| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-12-20 18:38:15
Temat: Re: Schizofrenia, postrzeganie emocji... (dlugie)> Podobieństwa schizofrenii do snu i stanu izolacji zmysłowej są
> dobrze znane. Jednak nazwanie tej choroby rodzajem snu jest uznawane
> jedynie za metaforę oddającą stan chorego , ale nie tłumaczącą przyczyny
> zjawiska. Tymczasem , osobiście jestem uznać to naiwne wyjaśnienie za
> adekwatne. Schizofrenia jest według mnie stanem deprywacji sensorycznej,
niby
> snem jeśli ktoś woli , tyle że zamiast izolacji od pięciu znanych nam
zmysłów
> mamy do czynienia z odcięciem bodźców z szóstego zmysłu człowieka. Nie
chodzi
> mi tu jednak o jakieś zdolności parapsychologiczne, lecz o dopiero
> kształtujący się w wyniku ewolucji niedokładny i omylny zmysł
rozpoznawania
> emocji i uczuć innych ludzi , który dla wygody nazwijmy zmysłem
empatycznym.
>
> Zastrzegam jednak, że nie chodzi mi tu o zjawisko współodczuwania ,
> lecz o nie intelektualną percepcję stanów emocjonalnych innych. Ten zmysł
> empatyczny jest zwykle podstawą tego co nazywamy empatią , ale
niekoniecznie
> pociąga ją za sobą, na przykład w przypadku sadystycznych oprawców
> upajających się strachem i bólem swej ofiary. Jednak czy naprawdę jest to
> rodzaj zmysłu , taki jak wzrok lub słuch, tyle że korzystający ze
"zwykłych"
> sposobów odczuwania ? Jeśli możliwy jest , do czego próbuje was przekonać
w
> tym tekście, stan deprywacji empatycznej , podobny do stanu oderwania
> zmysłowego , to oznacza to podobieństwo struktur w mózgu przetwarzających
> sygnał empatyczny i sygnały z pozostałych zmysłów. Dlatego postulowałbym
> uznanie zmysłu empatycznego za szósty zmysł człowieka, zmysł który opiera
się
> na pozostałych: wzroku (postrzeganie mimiki i postawy) , słuchu (odbiór
> brzmienia głosu) i być może węchu.
>
> Uważam więc, że schizofrenia rozpoczyna się gdy w wyniku zaburzenia
> procesów chemicznych w mózgu następuje zamknięcie dopływu informacji do
> zmysłu empatycznego. W efekcie tak jak w sytuacji człowieka w basenie
> deprywacyjnym , w umyśle chorego pojawiają się halucynacje. Początkowo są
> one właśnie natury empatycznej, w związku z tym są trudne do wykrycia.
> Dotyczą one chwilowych odczuć chorego co do emocji i uczuć innych ludzi.
>
> Zamknięcie w sobie umysłu prowadzi dalej do zakłócenia procesu myślenia
Już
> nie tylko chwilowa percepcja ale i wnioski wyciągane przez umysł z
sytuacji
> życiowych są coraz bardziej urojone. Postępuje zakłócenie procesu myślenia
i
> przetwarzania sygnałów z pozostałych pięciu zmysłów, pojawiają się
> halucynacje słuchowe i wzrokowe, co prowadzi do dobrze znanego zestawu
> zaburzeń charakterystycznych dla schizofrenii. Świat wewnętrzny chorego
jest
> odcięty od rzeczywistości, Początkowo cechuje się on silnymi emocjami i
> przeżyciami, często urojonymi ale czysto brzmiącymi w izolacji, emocjami
> które powoli gasną przy braku bodźców z zewnątrz, pozostawiając chorego w
> pustce.
>
> Czy sygnał z zmysłu empatycznego zanika całkowicie ? Raczej
> informacja z niego sączy się cienkim strumyczkiem i jest połączona z
> halucynacjami. Czy chory jest stale w stanie deprywacji empatycznej ?
