Data: 2002-01-09 09:15:46
Temat: "Wejscie"
Od: "Paul" <p...@p...ch>
Pokaż wszystkie nagłówki
Kilka lat temu na zaproszenie znajomej spiewaczki pojechalem na poludnie
francji aby - ku mojej radosci - byc przedstawiony jej profesorce, bardzo
slynnej osobie o cudownym glosie, i nie ziemskim poczuciu humoru o czym
jeszcze nie widzialem.
Towarzystwo siedzialo przed domem pod olbrzymim parasolem, delektujac sie
wietrzykiem i chlodnym winem. A na stole stal brzuchaty gliniany dzbanek, i
usmiechal sie do mnie.
Jak to sie stalo ? nie pamietam. Wrocilem na ziemie slyszac 3 pietrowe
przeklenstwo w jezyku katalanskim i widzac "dive" wyskakujaca z fotelika jak
diabel z pudelka. Jej obszerna suknia oplywala winem i kostkami lodu...
przewrocilem na nia dzbanek....
Sa takie dni, kiedy bylo by lepiej nie wstawac rano z lozka, i to byl by
wlasnie taki dzien, gdyby nie potezny glos Damy, ktora z calym spokojem
poprosila mnie abym nastepny dzbanek wylaj jej bezposrednio za kolniez, bo
teraz juz jej chlodno w nogi.
Ot i co, glowna poszkodowana jednym slowem zamienila katastrofe na wesola
anegdote.
Pozwolmy autorce strony nie popelnic drugiego bledu, ktorym bylo by
wyrzucenie "pl.re.kuchnia" ze swojego zbioru.
--
Amicalement Paul Urstein
|