymac?

więc zmień swoje życie nie trwaj w czymś co może nie mieć racji bytu...

Najgorsze natomiast jest to, ze wszyscy dookola juz wiedza, ze
cos jest nie tak

i to cię tak martwi? złośliwość ludzka nie ma granić ...

spoleczenstwie. Ja nikomu tlumaczyl nie bede - probowalem, ale ona robi za
ta pokrzywdzona, bo jest nieszczesliwa itd, itp

i dowód na to, że powinieneś zacząć oddychać swoim powietrzem a nie cudzym,
które jest zanieczyszczone



> wlasnie o to mi chodzi, ze za jakis czas bedzie za pozno!

a widzisz teraz ,dzisiaj ma jeszcze szanse ale wierz mi gdy trafiłoby to na
mnie po takiej sytuacji nie chciałabym takiej szansy powrotu...

. Bol rosnie...

ale i na ból można znależć lekarstwo by zmieniszyć jego rozmiar...

Sandra


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


72. Data: 2002-10-15 13:18:04

Temat: Re: zdrada - jeszcze raz Beata
Od: g...@e...pl (Grzegorz Nowaczyk) szukaj wiadomości tego autora

Beata wystukala:
> Ja kazdą taka sytuację jak opisana przez Ciebie kwalifijkuję jako
> niedorozwój emocjonalny. Twoja zona nadal tak naprawdę nie wie czego chce.
> To że tak traktuje Twoje zachowania świadczy o tym że sama wie że jej
> postępowanie jest delikatnie rzecz ujmując "nie fair". W tobie widzi
swojego
> kata - przeciez powinieneś ją za to ukarać tak się nie dzieje więc swoje
> dalsze brnięcie w ten układ uzasadnia Tobą (to jak szukanie winnego - w
> sensie psychologicznym). Na to co się w niej dzieje nie masz wpływu - to
jej
> droga. Niebezpieczeństwo polega jednak na tym że ona moze nigdy nie
> wydoroślec. Bo nawet jak spadną jej klapki - zakładam że będziesz Ty w
> odwodzie - to zawsze pozostaje możliwość, że powrót do Ciebie będzie
> ucieczką przed samą sobą. Beata

juz jest tak:
kiedy probowalem rozmawiac to "ty non stop marudzisz", przestalem sie
odzywac to ty caly czas mnie kontrolujesz, wiecej czasu spedzasz w domu niz
kiedys (fakt budowa naszego domu od kilku miesiecy jest zaniedbana - mam na
to zlew/mnie to nie potrzebne moze kiedys dla dzieci sie przyda) no to
wychodze odswierzam zaniedbane przyjaznie (takie jeszcze z ogolniaka) to
slysze ze mi nawet na dzieciach nie zalezy bo mnie non stop nie ma!
Jezeli nawet zajme sie soba to beda kolejne preteksty do tego ze to wlasnie
mnie nie zalezy! Ale juz dzis:
-chodze sobie na silownie (kiedy urodzila sie pierwasza corka przestalem
cwiczyc)
-cotygodniowa pilka
-w planach na weekend wystawa Picassa (oczywiscie najpierw proponowalem
zonie wspolny wypad - nie ma ochoty zaprosilem nasze znajome malzenstwo i
kumpele z ogolniaka - znana i zonie i znajomym, bo mogloby sie okazac ze to
ja ja zdradzam ;)
-kiedy ona wychodzi zostaje z checia z dziecmi - ona troche sie od nich
odsunela(wiecej jest poza domem niz kiedys) ja wrecz odwrotnie tzn. cory
przyzwyczajaja sie do naszych samotnych wieczorow