Trudno
> powiedzieć , ale zapewne nawet po wyjściu z niej zaburzenia procesów
> myślenia nie cofają się samoistnie.
>
> Co oznacza dla chorego brak prawdziwego sygnału z zmysłu
> empatycznego ? Nie tylko odczuwa on uczucia innych w sposób silny ale
> niezgodny z rzeczywistością , lecz także odbiera fałszywe komunikaty co
do
> własnego zachowania. Jego własne emocje wypowiadane i wyrażane, są przez
> niego samego odczuwane w błędny sposób, co prowadzi do postępującego
> zaburzenia osobowości.
>
> Jak się zdaje jednak nie wszystkie sposoby percepcji emocji podlegają
> upośledzeniu w schizofrenii. To tłumaczy twórczość chorych : słowną ,
> plastyczną, ogólniej artystyczną ale także i naukową. Jak się więc zdaje
> wyjaśnienie kreatywności cierpiących na schizofrenie powinno brać pod
uwagę
> fakt że chory może wyrazić tak emocje w sposób poprawny według jego
> percepcji, czego nie może osiągnąć brzmieniem własnego głosu i mimiką.
> Powstaje pytanie czy sztuka (na przykład muzyka, poezja, malarstwo) nie
jest
> także dobrym sposobem na dotarcie do świata chorego, tak aby postrzegane
> przez niego uczucia otoczenia były zbieżne z intencjami bliskich i
lekarzy,
> czego nie zapewnia zwykły kontakt.
>
> Hipoteza deprywacji empatycznej prowadzi do pytania jak stary jest
> zmysł empatyczny ? Czy występuje on w tej postaci jedynie u człowieka ?
> Wydaje się być niezbyt sprawny i stąd wynikałoby, że pojawił się dość
> niedawno w skali ewolucyjnej. Czy więc w takim razie ewolucja człowieka
> doprowadzi do wykształcenia kory empatycznej, obszaru mózgu
> wyspecjalizowanego w przetwarzaniu sygnałów emocjonalnych z zewnątrz ?
> Istnienie choroby takiej jak schizofrenia byłoby więc , tak jak to
niektórzy
> już to przedstawiali, powiązane z lepszym przystosowaniem ludzi do życia
w
> społeczeństwie.
>
> Tak jak wszystkie dobre hipotezy, moje rozważania powinny być
weryfikowalne i
> weryfikowane. I ich konfrontacji z rzeczywistością oczekuję. Niezależnie
od
> tego, napisanie tego tekstu jest zamknięciem pewnego etapu mojego długiego
> przebudzenia.
>
Witam!
Podzielę się uwagami.
mam na ten temat własną teorię.
opartą na bazie własnych doświadczeń z tzw. ciężkich, czy jak kto woli -
trudnych dni jakie miewa w swoim życiu każdy z nas.
objawy podobne (twórczość, próby odczuwania emocji innych, wczuwanie się w
innych, niepoprawny/mylny odbiór rzeczywistości) chociaż nie tak silne jak
opisujesz, i raczej nie nazwał bym tego schizofrenią.
nie jestem psychologiem a tym bardziej psychiatrą więc nie wiem jak to
ujmuję nauka (i raczej nie interesuje mnie to na tyle by przeglądać książki
na z tego tematu).
natomiast uważam, ze jestem człowiekiem, który potrafi dedukować i wyciągać
wnioski z własnych doświadczeń i obserwacji.
a oto co wydedukowałem:
Według mnie wszystko co opisujesz jest wynikiem _STRACHU_ lub _SAMOTNOŚCI_
(albo obu jednocześnie) i (co w wyniku) jest próbą ucieczki od
rzeczywistości która jest źródłem tego _strachu_ lub _samotności_. Pozostałe
symptomy które wymieniłeś są etapami następnymi i czymś w rodzaju
samonakręcania się, ucieczki wgłąb siebie. Nie wiem czemu, ale właśnie w
chwili gdy to piszę przypomniała mi się "Kartoteka" Różewicza, którą
czytałem w młodości i jej główny bohater w "niby letargu". Jest to pierwsza
rzecz która mi przyszła do głowy po przeczytaniu tego wątku.
