Data: 2001-12-02 13:32:39
Temat: Rok w Prowansji
Od: i...@r...com.pl (Macabra)
Pokaż wszystkie nagłówki
Przeczytalam wlasnie ww. ksiazke i poczulam sie zauroczona. Zarowno
znakomita literatura, jak i przepiekna wizja spokojnego, leniwego zycia na
prowansalskiej wsi.
No i jedzenie.
Ksiazka potwierdzila moje przeczucia i obserwacje - Francuzi kochaja jesc. I
ja tez. I jak dotad bronilam sie przed mysla wyjazdu TAM - daleko, bez
rodziny, przyjaciol i prawdopodobnie rowniez pracy - to teraz chetnie bym
sie zgodzila. Ale nie mowcie tego mojemu chlopakowi ;-))
Kwintesencja tej ksiazki jest tych kilka zdan, ktore nizej przytaczam:
" W takich momentach, kiedy kryzys zagraza zoladkowi, Francuzi okazuja
najlepsze strony swojej natury. Opowiedzcie im historie cierpien fizycznych
lub ruiny finansowej - albo sie rozesmieja, albo beda zdawkowo pocieszac.
Ale wyznajcie im, ze macie klopoty gastronomiczne, a porusza niebo i ziemie,
a nawet stoliki restauracyjne, zeby wam pomoc.
Zatelefonowalismy do Maurice'a, szefa Auberge de la Loube w Buoux, i
zapytalismy go, czy ktos nie zrezygnowal z rezerwacji. Nie. Wszystkie
miejsca byly zajete. Wytlumaczylismy, w czym rzecz. Nastapila chwila pelnej
przerazenia ciszy, a potem uslyszelismy: - Byc moze bedziecie panstwo
musieli jesc w kuchni, ale prosze przyjsc. Cos sie zorganizuje."
A ja teraz siedze sobie w cieple kaloryfera, racze sie pszenna buleczka z
serkiem kozim i zagryzam marynowanym w occie i oleju czosnkiem, wygladam na
szary, zasniezony swiat za oknem i jest mi dooobrze !
--
Maya
When God made man, she was only testing
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.rec.kuchnia
|