Strona główna Grupy pl.rec.kuchnia Smaki

Grupy

Szukaj w grupach

 

Smaki

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 102


« poprzedni wątek następny wątek »

61. Data: 2017-08-07 20:45:23

Temat: Re: Smaki
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Animka pisze:

>>>> Te ośmiorniczki to "jedni panowie" jedli chyba dla szpanu,
>>>> a nie smaku.
>>> Oznaka "nowobogactwa", tu nie chodzi o to co im smakuje - ma
>>> być ekstremalnie drogo i egzotycznie.
>> Mam dyżurną w zamrażalniku na wrazie co. Szybko się robi, nie
>> angażuje zbytnio w kuchni, co zwłaszcza ważne wtedy, gdy kto
>> przyjdzie. Trzy dychy za kilogram w biedronce. Egzotyka jak
>> jasny gwint. Mimo wszystko smakuje mi.
>
> Ale co? Ośmiorniczki?

Dokładniej: ośmiornice. Duże, kilogramowe. Małe ośmiorniczki
dawno temu bywały w Geancie, ale trzeba było polować. Teraz
w biedronce są w ciągłej sprzedaży.

> Jakoś nawet jeśli są tanie to nawet nie spróbowałabym.

A co to ma do rzeczy?! Każdy je co lubi, a jeśli czegoś nie lubi,
nie musi. I o tym tutaj też czasem piszemy. Ja na przykład kiedyś
napisałem, że nie jadam (nie spróbowałem nawet) golonki. I z tego
wątek powstał dłuższy nawet. A potem jeszcze się po latach echem
odbiłał. Ale co innego pisać o sobie, co innego o "jednych panach",
że "chyba dla szpanu, a nie smaku". Może jedni panowie lubią tak
samo jak ja? No i jeszcze ten mądrala, co mu się wydaje, bo tak
mu telewizor powiedział, że to "ekstremalnie drogo". Egzotyka
normalnie jak nie przymierzając języki lemurów w sosie z kwiatów
lelui!

Jarek

--
Kdyby kdyby kdyby kdyby kdyby
mlži plži hlavonožci ryby

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


62. Data: 2017-08-07 21:05:20

Temat: Re: Smaki
Od: Animka <a...@t...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2017-08-07 o 20:45, Jarosław Sokołowski pisze:
> Animka pisze:
>
>>>>> Te ośmiorniczki to "jedni panowie" jedli chyba dla szpanu,
>>>>> a nie smaku.
>>>> Oznaka "nowobogactwa", tu nie chodzi o to co im smakuje - ma
>>>> być ekstremalnie drogo i egzotycznie.
>>> Mam dyżurną w zamrażalniku na wrazie co. Szybko się robi, nie
>>> angażuje zbytnio w kuchni, co zwłaszcza ważne wtedy, gdy kto
>>> przyjdzie. Trzy dychy za kilogram w biedronce. Egzotyka jak
>>> jasny gwint. Mimo wszystko smakuje mi.
>> Ale co? Ośmiorniczki?
> Dokładniej: ośmiornice. Duże, kilogramowe. Małe ośmiorniczki
> dawno temu bywały w Geancie, ale trzeba było polować. Teraz
> w biedronce są w ciągłej sprzedaży.
>
>> Jakoś nawet jeśli są tanie to nawet nie spróbowałabym.
> A co to ma do rzeczy?! Każdy je co lubi, a jeśli czegoś nie lubi,
> nie musi. I o tym tutaj też czasem piszemy. Ja na przykład kiedyś
> napisałem, że nie jadam (nie spróbowałem nawet) golonki. I z tego
> wątek powstał dłuższy nawet. A potem jeszcze się po latach echem
> odbiłał. Ale co innego pisać o sobie, co innego o "jednych panach",
> że "chyba dla szpanu, a nie smaku". Może jedni panowie lubią tak
> samo jak ja? No i jeszcze ten mądrala, co mu się wydaje, bo tak
> mu telewizor powiedział, że to "ekstremalnie drogo". Egzotyka
> normalnie jak nie przymierzając języki lemurów w sosie z kwiatów
> lelui!
Ja golonkę czasami dusiłam tak jak się gotuje kopyta na zimne nóżki.
Nawet smakuje mi.
Fakt, każdy ma swój smak.
Widziałam chyba w Biedronce te małe ośmiorniczki. Zamrożone były i było
ich dużo. Na cenę jakoś nie spojrzałam, bo szukałam czegoś innego.
Jeśli piszesz, że dobre to może kiedyś spróbuję.