Na pewno nie nazwałbym tego 6 zmysłem, bo zmysły są sensorami
rzeczywistości, natomiast to co opisujesz rodzi się bezpośrednio w mózgu..
Jeśli już, to jest to ewolucyjnie wykształcony mechanizm, który w skrajnych
przypadkach prowadzi (w najgorszym przypadku) do eliminacji słabego osobnika
populacji (poprzez coś w rodzaju samouśmiercania się/obłąkania/odcięcia
zmysłów) albo (w najlepszym przypadku) uzyskania przewagi nad pozostałymi
osobnikami (poprzez uzyskanie_uznania za ponadprzeciętna twórczość/inność a
co za tym idzie wyeliminowanie strachu/samotności, które są tu źródłem).
Tak czy inaczej uznałbym to za w miarę naturalny mechanizm, który może
obudzić się w każdym z nas (i równie szybko zakończyć) pod wpływem niezwykle
silnego bodźca.
No ale oczywiście to tylko moja teoria. :)
Zdrówko
Albert
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-12-20 18:52:53
Temat: twórczość vs schizofreniaI jeszcze na temat: twórczość vs shizofrenia.
Artysta/twórca poprzez swoje dzieła ukazuje swoje wnętrze.
Jakie wnętrze takie dzieła, jakie dzieła takie wnętrze.
Zdrówko
Albert
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-12-20 21:52:45
Temat: Re: Schizofrenia, postrzeganie emocji... (dlugie)
"Albert" <r...@p...pl>
news:cq763n$kp$1@korweta.task.gda.pl...
> Jeśli już, to jest to ewolucyjnie wykształcony mechanizm, który w
> skrajnych przypadkach prowadzi (w najgorszym przypadku) do
> eliminacji słabego osobnika populacji (poprzez coś w rodzaju
> samouśmiercania się/obłąkania/odcięcia zmysłów)
> Albert
obłuda zabija ufnych, uczciwych i prostolinijnych.
REdaktor Edward Robak
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-12-21 09:28:31
Temat: Re: Schizofrenia, postrzeganie emocji... (dlugie)anonim wrote:
> Czy sygnał z zmysłu empatycznego zanika całkowicie ? Raczej
> informacja z niego sączy się cienkim strumyczkiem i jest połączona z
>
> Co oznacza dla chorego brak prawdziwego sygnału z zmysłu
> empatycznego ? Nie tylko odczuwa on uczucia innych w sposób silny ale
> niezgodny z rzeczywistością , lecz także odbiera fałszywe komunikaty co
> Jak się zdaje jednak nie wszystkie sposoby percepcji emocji podlegają
> upośledzeniu w schizofrenii. To tłumaczy twórczość chorych : słowną ,
> plastyczną, ogólniej artystyczną ale także i naukową. Jak się więc zdaje
> wyjaśnienie kreatywności cierpiących na schizofrenie powinno brać pod
No to jak w koncu, cienkim strumczykiem czy wszystko odczuwa ze zdwojona
sila i jest bardziej kreatywny?
Chcesz powiedziec, ze w schizofrenii pozytywnej nadprodukcja dopaminy
to efekt wtorny?
--
tomasz k. jarzynka / 601 706 601 / tomee(a-t)kadu(d-o-t)net
"Tajemnicą powodzenia jest szczerość. Jeżeli potrafisz ją udawać, sukces
masz zapewniony.
-- Camille"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-12-21 12:55:04
Temat: Re: Schizofrenia, postrzeganie emocji... (dlugie)Tomek Jarzynka <t...@z...tlen.net> napisał(a):
> No to jak w koncu, cienkim strumczykiem czy wszystko odczuwa ze zdwojona
> sila i jest bardziej kreatywny?