--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.soc.rodzina

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


73. Data: 2002-10-15 13:31:15

Temat: Re: zdrada - jeszcze raz Beata
Od: "beatassp" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Grzegorz Nowaczyk" <g...@e...pl> napisał w
wiadomości news:011301c2744c$b59fa3f0$4e01a8c0@AD.EUROPOLMEBLE.
PL...
> Beata wystukala:
> > Ja kazdą taka sytuację jak opisana przez Ciebie kwalifijkuję jako
> > niedorozwój emocjonalny. Twoja zona nadal tak naprawdę nie wie czego
chce.
> > To że tak traktuje Twoje zachowania świadczy o tym że sama wie że jej
> > postępowanie jest delikatnie rzecz ujmując "nie fair". W tobie widzi
> swojego
> > kata - przeciez powinieneś ją za to ukarać tak się nie dzieje więc swoje
> > dalsze brnięcie w ten układ uzasadnia Tobą (to jak szukanie winnego - w
> > sensie psychologicznym). Na to co się w niej dzieje nie masz wpływu - to
> jej
> > droga. Niebezpieczeństwo polega jednak na tym że ona moze nigdy nie
> > wydoroślec. Bo nawet jak spadną jej klapki - zakładam że będziesz Ty w
> > odwodzie - to zawsze pozostaje możliwość, że powrót do Ciebie będzie
> > ucieczką przed samą sobą. Beata
>
> juz jest tak:
> kiedy probowalem rozmawiac to "ty non stop marudzisz", przestalem sie
> odzywac to ty caly czas mnie kontrolujesz, wiecej czasu spedzasz w domu
niz
> kiedys (fakt budowa naszego domu od kilku miesiecy jest zaniedbana - mam
na
> to zlew/mnie to nie potrzebne moze kiedys dla dzieci sie przyda) no to
> wychodze odswierzam zaniedbane przyjaznie (takie jeszcze z ogolniaka) to
> slysze ze mi nawet na dzieciach nie zalezy bo mnie non stop nie ma!
> Jezeli nawet zajme sie soba to beda kolejne preteksty do tego ze to
wlasnie
> mnie nie zalezy! Ale juz dzis:
> -chodze sobie na silownie (kiedy urodzila sie pierwasza corka przestalem
> cwiczyc)
> -cotygodniowa pilka
> -w planach na weekend wystawa Picassa (oczywiscie najpierw proponowalem
> zonie wspolny wypad - nie ma ochoty zaprosilem nasze znajome malzenstwo i
> kumpele z ogolniaka - znana i zonie i znajomym, bo mogloby sie okazac ze
to
> ja ja zdradzam ;)
> -kiedy ona wychodzi zostaje z checia z dziecmi - ona troche sie od nich
> odsunela(wiecej jest poza domem niz kiedys) ja wrecz odwrotnie tzn. cory
> przyzwyczajaja sie do naszych samotnych wieczorow
>

Wiesz cokolwiek bym napisała mogoby być odebrane fałszywie. W takich
sprawach nie ma "dobrych rad". Ja napewno miałam inaczej bo np. nie mamy
dzieci, bo panna jawnie dopuszczała się manipulacji i prawde mówiąc próbuje
nadal. Najważniejsze to nie daj sie sprowokować nie daj się wciągnąć w
rozgrywkę (ignoruj zarzuty i milcz a agresję wyładuj np. na siłowni). A i
nie zastanawiaj się jak coś co robisz może być odebrane - to jak coś ktos
odbiera to nie twój problem tylko "odbierających". A co do żony to spróbuj
popatrzeć na nią z dystansem - nie jak na żonę tylko jak na kobietę i
przemyśl czy to co się dzieje to nie świadczy przypadkiem że ona zawsze taka
była i czy to naprawdę jest dobry towarzysz twojego życia. Beata


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


74. Data: 2002-10-15 19:57:01

Temat: Re: zdrada - jeszcze raz Beata
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


"beatassp" <b...@p...onet.pl> wrote in message
news:aoh5s5$ga1$1@news.onet.pl...
> Wiesz cokolwiek bym napisała mogoby być odebrane fałszywie. W takich
> sprawach nie ma "dobrych rad".

Nie ma, każda sprawa mimo podobieństw trochę sie róźni.


> A co do żony to spróbuj
> popatrzeć na nią z dystansem - nie jak na żonę tylko jak na kobietę i
> przemyśl czy to co się dzieje to nie świadczy przypadkiem że ona zawsze
taka
> była i czy to naprawdę jest dobry towarzysz twojego życia. Beata