--
animka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


63. Data: 2017-08-07 21:24:36

Temat: Re: Smaki
Od: Trefniś <t...@m...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu .08.2017 o 19:03 Trefniś <t...@m...com> pisze:

> W dniu .08.2017 o 17:00 XL <i...@g...pl> pisze:
>
>> Trefniś <t...@m...com> wrote:
>>> W dniu .08.2017 o 23:39 XL <i...@g...pl> pisze:
>>>
>>> (...)
>>>> Słyszałaś może o tzw. słuchu absolutnym?
>>>> A o wyobraźni przestrzennej? O pamięci muzycznej? Pamięci wzrokowej?
>>>> Lub
>>>> o
>>>> samorodnym głosie śpiewaczym? Czyli o tzw. zdolnościach? //nb. nie
>>>> posiadam
>>>> tylko tego ostatniego
>>>
>>> Naprawdę uważasz, że nie posiadasz _żadnych_ zdolności???
>>> Mimo, że wymieniasz jakieś jako swoje? Straszny dysonans poznawczy!
>>> Ale jesteś wobec siebie niesprawiedliwa, nikt tak nie potrafi rozbawić
>>> p.r.kuchnia, jak ty!
>>> Nawet wygrywasz z kompulsywnym pseudointelektualizmem!
>>>
>>
>> Tendencyjne przeinaczanie moich wypowiedzi to twoja jedyna zdolność.
>
> Żadna to moja zasługa - to w

Coś się pokiełbasiło :)
Żadna to moja zdolność, czy zasługa - osobiście to piszesz, ja przytaczam,
wszyscy czytają.

--
Trefniś

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


64. Data: 2017-08-07 21:26:37

Temat: Re: Smaki
Od: Trefniś <t...@m...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu .08.2017 o 19:48 Animka <a...@t...wp.pl> pisze:

> W dniu 2017-08-07 o 08:36, Trefniś pisze:
>> W dniu .08.2017 o 04:11 Animka <a...@t...wp.pl> pisze:
>>
>>> W dniu 2017-08-06 o 16:47, Stokrotka pisze:
>>>> Jedna i ta sama potrawa, także lek
>>>> może być jednego dnia pyszne, a drugiego ohydne.
>>>>
>>>> To się czuje jak się człowiek wsmakuje.
>>>> To nie zależy od samego smaku, od kubkuw smakowyh,
>>>> a od tego co organizmowi w danym momencie jest potszebne , lub co
>>>> szkodzi.
>>>> Szkodliwe będzie niesmaczne, a zdrowe będzie pyszne.
>>>>
>>>> Cukier ma zawsze ten sam smak,a cukszykowi raz zasmakuje,
>>>> a innym razem nie wypije nawet kwaskowatego soku, bo za słodki.
>>>>
>>> Cukrzycy najedli by sie z przyjemnością czegoś słodkiego, ale im nie
>>> wolno, Czasami nie przestrzegają zasad i sobie podjadają słodkie,
>>> potem proszeczek na cukrzycę. Ja podobno mogę jeść cukier tonami, bo
>>> mi cukrzyca obca :-)
>>
>> Nie warto propagować mitów...
>> Cukrzykowi zjedzenie czegoś słodkiego może uratować życie w przypadku
>> śpiączki cukrzycowej:
>>
>> https://portal.abczdrowie.pl/spiaczka-cukrzycowa
>>
>>
> Przypomnialeś mi. Akurat moja sąsiadka nosi zawsze przy sobie cukierki
> na wszelki wypadek.