> Chcesz powiedziec, ze w schizofrenii pozytywnej nadprodukcja dopaminy
> to efekt wtorny?
>
Cienkim strumyczkiem sączy się to co prawdziwe z zewnątrz nacechowane
emocjonalnie. W środku mozna przeżywac wszystko bardzo intensywnie. Tak samo
śni się zwykle w spokojnym miejscu, ale sny mogą być silnie przeżywanymi
koszmarami.
Możliwe także że na schizofrenie zapadają ludzie którzy mają bardzo czuły
zmysł empatyczny (BTW: czuły znaczy zwykle też omylny) i deprywacja
empatyczna to odcięcia się przeciążonego układu nerwowego od świata .
Ponieważ odcięcie zdaje łączy się z halucynacjami empatycznymi człowiek taki
początkowo nie dostrzega nawet zmian w swojej percepcji, mimo tego że od tej
chwili jego odbiór rzeczywistości nie jest już obiektywny, zalezy już tylko
od jego własnego stanu. I tak przypadkowy, nieznaczny grymas obcego może
wywoływac silne odczucia , zaś ból bliskich przchodzi niezauważony.
Co do dopaminy, to nie czuje się na siłach aby powiedziec cokolwiek o
schizofrenii na poziomie chemii czy neurologii. Opisałem procesy
psychologiczne, kóre mają podłoże biologiczne, ale na tym niższym poziomie
nie umiem odpowiedzieć na pytanie co jest przyczyną a co skutkiem. To co
mogę wynioskować na temat niższego poziomu: jeżeli moja hipoteza jest
prawdziwa i schizofrenia zaczyna się od niewłaściwego postrzegania emocji
innych, to zaburzenia chemiczne , neurologiczne w odpowiadajacym za to
obszarze mózgu będą początkiem schizofrenii , może nawet jedynym wspólnym
elementem wszystkich zaburzeń schizofenicznych, gdyż reszta to sprawa
indywidualnego rozwoju zjawiska.
Ciekawym pytaniem jest to czy przyczyna schizofrenii na poziomie biologicznym
(niedomiar tego czy nadprodukcja tamtego) działa tylko raz i rozwój choroby
następuje według zwykłych mechanizmów działnia umysłu , czy też przyczyna ta
jest raczej mechanizmem stale napędzjacym chorobę. W swojej hipotezie
skłaniam się raczej ku pierwszej możliwości, odcięcie od sygnału empatycznego
i jego następstwa, prawdziwy obraz choroby może być bardziej wypośrodkowany i
za wieloma objawami może stać bezpośrednio przyczyna biologiczna.
anonim (aka light6)
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-12-21 14:36:55
Temat: Re: Schizofrenia, postrzeganie emocji... (dlugie)Flyer <f...@p...gazeta.pl> napisał(a):
>
> Bym się nie zgodził z tym wytłumaczeniem empatii - empatia to zbiór
> doświadczeń/przypisanych reakcji na bodźce [a czasami czysto
> biochemicznyh reakcji na bodźce np. zapach potu - ktoś kiedyś na grupie
> zapodał streszczenie doświadczenia, z którego wynikało, że człowiek ma
> lepszą percepcję niż mu się zdaje - tyle tylko, że bodźce, które
> dochodzą do "świadomości" - są identyfikowane jednoznacznie/nazwane -
> wymagają silniejszego oddziaływania]. Ale nie sądzę, żeby ta definicja
> Ciebie zadowoliła, jest zbyt "przyziemna" [wiem, nie powinienem tego
> pisać, ale jakoś tak wyszło ;)].
>
Rzeczywiście nie jestem zwolennikiem redukowania empati (czy jej części
związanej z percepcją emocji) do prostego związku bodziec - reakcja. Równie
dobrze mozna by proces widzenia sprowadzić do takiej relacji ,ale co nam to
mówi o złudzenich optycznych, halucynacjach , o samym więc procesie ?
