Data: 2002-08-06 12:01:26
Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "Oasy" <u...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Asia Slocka" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:aiocn7$7mq$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Oasy"
> > Do czego? Bo coś nie kumam. By to nazwać seksem?
>
> TAK! A dlaczego Cię to dziwi?
> Seks to nie tylko (wrażliwi i puryści zmykać:-))
> mocne pieprzenie tak żeby poczuć się przeleconą,
> to nie tylko romantyczne pocałunki przy winie i świecach,
> nie tylko spokojne małżeńskie kochanie się tuż przed snem,
> nie tylko wielogodzinny maraton seksualny z udziwnieniami.
> To przede wszystkim to co siedzi w głowie: narastające
> podniecenie, wymyślanie sztuczek przy których partner będzie
> szalał nawet bez dotyku, to spojrzenia które mówią wszystko,
> to slowa które pobudzają jak żadna pieszczota..
> Samymi słowami można rozpalić drugą stronę do granic
> wytrzymałości seksualnej i dlaczego nie nazwać tego seksem???
Bardziej bym się z Tobą zgodził gdybyś napisała "...to również to co siedzi
w głowie....." zamiast "..... to przede wszystkim to co siedzi w
głowie....." gdyż uważam te dwa czynniki za równie ważne by takie obcowanie
ze sobą nazwać seksem. Niemniej jednak specjalistą od nazewnictwa nie jestem
więc z zaciekawieniem czytam Twoją opinię.
Skoro wrażliwych i purystów już nie ma to zapytam. Czy celem virtseksu jest
orgazm?
A
|