I tak powinni robić wszyscy cukrzycy!


--
Trefniś

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


65. Data: 2017-08-07 21:52:43

Temat: Re: Smaki
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Animka pisze:

> Widziałam chyba w Biedronce te małe ośmiorniczki. Zamrożone były
> i było ich dużo. Na cenę jakoś nie spojrzałam, bo szukałam czegoś
> innego. Jeśli piszesz, że dobre to może kiedyś spróbuję.

Hmm... Z jednej strony to dobrze, gdy ktoś nie tkwi uparcie przy
fałszywych dogmatach i gotów jest zmieić zdanie. Ale z drugiej,
podany powód jest najgorszym z możliwych. Ja nie jestem żadnym
autorytetem. Moje zdanie, moja opinia, mój smak -- to nie powinno
mieć najmniejszego znaczenia. Miliony ludzi codziennie jedzą te
głowonogi. Tak było do tej pory, tak będzie dalej. Niczego nie
zmienia to, że ja też lubię.

Spróbowac należy, owszem, ale z innych powodów. Z ciekawości na
przykład. Albo żeby móc napisać, że się nie lubi. Albo że się
lubi, i poprzenie lata bez ośmirnic to lata stracone. Po prostu
dla zdrowia -- bo kiszenie się w izolacji zdrowiu nie służy i
sprawia, że człowiek staje się brzydki. Gdyby nasi praojce tacy
byli, to byśmy do dziś jedli tylko prasłowiańskie papki bez żadnych
przypraw. Brrr...

Ta w Biedronce, to jedna była. Ten zwierz tak wygląda, że jeden
jest, lecz macek ma wiele (osiem) i w konsternację tym wprawia.
Mrożenie dobrze jej robi. Albowim kruszeje od tego. Gdy świeża,
dopiero co złowina przez nurka, to efekt ten osiąga się przez
walenie zwierzakiem o ścianę lub nadmorski kamień. Tego własnie
nie lubię. Niemrożoną, kupioną na targu, też wypada grzmotnąć
kilka razy tłuczkiem. Ale w biedronkowej to mamy z głowy. Trzeba
ją ugotować. We wodzie z dodatkiem ziela angielskiego i liścia
laurowego. Gdy goździk jeden wpadnie albo troche pieprzu -- to
nic złego się nie stanie. A potem ją do żaroodpornego naczynia.
Polać oliwą, winem czerwonym. Może być trochę octu winnego.
Zasypać ćwiartkami ziemniaków. Cebula, nieco papryki, marchewki.
Ogóolnie jakieś warzywa, to nie apteka, więc jak kto lubi.
Czosnek niekoniecznie, gdyby kogoś miało odrzucić. Ale można.
No i to wszytko. Potem się tylko piecze w piekarniku.

To sposób najprostszy i najszybszy. Spotykany często na Bałkanach.
Tam obróbka termiczna prowadzona jest inaczej, ale od razu to
dostosowałem do warunków domowych. Tak też jest dobrze. Innych
sposobów też jest multum.

--
Jarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


66. Data: 2017-08-07 23:53:48

Temat: Re: Smaki
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Jarosław Sokołowski

> bo kiszenie się w izolacji zdrowiu nie służy i
> sprawia, że człowiek staje się brzydki.

Ale tylko ten, co nie odróżnia jej od tradycji.
Multikulti już wielu bokiem wychodzi.

> Gdyby nasi praojce tacy
> byli, to byśmy do dziś jedli tylko prasłowiańskie papki bez żadnych
> przypraw. Brrr...