> A nigdy się nie zastanawiałeś nad swoją rolą w tym "zamknięciu"? Czy nie
> tego chciałeś - denerwowała Ciebie "niepewność"?
>
> Pomiń moje negowanie Twojego wytłumaczenia Empatii - spróbuj zawiesić
> [nie odrzucić] pomysł na szósty zmysł i ograniczyć się do swoich pięciu
> zmysłów, i wprowadzić do tego równania element "niepewności". Zapewne
> uznasz, że "nie da się"? - po mojemu zrobiłeś konstrukcję, dzięki której
> zagregowałeś wszelkie lęki/niepewności w szóstym zmyśle.
Hmm, przyznaje że nie rozumiem. Jeśli próbujesz mnie przekonać że w stanie
choroby mój umysł dokonywał projekcji własnych leków/niepewności na odbierane
zachowania innych to tak jest. Uważam jednak że w normalnie funcjonujacym
umyśle istnieje w miarę obiektywny mechanizm pecepcji emocji innych , który
znacznie lepiej jest opisywany właśnie jako zmysł niż jako wielkie kłębowisko
pragnień , lęków i fobii rzutowanych na otoczenie. Nie przywykliśmy do
traktowania zjawiska percepcji emocji w ten sposób i pewnie równie trudno
byłoby w świecie gdzie większość stanowią niewidomii i daltoniści przyjać że
istnieje w miarę obiektywne pojęcie koloru.
> Znów - chiałbyś - znaleźć sens w chorobie? Do naszego społeczeństwa NIE
> DA SIĘ PRZYSTOSOWAĆ - na tym etapie rozwoju społeczeństwa to brak
> efektywnych [racjonalnie efektywnych] mechanizmów przystosowawczych
> i/lub "sztywność" gwarantują przetrwanie - czyli raczej cofanie się
> pewnych mechanizmów.
Mechanizm rozpoznawania wrogości i przyjażni wydaje się przydatny w akazdym
społeczeństwie. Zgadzam się że co innego znależć dobrą metodę wykorzystania
tej wiedzy.
> A to akurat jest nie w porządku - przemycasz tu jakąś swoją teorię i
> podbudowujesz ją kilkoma publikacjami naukowymi - jest Twoja, to się jej
> nie wstydź [oczywiście wtedy musisz liczyć się z krytyką] - nie jest
> Twoja, to cóż - może lepiej było zaproponować tylko czytanie w/w
> publikacji, albo na dzień dobry to napisać?
>
> Flyer - nie jestem specjalistą
Po prostu wypisałem swoje lektury które wspomniałem na początku, proszę o
wybaczenie maniery pisania "literatura:" :). Co do tego czy hipoteza jest
moja ,w kazdym razie jest to moje ujęcie pewnych faktów i o ile wiem nikt nie
przedstawił wcześniej takiej ich interpretacji, nawet jeśli jest ona dość
prosta. Głupio by mi było przy tym udawac że wszystko sam wymyśliłem, gdy
inspiracje dla lepiej zorientowanych są dośc wyrażne , Kępiński wielki był i
jest.
anonim (aka light6)
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-12-21 14:57:52
Temat: Re: Schizofrenia, postrzeganie emocji... (dlugie)>
> Podobieństwa schizofrenii do snu i stanu izolacji zmysłowej są
> dobrze znane. Jednak nazwanie tej choroby rodzajem snu jest uznawane
> jedynie za metaforę oddającą stan chorego , ale nie tłumaczącą przyczyny
> zjawiska. Tymczasem , osobiście jestem uznać to naiwne wyjaśnienie za
> adekwatne.
Cześć, Fajnie że siedzisz akurat przy komputerze to mi szybko
odpowiesz pewnie. Nie chce mi sie czytać uważnie całego wątku ale mam
jedno spostrzeżenie.
Otóż wczoraj zainteresowałem się czasem w literaturze, jak to jest
z czasem w literaturze, akurat wczoraj napisałem kawałek (bądź co bądź
literacki) w którym skala czasu jak bym to nazwał jest 1:1 (czas
percepowania tekstu/do czasu opisanych zdarzeń), natomiast kiedyś
niedługo przed tym nim wkroczyłem w ten Świat Baśni, napisałem
opowiadanie ("Nina, obraz Niny" dostępne w internecie) w którym
skala czasu jest jak sobie oszacowałem jakieś 1:10 000
Ale nie wiem czy ma to związek ze schizofrenią (zresztą ja nie uznaję
siebie za schizofrenika, pojedyńczy epizod jedynie miałem,
jednakże bardzo ciekawy)
Chodzi o to, że porównałeś schizofrenię do snu, a jak się zastanowiłem
we śnie skala czasu jest jeszcze inna, śni się kilka godzin a
wymarzy się przez te kilka godzin bardzo mało, czyli skala jakieś
1000:1. [A może nie, może jednak 1:1000 bo gdybym zapisał sen...
nie chyba jednak 1000:1 bo nie uzbieram tyle materii aby... sorry nie
chce mi sie pisać] Możesz coś o tym rzec?
I'm not sure what I właściwie sayin... :-/ :)
Trzeba się będzie jeszcze zastanowić
pozdrawiam Charles
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-12-21 15:24:17
Temat: Re: Schizofrenia, postrzeganie emocji... (dlugie)Charles Kinbote <p...@p...onet.pl> napisał(a):
> Chodzi o to, że porównałeś schizofrenię do snu, a jak się zastanowiłem
> we śnie skala czasu jest jeszcze inna, śni się kilka godzin a
> wymarzy się przez te kilka godzin bardzo mało, czyli skala jakieś
> 1000:1. [A może nie, może jednak 1:1000 bo gdybym zapisał sen...
> nie chyba jednak 1000:1 bo nie uzbieram tyle materii aby... sorry nie
> chce mi sie pisać] Możesz coś o tym rzec?
Subiektywnie czas się w schizofrenii potrafi się bardzo ciągnąć i związane to
jest z dynamiką przeżyć wenętrznych. Parę tygodni życia wydawało się naprawdę
wiecznością , każda godzina obfitowała w nowe wydarzenia, oczywiście tylko w
mojej głowie. Póżniej wszystko wróciło do normy.
W śnie chyba bywa chyba z tym różnie, skoro czasami krótki odpoczynek senny
potrafi spowodowac że człowiek znajdzie się w marzeniu senym mając poczucie
długiego trwania tego stanu ,a czasami po całej nocy zostaje w pamięci tylko
kilka krótkich scen.
anonim (light6)
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-12-21 15:32:30
Temat: Re: Schizofrenia, postrzeganie emocji... (dlugie)> Charles Kinbote <p...@p...onet.pl> napisał(a):
>
> > Chodzi o to, że porównałeś schizofrenię do snu, a jak się zastanowiłem
> > we śnie skala czasu jest jeszcze inna, śni się kilka godzin a
> > wymarzy się przez te kilka godzin bardzo mało, czyli skala jakieś
> > 1000:1. [A może nie, może jednak 1:1000 bo gdybym zapisał sen...
> > nie chyba jednak 1000:1 bo nie uzbieram tyle materii aby... sorry nie
> > chce mi sie pisać] Możesz coś o tym rzec?
>
>
> Subiektywnie czas się w schizofrenii potrafi się bardzo ciągnąć i związane to
> bardzo ciagnac
Tak to nazwales, ze czlowiek, ktory nic nie wie o schizofrenii
nie bedzie wiedzial co jest grane - bo ciagnac mozna rozumiec
rozwlekac, czyli jakby odwrotnie - zyjesz np 2 tygodnie a nic sie nie
dzieje
Tymczasem ja (i Ty pewnie tez I think) czulem sie jakbym ciagle
przez te kilka dni ogladal Szkalana Pulapke 44 strasznie duzo sie
dzialo.
