Data: 2002-02-04 12:27:42
Temat: Z poradnika ksenofoba(bylo: Skad sie wzial R. Maklowicz? (OT)
Od: "Irek Zablocki" <i...@w...de>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Waldemar Krzok" <w...@z...fu-berlin.de> schrieb im Newsbeitrag
news:3C5E5ACC.9F1DC478@zedat.fu-berlin.de...
>
>
> ja też z Turkami problemów nie mam, tylko z Saksończykami. A tak
> apropos: jaka jest różnica między Saksończykiem a Turkiem? Turek mówi
> poprawnie po niemiecku i dobrze pracuje.
>
> Waldek
Zacznijmy od tego, ze ma w ogole prace. Z Ciebie juz najprawdziwszy
Berlinczyk - nie znosisz Saksonczykow. Im lepszy staje sie moj niemiecki,
tym berdzie nieznosze saksonskiego dialektu. Saksonczyc uwazani sa przez
reszte plemion niemieckich za durni, beznadziejnie glupich naiwaniakow i
przez "zachodniakow" za leni. Ja calkiem mile wspominam wszelkie spotkania z
Saksonczykami. Np. bylem na weselu berlinsko-bulgarsko z jednej strony i
saksonskiej z drugiej. Najlepiej bawili sie Sasi i ja. W przeciwienstwie do
Bulgarow nie potrzebowali alkoholu na rozkrecenie. Mnie posadzono miedzy
Bulgarami a wlasnie nimi. Pare razy wstawalismy do tanca a Bulgarzy siedza.
W koncu sie pytam, bo mnie Sasi nagabywali i berlinska panna mloda, ze niby
B. tez Slowianie a siedza jak te ... na weselu. No to ja sie pytam pa
russki: Bracia Bulgarzy, a czego wy tak pochmurni siedzicie? A taki
profesor, kolo szesdziesiatki, slynny w kregach slawistycznych, (znal m.in.
moich profesorow), przyszedl na wesele z zona o jakies trzydziesci lat
mlodsza, taka laska ze zagiela wszystkie inne, wziawszy do reki pokal z
piwem, odpowiedzial: "Moze Niemcy po czyms takim potrafia sie bawic ale my
Bulgarzy lubimy wzniesc toast czyms szlachetniejszym". No to ja do mlodych i
mowie jak jest. Potem z mlodymi do szefa lokalu a po chwili na sale
wkroczylem w towarzystwie dwoch kelnerow z winiakami i lampakami. Potem mi
jeden Bulgar, spec od czaenych lotniczych skrzynek, powiedzial, ze ilekroc
spotykal Polakow zawsze dobrze sie napil i zabawil. Przepijali do mnie a ja
do nich. A potem i Bulgarzy wyszli na parkiet i zaczeli tancowac a
najpiekniej tanczyl siwy profesor z wlosami do ramion ze swoja kruczowlosa
zona.
Wracajac zas do Saksonczykow, wyczytalem ostatnio, ze ci ostatni, czesto
nawet o tym nie wiedzac, w polowie sa Slowianami, stad moze ten temperament,
odmienny nieco od innych. Problem w tym, ze w przeciwienstwie do
Irlandczykow, zatracili poczucie tozsamosci narodowej, wtapiajac sie w
zywiol niemiecki z wyjatkiem kilku enklaw Serbow Luzyckich. Na innej
imprezie trafilem na Sasow, swietnie orientujacych sie w histori Polski i
powolujacych sie na wspolne dzieje i krolow. Pilem z nimi do poznej nocy i
przescigalem sie w przytaczaniu co ciekawszych faktrow historycznych, jak
chocoazby o Samuelu Bogumile Linde, Saksonczyku, ktory stal sie Polakiem,
tworcy Slownika Jezyka Polskiego, za co otrzymal szlachectwo. A kiedy na sam
koniec, ze lzami w oczach, wspomnialem historie wyczytana u Lysiaka, ze niby
co roku w miejscu gdzie zginal Jozio Poniatowski, kobiety nalezace do pewnej
rodziny, w rocznice smierci wrzucaja kwiaty do Elstery i ze ja za to kocham
Saksonczykow, i zaczalem ich sciskac i calowac, to oni mnie tez, choc to u
Germanow rzecz nie praktykowana.
Irek
|