Zdrowsi bylibyśmy.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


67. Data: 2017-08-08 00:12:03

Temat: Re: Smaki
Od: Animka <a...@t...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2017-08-07 o 21:52, Jarosław Sokołowski pisze:
> Animka pisze:
>
>> Widziałam chyba w Biedronce te małe ośmiorniczki. Zamrożone były
>> i było ich dużo. Na cenę jakoś nie spojrzałam, bo szukałam czegoś
>> innego. Jeśli piszesz, że dobre to może kiedyś spróbuję.
> Hmm... Z jednej strony to dobrze, gdy ktoś nie tkwi uparcie przy
> fałszywych dogmatach i gotów jest zmieić zdanie. Ale z drugiej,
> podany powód jest najgorszym z możliwych. Ja nie jestem żadnym
> autorytetem. Moje zdanie, moja opinia, mój smak -- to nie powinno
> mieć najmniejszego znaczenia. Miliony ludzi codziennie jedzą te
> głowonogi. Tak było do tej pory, tak będzie dalej. Niczego nie
> zmienia to, że ja też lubię.
>
> Spróbowac należy, owszem, ale z innych powodów. Z ciekawości na
> przykład. Albo żeby móc napisać, że się nie lubi. Albo że się
> lubi, i poprzenie lata bez ośmirnic to lata stracone.

Właśnie. Trzeba wreszcie spróbować jak niedroga. Dziękuję za przepis, bo
już miałam gdzieś szukać po internecie, żeby sie zorientować coś niecoś.
Zastanawiam się tylko czy toto trzeba wypatroszać jak rybę, jakieś flaki
wyciągać, czy je się wszystko?

Jak byłam nastolatką i potem nawet po 20-stce to byłam garda do
jedzenia. Matka mnie blagała, żebym zjadla, a ja ciągle wybrzydzalam, za
mięsem nie przepadałam. Lubilam kopytka i kluski leniwe (kładzione łyżką
na gorąca wodę) posypane cukrem i z masełkiem oraz pierogi jakie ona
robiła. Oraz pyzy. Tego mogłam bardzo dużo zjeść :-)
Ileś tam razy mamusia robiła pierogi z dudkami (zmielonymi w maszynce).
Jakie to było wspaniałe! W sklepach dudków już nie widzę. Zresztą teraz
to strach zawsze mam przed zakupem jakiegos mięsa, bo nie wiadomo czy
świeże. Okazuje sie dopiero w domu jak się je. Słoninę w sklepach
natomiast sprzedają jako samą skórę. Boczek jakiś wypłukany, bez żadnego
smaku choćby człowiek starał się jak mógł, żeby po uduszeniu czy
upieczeniu był dobry. Do jakiego dziadostwa teraz dochodzi w tej Polsce,
że żyć się odechciewa. Pokazała mi w sklepie grubą słoninę, a były to
pozlepiane skóry.

Po dwudziestce polubilam wreszcie flaki, a przedtem zawsze twarz
wykręcałam na widok flaków na talerzu. Raz spróbowałam i dopiero
doznałam olśnienia-jakie to dobre, jak mi to smakuje.
Nie wiem dlaczego raptem polubiłam to co lubił ojciec- po jego śmierci.
On bardzo lubił boczek duszony z cebulką i matka często dla niego go
przyrzdzała.
> Po prostu
> dla zdrowia -- bo kiszenie się w izolacji zdrowiu nie służy i
> sprawia, że człowiek staje się brzydki. Gdyby nasi praojce tacy
> byli, to byśmy do dziś jedli tylko prasłowiańskie papki bez żadnych
> przypraw. Brrr...
Tak, masz rację, ale wiesz, że ja lubię takie gotowe owocowe kaszki z
mlekiem dla niemowlaków? Jak dla mnie to taka torebeczka jest na 2 razy
i często nie kupuję, bo troche drogie.
> Ta w Biedronce, to jedna była. Ten zwierz tak wygląda, że jeden
> jest, lecz macek ma wiele (osiem) i w konsternację tym wprawia.
> Mrożenie dobrze jej robi. Albowim kruszeje od tego. Gdy świeża,
> dopiero co złowina przez nurka, to efekt ten osiąga się przez
> walenie zwierzakiem o ścianę lub nadmorski kamień. Tego własnie
> nie lubię. Niemrożoną, kupioną na targu, też wypada grzmotnąć
> kilka razy tłuczkiem. Ale w biedronkowej to mamy z głowy. Trzeba
> ją ugotować. We wodzie z dodatkiem ziela angielskiego i liścia
> laurowego. Gdy goździk jeden wpadnie albo troche pieprzu -- to
> nic złego się nie stanie. A potem ją do żaroodpornego naczynia.
Muszę sobie kupić jakieś naczynie żaroodporne do piekarnika gazowego, bo
mam tylko brytfanki i tortownicę.
> Polać oliwą, winem czerwonym. Może być trochę octu winnego.
> Zasypać ćwiartkami ziemniaków. Cebula, nieco papryki, marchewki.
> Ogóolnie jakieś warzywa, to nie apteka, więc jak kto lubi.