> jest z dynamiką przeżyć wenętrznych. Parę tygodni życia wydawało się naprawdę
> wiecznością , każda godzina obfitowała w nowe wydarzenia, oczywiście tylko w
> mojej głowie. Póżniej wszystko wróciło do normy.
>
> W śnie chyba bywa chyba z tym różnie, skoro czasami krótki odpoczynek senny
> potrafi spowodowac że człowiek znajdzie się w marzeniu senym mając poczucie
> długiego trwania tego stanu ,a czasami po całej nocy zostaje w pamięci tylko
> kilka krótkich scen.
>
> anonim (light6)
>
OK, to mam pytanie - dlaczego jacys tam ludzie, ktorych chyba wspominales
nazywaja schizofrenie "snem" co to ma wspolnego ze snem???
Charles
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-12-21 15:42:25
Temat: Re: Schizofrenia, postrzeganie emocji... (dlugie)> > Charles Kinbote <p...@p...onet.pl> napisał(a):
> >
> > > Chodzi o to, że porównałeś schizofrenię do snu, a jak się zastanowiłem
> > > we śnie skala czasu jest jeszcze inna, śni się kilka godzin a
> > > wymarzy się przez te kilka godzin bardzo mało, czyli skala jakieś
> > > 1000:1. [A może nie, może jednak 1:1000 bo gdybym zapisał sen...
> > > nie chyba jednak 1000:1 bo nie uzbieram tyle materii aby... sorry nie
> > > chce mi sie pisać] Możesz coś o tym rzec?
> >
> >
> > Subiektywnie czas się w schizofrenii potrafi się bardzo ciągnąć i związane
to
>
> > bardzo ciagnac
>
> Tak to nazwales, ze czlowiek, ktory nic nie wie o schizofrenii
> nie bedzie wiedzial co jest grane - bo ciagnac mozna rozumiec
> rozwlekac, czyli jakby odwrotnie - zyjesz np 2 tygodnie a nic sie nie
> dzieje
>
> Tymczasem ja (i Ty pewnie tez I think) czulem sie jakbym ciagle
> przez te kilka dni ogladal Szkalana Pulapke 44 strasznie duzo sie
> dzialo.
>
>
>
> > jest z dynamiką przeżyć wenętrznych. Parę tygodni życia wydawało się
naprawdę
> > wiecznością , każda godzina obfitowała w nowe wydarzenia, oczywiście tylko
w
> > mojej głowie. Póżniej wszystko wróciło do normy.
Acha sorry - napisales przeciez tutaj ze tak samo jak ja, czyli strasznie
duzo w krotkim czasie :) sorry, nie przeczytalem uwaznie, ale z tym "ciagnie"
to popelniles jezykowy blad zdaje sie bo to sie uzywa na oznaczenie odwrotnego
stanu.
> >
> > W śnie chyba bywa chyba z tym różnie, skoro czasami krótki odpoczynek senny
> > potrafi spowodowac że człowiek znajdzie się w marzeniu senym mając poczucie
> > długiego trwania tego stanu ,a czasami po całej nocy zostaje w pamięci
tylko
> > kilka krótkich scen.
Tak jest! Ciekawe, to ja bym nazwal taki stan w ktorym snisz 30 minut
a sni Ci sie duzo "snem plytkim" natomias taki w ktorym spisz 14 godzin
i sni Ci sie almost nothing "snem glebokim i relaksujacym" natomiast taki
stan w ktorym spisz trylion lat albo i nieskonczonosc a sni ci sie almost
nothing albo i nothing "snem superglebokim i hiperrealistycznym" takim
po ktrym mozna sie obudzic STRASZNIE WYPOCZETYM I DO NOWEGO ZYCIA :)
Uradowany Charles Kinbote, zyczy wszystkim Wesolych Swiat :)
> >
> > anonim (light6)
> >
> OK, to mam pytanie - dlaczego jacys tam ludzie, ktorych chyba wspominales
> nazywaja schizofrenie "snem" co to ma wspolnego ze snem???
>
> Charles
>
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |