Data: 2000-08-16 15:21:22
Temat: Witajcie...
Od: "Kacper" <k...@p...wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
...grupowicze. Nie zaczne od tego, że NTG..
Mieszkam z dziewczyną od 7 lat. Z różnych przyczyn naz związek po woli
przeradza się w koszmar. Nie uiemy być już ze sobą, kochać się jak dawnie.
Od dwóch lat jest to walka i szarpanina. Mam wrażenie (o sobie mogę
powiedzieć, że jest tak na pewno), że oboje prowokujemy sytuacje, w których
partner będzie "ten gorszy", który wszystko psuje.
Uwazam, że powinniśmy się rozstać. Ja juz nic nie zrobię, żeby naprawic nasz
związek. Widze, że ona tez nie. Probowalem jej o tym mowic, ale uwaza, ze
moge sie zmienic, musze sie zmienic i jestem jej to dłuzny. Ale nie
potrafię.
Kiedy w kłotni krzyczy "wynos sie", odpowiadam spokojnie "Dobrze, odejde"
(nie było tak zawsze - kiedys błagałem, mowiłem ze bede lespszy). I wtedy
zaczyna się tragedia. Szukanie żyletek, wybieganie na tory.. Kiedy jestem
obok zawsze ją powstrzymuję, oszukuję ze juz dobrze.... Kiedy mnie nie ma -
szantażuje mnie telefonicznie. Do tej pory skończyło się na strachu, ale
boję się że na prawdę może zrobić sobie krzywdę, a tego sobie nie daruję.
Poradźcie, co mam zrobić. Kogo pytać.
Kacper
|