No to dobre musi być. Trzeba spróbować.
> Czosnek niekoniecznie, gdyby kogoś miało odrzucić. Ale można.
Jak ktoś lubi to sobie dodaje.
> No i to wszytko. Potem się tylko piecze w piekarniku.
Fajnie, dzięki za instrukcję :-)
> To sposób najprostszy i najszybszy. Spotykany często na Bałkanach.
> Tam obróbka termiczna prowadzona jest inaczej, ale od razu to
> dostosowałem do warunków domowych. Tak też jest dobrze. Innych
> sposobów też jest multum.
>
Pozdrówka!

--
animka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


68. Data: 2017-08-08 00:16:41

Temat: Re: Smaki
Od: stefan <s...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2017-08-07 o 21:52, Jarosław Sokołowski pisze:
> Animka pisze:
>
>> Widziałam chyba w Biedronce te małe ośmiorniczki. Zamrożone były
>> i było ich dużo. Na cenę jakoś nie spojrzałam, bo szukałam czegoś
>> innego. Jeśli piszesz, że dobre to może kiedyś spróbuję.
>
> Hmm... Z jednej strony to dobrze, gdy ktoś nie tkwi uparcie przy
> fałszywych dogmatach i gotów jest zmieić zdanie. Ale z drugiej,
> podany powód jest najgorszym z możliwych. Ja nie jestem żadnym
> autorytetem. Moje zdanie, moja opinia, mój smak -- to nie powinno
> mieć najmniejszego znaczenia. Miliony ludzi codziennie jedzą te
> głowonogi. Tak było do tej pory, tak będzie dalej. Niczego nie
> zmienia to, że ja też lubię.
>
> Spróbowac należy, owszem, ale z innych powodów. Z ciekawości na
> przykład. Albo żeby móc napisać, że się nie lubi. Albo że się
> lubi, i poprzenie lata bez ośmirnic to lata stracone. Po prostu
> dla zdrowia -- bo kiszenie się w izolacji zdrowiu nie służy i
> sprawia, że człowiek staje się brzydki. Gdyby nasi praojce tacy
> byli, to byśmy do dziś jedli tylko prasłowiańskie papki bez żadnych
> przypraw. Brrr...
>
> Ta w Biedronce, to jedna była. Ten zwierz tak wygląda, że jeden
> jest, lecz macek ma wiele (osiem) i w konsternację tym wprawia.
> Mrożenie dobrze jej robi. Albowim kruszeje od tego. Gdy świeża,
> dopiero co złowina przez nurka, to efekt ten osiąga się przez
> walenie zwierzakiem o ścianę lub nadmorski kamień. Tego własnie
> nie lubię. Niemrożoną, kupioną na targu, też wypada grzmotnąć
> kilka razy tłuczkiem. Ale w biedronkowej to mamy z głowy. Trzeba
> ją ugotować. We wodzie z dodatkiem ziela angielskiego i liścia
> laurowego. Gdy goździk jeden wpadnie albo troche pieprzu -- to
> nic złego się nie stanie. A potem ją do żaroodpornego naczynia.
> Polać oliwą, winem czerwonym. Może być trochę octu winnego.
> Zasypać ćwiartkami ziemniaków. Cebula, nieco papryki, marchewki.
> Ogóolnie jakieś warzywa, to nie apteka, więc jak kto lubi.
> Czosnek niekoniecznie, gdyby kogoś miało odrzucić. Ale można.
> No i to wszytko. Potem się tylko piecze w piekarniku.
>
> To sposób najprostszy i najszybszy. Spotykany często na Bałkanach.
> Tam obróbka termiczna prowadzona jest inaczej, ale od razu to
> dostosowałem do warunków domowych. Tak też jest dobrze. Innych
> sposobów też jest multum.
>
W Tolo znajomy zaprosił mnie na męską zakąskę - ośmiorniczkę z cytryną.
Jeśli nie ma pod ręką świeżo tłuczonej - mrożoną tniemy na kawałki kiedy
jest jeszcze deczko zamrożona (po prostu lepiej się tnie. Cytryny (jeśli
ze sklepu - to mocno wyszorowane, zerwanych z drzewa nie trzeba
maltretować) kroimy ze skórka na cienkie plasterki i rozkładamy jako
garni' na talerzykach. Ośmiorniczki pokropione oliwą wrzucamy na gorącą
patelnię, lekki pokropek dobrym octem balsamicznym i posiekanym
czosnkiem, podrzucany parę razy na patelni, przykrywany pokrywką i
dusimy przez 5 do góra 10 minut. Wykładamy na talerze, na każdą porcję
ćwiarteczka cytryny do pokropku.
Niezbędnym dodatkiem jest wino. Egzegeci wykładają, że (podobno)
Chardonay, Sauvinion Blanc ale ja piłem normalne chłopskie białe wino z
rodzinnej winnicy powyżej cmentarza nad Tolos. Mniodzio.
A tak nawiasowo - pamiętacie flaczki z kalmarów za późnego Gierka?
Pod skawińskiego Krakersa zapijanego białym owocowym półsłodkim z
Tarnowskich Zakładów Przetwórczych? :)
pozdr
Stefan - kaleka genowy - u Fragonarda nie rozpoznałem żadnego
z zapachów podstawowych :(

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


69. Data: 2017-08-08 00:36:25

Temat: Re: Smaki
Od: stefan <s...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2017-08-07 o 21:26, Trefniś pisze:
> W dniu .08.2017 o 19:48 Animka <a...@t...wp.pl> pisze:
>
>> W dniu 2017-08-07 o 08:36, Trefniś pisze:
>>> W dniu .08.2017 o 04:11 Animka <a...@t...wp.pl> pisze:
>>>
>>>> W dniu 2017-08-06 o 16:47, Stokrotka pisze:
>>>>> Jedna i ta sama potrawa, także lek
>>>>> może być jednego dnia pyszne, a drugiego ohydne.
>>>>>
>>>>> To się czuje jak się człowiek wsmakuje.
>>>>> To nie zależy od samego smaku, od kubkuw smakowyh,
>>>>> a od tego co organizmowi w danym momencie jest potszebne , lub co
>>>>> szkodzi.
>>>>> Szkodliwe będzie niesmaczne, a zdrowe będzie pyszne.
>>>>>
>>>>> Cukier ma zawsze ten sam smak,a cukszykowi raz zasmakuje,
>>>>> a innym razem nie wypije nawet kwaskowatego soku, bo za słodki.
>>>>>
>>>> Cukrzycy najedli by sie z przyjemnością czegoś słodkiego, ale im nie
>>>> wolno, Czasami nie przestrzegają zasad i sobie podjadają słodkie,
>>>> potem proszeczek na cukrzycę. Ja podobno mogę jeść cukier tonami, bo
>>>> mi cukrzyca obca :-)
>>>
>>> Nie warto propagować mitów...
>>> Cukrzykowi zjedzenie czegoś słodkiego może uratować życie w przypadku
>>> śpiączki cukrzycowej:
>>>
>>> https://portal.abczdrowie.pl/spiaczka-cukrzycowa
>>>
>>>
>> Przypomnialeś mi. Akurat moja sąsiadka nosi zawsze przy sobie cukierki
>> na wszelki wypadek.
>
> I tak powinni robić wszyscy cukrzycy!
>
>
Jak zwykle prawda i nieprawda, w wypadku hipoglikemii czyli
niedocukrzenia nieprzytomnemu z reguły pacjentowi cukierek jest
nieprzydatny. Tylko chusteczka lub jakiś gazik maczany w Coca Coli (!) i
zwilżanie ust i języka jak aby cały czas były wilgotne, aby organizm
przyjmował rozpuszczony cukier - bo glukozy w płynie to raczej nikt nie
nosi. Powiadomienie Pogotowia obowiązkowe
Przy hiperglikemii nawodnienie (litr płynu - woda czysta niegazowana) i
jeśli jest możliwość 10 minut wysiłku fizycznego (o ile nie ma ciał
ketonowych - w warunkach polowych sprawdzić zapach moczy nie powinien
pachnieć acetonem. Może przydać się sprawdzenie objawów udarowych.
pozdr
Stefan - cukrzyk zaawansowany 120 j. insulin /doba

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


70. Data: 2017-08-08 00:39:50

Temat: Re: Smaki
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pan stefan napisał:

> W Tolo znajomy zaprosił mnie na męską zakąskę - ośmiorniczkę z cytryną.
> Jeśli nie ma pod ręką świeżo tłuczonej - mrożoną tniemy na kawałki
> kiedy jest jeszcze deczko zamrożona (po prostu lepiej się tnie. Cytryny
> (jeśli ze sklepu - to mocno wyszorowane, zerwanych z drzewa nie trzeba
> maltretować) kroimy ze skórka na cienkie plasterki i rozkładamy jako
> garni' na talerzykach. Ośmiorniczki pokropione oliwą wrzucamy na gorącą
> patelnię, lekki pokropek dobrym octem balsamicznym i posiekanym
> czosnkiem, podrzucany parę razy na patelni, przykrywany pokrywką i
> dusimy przez 5 do góra 10 minut. Wykładamy na talerze, na każdą porcję
> ćwiarteczka cytryny do pokropku.

Wychodzi mi, że to faktycznie przepis pod ośmiorniczki. Dużą to ja
zawsze wolę obgotowac przed smażeniem.

> Niezbędnym dodatkiem jest wino. Egzegeci wykładają, że (podobno)
> Chardonay, Sauvinion Blanc ale ja piłem normalne chłopskie białe
> wino z rodzinnej winnicy powyżej cmentarza nad Tolos. Mniodzio.

A jak ono chłopskie, to już nie mogło być Sauvignon Blanc?

> A tak nawiasowo - pamiętacie flaczki z kalmarów za późnego Gierka?
> Pod skawińskiego Krakersa zapijanego białym owocowym półsłodkim z
> Tarnowskich Zakładów Przetwórczych? :)

Tego białego owocowego, to ja nie bardzo. Ale chłopy piły. Flaczki
tak, bywały. Ja jednak najbardziej pamiętam kalmary kupowane w całości
w rybnym koło mnie. Obgotowywało się, jak te ośmiornice, a potem
krążki smażyło w oleju.

> Stefan - kaleka genowy - u Fragonarda nie rozpoznałem żadnego
> z zapachów podstawowych :(

We Warszawie jest knajpa, co w niej serwują napitki pod preferencje
zapachowe pijącego. Przynoszą puzderko zamczyste z flakonami zapachów,
dają do powąchania. Kient wybiera co mu najlepiej pachnie -- a oni na
podstawie tego już wiedzą, co mu w szkło namieszać.

--
Jarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8 ... 11


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Upał.
Kiszenie
Lody domowe
Urządzenie do gotowania na parze
Wieprzowina z szalotkami jabłkami i estragonem

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Schabowe"
www.kingtrust.to Cloned Cards With Pin Shop Dumps Vaild Sell Good Cashapp Paypal Transfer Wu Money gram payonee
Jak zrobić lody, nie zamarzające na kamień w zamrażarce?
Olej rzepakowy
BEST DUMPS CLONING(www.kingtrust.to ) TRACK 1&2 SITE SEARCH 2023 Go to any ATM and make your cashout

zobacz wszyskie »