Dodam swoje trzy grosze.
W związku Grzegorza jest tak, że juz prawie już nic nie ma do stracenia.
Ich juz nie ma, taka myśl powinna ułatwić komunikację, prawie każde
rozwiązanie tej sytuacji jest w jakiejś mierze dobre. Najważniejsze aby bylo
świadomo i wspólne.
Jeśli naprawdę podejmą deczyję, że należy się rozstać to nic ich nie
przekona.
Nikt nie przekona żony Grzgorza do zostania z nim, ona sama musi do tego
dojrzeć.
Może nieuważnie czytam, ale ja do tej pory nie dowiedziałem się jakie były
powody dzisiejszego stanu, który dość dobrze nakreślił Grzegorz.
Dlaczego pozostaje wciąż bez odpowiedzi.
Widziałem rozpad związku, w którym najbardziej zawinił zdradzony facet.
(Tak naprawdę zdrada polegała na wspólnych pogaduchach z tym trzecim).
Facet jednak zamiast słuchać co do niego mówi jego żona, katował ją i siebie
swoimi pomysłami. Był zraniony samym faktem, ale nie słuchał przyczyn tego
co się stało.
Robił wszystko na odwrót niż to o co prosiła go jego żona.
Pełna obaw i niepewności, czy nowy związek nie będzie porażką odeszła.
Facet po chwilowym szoku pozbierał sie, co ciekawsze rzeczy wczesniej nie do
zrobienia zrobił, tak naprawdę to nie wiem dlaczego nie był w stanie zrobić
tego wcześniej.

Wracam więc do swojej myśli, jeśli chce się być z kimś razem trzeba się w
słuchać w jego potrzeby, i tak długo przegatywać sprawę, aż oboje wspólnie
ustalą co chcą robić dalej. Wtedy nawet rozstanie może być dla nich dobre,
a może też się okazać że niemozliwe jest bardzo proste w zasiegu ręki.

Jacek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


75. Data: 2002-10-16 06:10:30

Temat: Re: zdrada - jeszcze raz Beata
Od: g...@e...pl (Grzegorz Nowaczyk) szukaj wiadomości tego autora

Dla wszystkich ktorzy nie pamietaja jak sie zaczelo - poczatki sa opisane tu

http://groups.google.com.pl/groups?hl=pl&lr=&ie=UTF-
8&oe=UTF-8&threadm=ajt28
3%24h39%241%40news.onet.pl&rnum=7&prev=/groups%3Fq%3
Dgrzegorz%2Bnowaczyk%26h
l%3Dpl%26lr%3D%26ie%3DUTF-8%26oe%3DUTF-8%26selm%3Daj
t283%2524h39%25241%2540n
ews.onet.pl%26rnum%3D7



--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.soc.rodzina

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


76. Data: 2002-10-16 10:20:34

Temat: Re: zdrada - jeszcze raz Beata
Od: g...@e...pl (Grzegorz Nowaczyk) szukaj wiadomości tego autora

Qwax wystukal
> > Analizujac to co napisalas i porownujac to z tym co 'cwicze' na co
> dzien: to
> > nie tylko z objawami zazdrosci tak jest. Dla mojej zony dwa takie
> same
> > zachowania ze strony mojej i tego trzeciego sa odbierane jako dwa
> > skrajne!Jej zdanie: On robi to bo ja kocha a ja po to aby ona np.
> miała
> > wyrzuty sumienia, zeby ja upokorzyc i skrzywdzic
> >
> >
> >Klapki na oczach i wszystko tlumaczy sobie jak chce
> >
> [ciach]
> !!!!!!!!!!!!!!!!!! cudo - nareszcie ktoś to powiedział

moglbys rozwinac ten komentarz?

Sytuacja z wczoraj: zona caly czas placze na pytanie moje czy cos zrobilem
nie tak (wrocilem z pilki, zadnego tematu nie podejmowalem, od kilku dni
schodze jej z drogi), dostaje odpowiedz, ze wszystko OK tylko tak jej sie
jakos chce plakac (i tu porownala do potrzeb fizjologicznych 'jak tobie sie
chzce isc do toalety to poprostu idziesz a mi sie chce plakac to placze)



--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.soc.rodzina

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


77. Data: 2002-10-16 10:34:05

Temat: Re: zdrada - jeszcze raz Beata
Od: "beatassp" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Qwax" <...@...Q> napisał w wiadomości
news:22880-1034762392@213.17.138.62...
> > Przy okazji odnosząc sie do wcześniejszej dyskusji - żeby wszystko
> bylo ok w
> > związku (nazwijmy go podstawowym) - tzn zdradzany nie czuł się
> zdradzany, a
> > zdradzający jak potwór to układ między nimi tez musialby być jasny.
>
> Mimo jasności na początku związku nie było to takie jednoznaczne! I w
> końcu się rozleciało.
>
> [ciach]
> > że uczucie w związku "podstawowym" nie wygasło to ma przekichane i
> nie
> > chciałabym przeżywać emocjonalnie tego co on (ona).
> >
>
> Nie jest źle - da się przeżyć o ile żadna ze stron nie zarząda
> wyłączności (10 lat tak żyłem)
>
>
> [ciach]
> > Mają miejsce i nie robią szkody - już się z tym zgodziłam. Ale jak
> sama
> > wspomniałas ryzyko ponosi się zawsze. A ja nie bardzo potrafię się
> zgodzić z
> > tym żeby konsekwencje tego ryzyka dotykały "zdradzanych".
>
> Toteż i do "zdrady' podchodzić należy jak do kłamstwa - obu stronom
> inno zależeć na nieujawnieniu. Albo - zadawać się seksualnie jedynie z
> osobami o odpowiednim poziomie.
>
>
> >
> > ps. przy okazji dzięki za brak współczucia - naprawdę mnie wkurza.
> >
> A może spróbujesz zrozumieć słowo "współczucie" w jego pierwotnym
> znaczeniu.

Qwax nie wiesz co się działo i dzieje u mnie - zapewniam Cię że nikt nie
chciałby takich konsekwencji - żaden zdradzany ani żaden zdradzający. Nie
wiesz tez jaka jestem bo mnie nie znasz. Dletego komentarz o współczuciu był
co najmniej nie na miejscu (oczywiście moim zdaniem) - a poza tym
podziękowania były skierowane do kogoś innego. Dzisiaj jestem delikatnie
rzecz ujmując wkurzona więc nie jestem odporna na takie teksty. mam wiec
propozycje rozmawiajmy na temat bez wycieczek osobistych. Beata





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


78. Data: 2002-10-16 11:04:19

Temat: Re: do Sandry [OT]
Od: "sveana" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Czytając Twoje posty coraz bardziej mi się podobasz.

Bardzo dziwny ten jezyk polski, hm.........

Anna


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


79. Data: 2002-10-16 11:04:32

Temat: Re: zdrada - jeszcze raz Beata
Od: "Qwax" <...@...Q> szukaj wiadomości tego autora

> Przy okazji odnosząc sie do wcześniejszej dyskusji - żeby wszystko
bylo ok w
> związku (nazwijmy go podstawowym) - tzn zdradzany nie czuł się
zdradzany, a
> zdradzający jak potwór to układ między nimi tez musialby być jasny.

Mimo jasności na początku związku nie było to takie jednoznaczne! I w
końcu się rozleciało.

[ciach]
> że uczucie w związku "podstawowym" nie wygasło to ma przekichane i
nie
> chciałabym przeżywać emocjonalnie tego co on (ona).
>

Nie jest źle - da się przeżyć o ile żadna ze stron nie zarząda
wyłączności (10 lat tak żyłem)


[ciach]
> Mają miejsce i nie robią szkody - już się z tym zgodziłam. Ale jak
sama
> wspomniałas ryzyko ponosi się zawsze. A ja nie bardzo potrafię się
zgodzić z
> tym żeby konsekwencje tego ryzyka dotykały "zdradzanych".

Toteż i do "zdrady' podchodzić należy jak do kłamstwa - obu stronom
inno zależeć na nieujawnieniu. Albo - zadawać się seksualnie jedynie z
osobami o odpowiednim poziomie.


>
> ps. przy okazji dzięki za brak współczucia - naprawdę mnie wkurza.
>
A może spróbujesz zrozumieć słowo "współczucie" w jego pierwotnym
znaczeniu.

Pozdrawiam
Qwax

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


80. Data: 2002-10-16 11:06:19

Temat: Re: zdrada - jeszcze raz Beata
Od: "Qwax" <...@...Q> szukaj wiadomości tego autora

> Analizujac to co napisalas i porownujac to z tym co 'cwicze' na co
dzien: to
> nie tylko z objawami zazdrosci tak jest. Dla mojej zony dwa takie
same
> zachowania ze strony mojej i tego trzeciego sa odbierane jako dwa
> skrajne!Jej zdanie: On robi to bo ja kocha a ja po to aby ona np.
miała
> wyrzuty sumienia, zeby ja upokorzyc i skrzywdzic
>
>
>Klapki na oczach i wszystko tlumaczy sobie jak chce
>
[ciach]
!!!!!!!!!!!!!!!!!! cudo - nareszcie ktoś to powiedział

Pozdrawiam
Qwax

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9 ... 20 ... 24


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

BYLO: Konflikt w rodzine
poród w oławie
Ciekawa rzecz
Konflikt w domu-sorry b. dlugie
Niezwykly pamietnik

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »