| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-08-17 14:17:16
Temat: maly (?) problemwe czwartek poklocilma sie z moim facetem......nie ukrywam ze to ja zaczelam
sie irracjonalnie przepier...... ale potem to juz polecialo jak lawina, on
sie wkurzyla, zreszta nie wazne, wazne ze ciagnie sie to za nami juz az do
dzisiaj.
wczoraj wieczorem kiedy juz obrzucilismy sie przez gg i maile obelgami, bylo
po 23, ja chcialam juz pojsc spac, on zadal mi pytanie czy moge teraz na
spokojnie z nim pogadac, czy dam rade?
a ja zmeczona, "zagotowana" z szalejacymi emocjami i nerwami znajac siebie,
pomysalam chwilke i doszlam do wniosku ze nie potrafie spokojnie pogadac, ze
pewnie gdzies znowu sie wkurze i ze wole to przespac i pogadac
dzisiaj.......
napisalam mu doslownie :"nie dam rady spokojnie pogadac" wiec on wpadl w
furie, zwyzywal mnie, nawrzeszczal ze nie chce ratowac wiazku itd, itp
dzisiaj rano dowiedzialam sie ze w ten sposob spierdolilam wszytsko, ze on
ze mna zrywa bo niechcialam (ja nie chcialam?????!!!!) z nim gadac......
a ja mialam tylko dosc kolejnej albo cigale tej same (to bez roznicy)
awnatury.....a znajac siebie wiedzialam ze moge wybuchnac
myslalam ze jak ochlone i sie uspokoje, ze jak emocje troche sie ochlodza to
bedziemy mogli pogadac spokojnie......a tymczasem on sie wkurzyl tylko o to
ze ja powiedzialam prawde
teraz juz boje sie mowic cokolwiek...
dzisiaj mi powiedzial ze to wszytsko moja wina i jak bede umiala madrze do
tego podejsc (przeanalizowac (????) te pare dni) to moze sie uda
a ja nie wiem co mam teraz zrobic
czy ktos moze mi powiedziec o co chodzi temu facetowi?
czemu nie moglam miec wlasnego zdania? czemu nie zaakceptowal mojej
odpowiedzi????
co zlego zrobilam piszac ze nie mam sily na spokojna rozmowe?
a moze wogle nie powinnam byla odpowiadac na jego pytanie tylko powolic mu
robi co on chce, pozwoli mu sterowac soba?
analizowanie tego co sie stalo teraz kiedy onat wsciekly mi wydaje sie
bezsensem, bo po co mam roztrzasac tak bolesne i jeszcze cieple wspomnienia
jezeli on ze mna zerwal, wole zapomniec i zaczac sie uspokajac, zbierac sily
na nowe zycie.
on teraz ze mna nie gada, nie odpsuje na maile, nie wiem czy je przeczytal
czy nie, nie mam pojecia czy wogle jest w domu i nie mam ochoty sprawdzac
zreszta oboje dobrze wiemy ze ani gg ani maile nie sa dobrym podlozem
komunikacyjnym.
chcialam sie spotkac i pogadac, wole zalatiwc to w 4 oczy
tylko nie mam od niego zadnego odzewu, cisza......
pozostaje mi tylko czekac
M
lekko :) zrozpaczona
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-08-17 15:07:53
Temat: Re: maly (?) problemmajka <m...@k...chip.pl> napisał(a):
> we czwartek poklocilma sie z moim facetem......nie ukrywam ze to ja zaczelam
> sie irracjonalnie przepier...... ale potem to juz polecialo jak lawina, on
> sie wkurzyla, zreszta nie wazne, wazne ze ciagnie sie to za nami juz az do
> dzisiaj.
> wczoraj wieczorem kiedy juz obrzucilismy sie przez gg i maile obelgami, bylo
> po 23, ja chcialam juz pojsc spac, on zadal mi pytanie czy moge teraz na
> spokojnie z nim pogadac, czy dam rade?
> a ja zmeczona, "zagotowana" z szalejacymi emocjami i nerwami znajac siebie,
> pomysalam chwilke i doszlam do wniosku ze nie potrafie spokojnie pogadac, ze
> pewnie gdzies znowu sie wkurze i ze wole to przespac i pogadac
> dzisiaj.......
>
> napisalam mu doslownie :"nie dam rady spokojnie pogadac" wiec on wpadl w
> furie, zwyzywal mnie, nawrzeszczal ze nie chce ratowac wiazku itd, itp
Zrobiłaś słusznie. Gdybyś w tym stanie prowadziła rozmowę i tak byście się
nie zrozumieli. Emocje zakłócają myśli i ich formułowanie. Efekt dyskusji
byłby jeszcze gorszy. Tym bardziej, że na dobrą wolę z jego strony nie możesz
liczyć. Wydaje mi się, że dbałość o dobro związku chłopak przerzucił
kompletnie na Twoje plecy. Tak się zdarza, gdy jednej stronie zależy znacznie
bardziej, a drugiej znacznie mniej lub zgoła wcale.
> dzisiaj rano dowiedzialam sie ze w ten sposob spierdolilam wszytsko, ze on
> ze mna zrywa bo niechcialam (ja nie chcialam?????!!!!) z nim gadac......
Nie chcę Cię dotknąć, ale on po prostu miał Cię w nosie. Nie wykazał krztyny
dobrej woli, by Cię zrozumieć. Kto kocha, potrafi z wszystkiego rozgrzeszyć i
wszystko wybaczyć.
>
> a ja mialam tylko dosc kolejnej albo cigale tej same (to bez roznicy)
> awnatury.....a znajac siebie wiedzialam ze moge wybuchnac
> myslalam ze jak ochlone i sie uspokoje, ze jak emocje troche sie ochlodza to
> bedziemy mogli pogadac spokojnie......a tymczasem on sie wkurzyl tylko o to
> ze ja powiedzialam prawde
Postąpiłaś racjonalnie. Też trudno mi o panowanie nad emocjami, dlatego Cię
rozumiem. Dla mnie zaprowadzić w uczuciach porządek, to też jest często
ogromny wysiłek. Wolę wtedy milczeć niż wygadywać wierutne bzdury, za które
potem się wstydzę.
> teraz juz boje sie mowic cokolwiek...
> dzisiaj mi powiedzial ze to wszytsko moja wina i jak bede umiala madrze do
> tego podejsc (przeanalizowac (????) te pare dni) to moze sie uda
Kurna, każ mu się wypchać. Facet przesadza, gdzieś mają kres nawet najlepsze
chęci i babskie oddanie.
>
> a ja nie wiem co mam teraz zrobic
> czy ktos moze mi powiedziec o co chodzi temu facetowi?
> czemu nie moglam miec wlasnego zdania? czemu nie zaakceptowal mojej
> odpowiedzi????
> co zlego zrobilam piszac ze nie mam sily na spokojna rozmowe?
> a moze wogle nie powinnam byla odpowiadac na jego pytanie tylko powolic mu
> robi co on chce, pozwoli mu sterowac soba?
W życiu. Nie bądź niewolnicą, bo sama na siebie nie będziesz mogła patrzeć.
Odpowiedziałabym na każde z Twoich pytań, ale byłoby Ci przykro. Chcesz,
wrócimy do tej rozmowy za jakiś czas, gdy ochłoniesz. Znałam kogoś niezwykle
podobnego i też sobie stawiałam pytanie: kto to, u licha, jest?
> analizowanie tego co sie stalo teraz kiedy onat wsciekly mi wydaje sie
> bezsensem, bo po co mam roztrzasac tak bolesne i jeszcze cieple wspomnienia
> jezeli on ze mna zerwal, wole zapomniec i zaczac sie uspokajac, zbierac sily
> na nowe zycie.
Tak trzymaj! Pomoże Ci upływ czasu.
> on teraz ze mna nie gada, nie odpsuje na maile, nie wiem czy je przeczytal
> czy nie, nie mam pojecia czy wogle jest w domu i nie mam ochoty sprawdzac
>
> zreszta oboje dobrze wiemy ze ani gg ani maile nie sa dobrym podlozem
> komunikacyjnym.
> chcialam sie spotkac i pogadac, wole zalatiwc to w 4 oczy
> tylko nie mam od niego zadnego odzewu, cisza......
> pozostaje mi tylko czekac
Facet chce Ci zafundować kolejną torturę-czekanie. Wyłącz kompa, idź na
spacer, najlepiej na cmentarz. Dasz radę, przecież nie istnieje wybór.
Jestem z Tobą
Ana
> M
>
> lekko :) zrozpaczona
To chyba nie jest aż tak źle, jak się wynika z Twojego postu?
I dobrze.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-08-17 15:14:50
Temat: Re: maly (?) problemAna
<a...@N...gazeta.pl>
news:bho5o9$3q8$1@inews.gazeta.pl:
> majka <m...@k...chip.pl> napisał(a):
>
> > we czwartek poklocilma sie z moim facetem......nie ukrywam ze to ja
> > zaczelam sie irracjonalnie przepier...... ale potem to juz polecialo
> > jak lawina, on sie wkurzyla, zreszta nie wazne, wazne ze ciagnie sie to
> > za nami juz az do dzisiaj.
> > wczoraj wieczorem kiedy juz obrzucilismy sie przez gg i maile obelgami,
> > bylo po 23, ja chcialam juz pojsc spac, on zadal mi pytanie czy moge
> > teraz na spokojnie z nim pogadac, czy dam rade?
> > a ja zmeczona, "zagotowana" z szalejacymi emocjami i nerwami znajac
> > siebie, pomysalam chwilke i doszlam do wniosku ze nie potrafie
> > spokojnie pogadac, ze pewnie gdzies znowu sie wkurze i ze wole to
> > przespac i pogadac dzisiaj.......
> >
> > napisalam mu doslownie :"nie dam rady spokojnie pogadac" wiec on wpadl w
> > furie, zwyzywal mnie, nawrzeszczal ze nie chce ratowac wiazku itd, itp
>
> Zrobiłaś słusznie.
Nie zapominaj, że to ona zaczęła (się irracjonalnie przyp...ć) - większa
odpowiedzialność za zażegnanie kłótni spoczywała więc na niej.
P.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-08-17 15:24:59
Temat: Re: maly (?) problem
Użytkownik "Ana" <a...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:bho5o9$3q8$1@inews.gazeta.pl...
>
> Postąpiłaś racjonalnie. Też trudno mi o panowanie nad emocjami, dlatego
Cię
> rozumiem. Dla mnie zaprowadzić w uczuciach porządek, to też jest często
> ogromny wysiłek. Wolę wtedy milczeć niż wygadywać wierutne bzdury, za
które
> potem się wstydzę.
no wiec ja juz wiem ze powiedzialam troche zdan za duzo i teraz wolalam
milczec
ale jemu to sie nie spodobalo, teraz siedze cicho,
mimo ze siedze przy kompie nie czekam na niego, mam co robic
zaraz wpadnie kumpla, pogadamy sobie po babsku, pojdziemy na spacer i bedzie
ok :)
> Kurna, każ mu się wypchać. Facet przesadza, gdzieś mają kres nawet
najlepsze
> chęci i babskie oddanie.
no wiec nie pisze do niego, gg mam wylaczone niech nie mysli ze siedze i
czekam na niego......
wogle postanowilam go olac, postanowilam jutro spedzic bez niego choc
mielismy te same plany
wiem ze jego to pewnie zaboli tak jak mnie, ale musze odpoczac (swoja droga
jak zaporponowlalam nam odpoczynek, odpoczyne wogle, nie od siebie tez
zostalam zbesztana)
> W życiu. Nie bądź niewolnicą, bo sama na siebie nie będziesz mogła
patrzeć.
> Odpowiedziałabym na każde z Twoich pytań, ale byłoby Ci przykro. Chcesz,
> wrócimy do tej rozmowy za jakiś czas, gdy ochłoniesz. Znałam kogoś
niezwykle
> podobnego i też sobie stawiałam pytanie: kto to, u licha, jest?
ok, teraz jeszcze mam mase glupich mysli w glowie, mam metlik i napewno masz
racje ze nie mam sensu o tym gadac
>
> Tak trzymaj! Pomoże Ci upływ czasu.
wiem, juz to cwiczylam :) i wiem ze mam na to sily
> Facet chce Ci zafundować kolejną torturę-czekanie.
zastanawialam sie czy jest do tego zdlony, ale on wiedzca jaka jestem
niecieprliwa, znajac moj rozklad dnia, napewno odezwie sie poznym wieczorem
kiedy ja jzu spie, kiedy bede miec zaplanowane jutro (bez niego) i bedzie
chcial spotkania rujnujac moj dzien. jak powiem nie to powie ze ja nie chce
ratowac naszego zwiazku (zmieniaj swoje plany) jak zaczne zmieniac plany to
on tego pewnie nie doceni
ja juz nie czekam na niego, przynjamniej juz teraz, juz mi brak sil na takie
bezproduktywne dzialania.
Wyłącz kompa, idź na
> spacer, najlepiej na cmentarz. Dasz radę, przecież nie istnieje wybór.
> Jestem z Tobą
dzieki :)
:*
> >
> > lekko :) zrozpaczona
>
> To chyba nie jest aż tak źle, jak się wynika z Twojego postu?
> I dobrze.
nie jest az tak zle, bo juz ciwczylam z nim pare takich sytuacji, i moze nie
wiem ja ta sie skonczy ale czuje os ostatniego razu ze mam wiecej sily zeby
sobie poradzic, ze jestem spokojniejsza i ze potrafie opanowac strach i bol
po rozstaniu, jezeli do niego dojdze
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-08-17 15:33:37
Temat: Re: maly (?) problem
Użytkownik "majka" <m...@k...chip.pl> napisał w wiadomości
news:3f3f8e1f@news.vogel.pl...
nigdy, ale to przenigdy nie pozwól sobie aby ci wmawiano NIE twoje błędy! - bez
względu na koszty! - każdy, kto póbuje cię wjakikolwiek sposób osłabić na pewno nie
jest (i nigdy nie będzie) twoim przyjacielem.
napisalam mu doslownie :"nie dam rady spokojnie pogadac" wiec on wpadl w
> furie, zwyzywal mnie, nawrzeszczal ze nie chce ratowac wiazku itd, itp
wiesz co, zrób tak, przy następnej jego furii - odczekaj chwilę, aż się usopokoi, daj
mu wpysk (niekonieczne) i powiedz mu, żeby się wynosił - wszystko skończone dopóki
nie nauczy się szanować człowieka i nie oprzyjdzie z czertyfikatem !
> dzisiaj rano dowiedzialam sie ze w ten sposob spierdolilam wszytsko, ze on
> ze mna zrywa bo niechcialam (ja nie chcialam?????!!!!) z nim gadac......
a gdybyś wczoraj powiediała mu spadaj chamie wsiowy, ....
> teraz juz boje sie mowic cokolwiek...
> dzisiaj mi powiedzial ze to wszytsko moja wina i jak bede umiala madrze do
> tego podejsc (przeanalizowac (????) te pare dni) to moze sie uda
wisz co, albo ty jesteś głupia, albo on! - daj mu kopa w dupę i powiedz jego
językjiem - spadaj gnoju, tysiące jest lepszych od ciebie! - won! ode mnie i to na
kilometry! - kazdy zwykły fiut jest lepszy od twojego - to działa - facet sie nie
pojawi!
> a ja nie wiem co mam teraz zrobic
> czy ktos moze mi powiedziec o co chodzi temu facetowi?
> czemu nie moglam miec wlasnego zdania? czemu nie zaakceptowal mojej
> odpowiedzi????
> co zlego zrobilam piszac ze nie mam sily na spokojna rozmowe?
a po jaką cholerę rozmawiać z kimś, kto nie potrafi rozmawiać!
> lekko :) zrozpaczona
>
>
jeśli lekko, opznacza to że dajesz mu szansę - tylko nie płacz później, że zupa była
za słona! - bo to będzie ewidentnie twoja wina!
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-08-17 15:35:11
Temat: Re: maly (?) problemmajka
<m...@k...chip.pl>
news:3f3f8e1f@news.vogel.pl:
> we czwartek poklocilma sie z moim facetem......nie ukrywam ze to ja
> zaczelam sie irracjonalnie przepier...... ale potem to juz polecialo jak
> lawina, on sie wkurzyla, zreszta nie wazne, wazne ze ciagnie sie to za
> nami juz az do dzisiaj.
> wczoraj wieczorem kiedy juz obrzucilismy sie przez gg i maile obelgami,
> bylo po 23, ja chcialam juz pojsc spac, on zadal mi pytanie czy moge
> teraz na spokojnie z nim pogadac, czy dam rade?
> a ja zmeczona, "zagotowana" z szalejacymi emocjami i nerwami znajac
> siebie, pomysalam chwilke i doszlam do wniosku ze nie potrafie spokojnie
> pogadac, ze pewnie gdzies znowu sie wkurze i ze wole to przespac i pogadac
> dzisiaj.......
>
> napisalam mu doslownie :"nie dam rady spokojnie pogadac" wiec on wpadl w
> furie, zwyzywal mnie, nawrzeszczal ze nie chce ratowac wiazku itd, itp
a nie mogłaś dodać, że rano dasz radę, że Ci na nim zależy itp.? przecież
nawet nie rozmawialiście na żywo, więc miałaś trochę czasu do namysłu, do
choćby minimalnego wzniesienia się ponad czyste emocje w sferę pożądanego
przez Ciebie stanu Waszej relacji
napisałaś zbyt lakonicznie, nie potrafiłaś wznieść się ponad swoje emocje,
gdy on deklarował już chęć spokojnej rozmowy - czy jego chęć nie była w
stanie wyzwolić w Tobie, jako zewnętrzny bodziec, dążenia do wyjścia z
kłótni? przecież uspokojenie rozmowy, dojście do porozumienia przed snem,
byłoby optymalne dla Was obojga - potrafiłabyś tak po prostu zasnąć,
wiedząc, że sprawa jest nie załatwiona? on pewnie nie mógłby - dlatego
chciał spokojnie pogadać i zamknąć sprawę
pamiętaj, że to Ty bez sensu zaczęłaś kłótnię i to na Tobie spoczywała
większa odpowiedzialność za jej zażegnanie
> dzisiaj rano dowiedzialam sie ze w ten sposob spierdolilam wszytsko, ze on
> ze mna zrywa bo niechcialam (ja nie chcialam?????!!!!) z nim gadac......
a chciałaś?
> a ja mialam tylko dosc kolejnej albo cigale tej same (to bez roznicy)
> awnatury.....a znajac siebie wiedzialam ze moge wybuchnac
> myslalam ze jak ochlone i sie uspokoje, ze jak emocje troche sie ochlodza
> to bedziemy mogli pogadac spokojnie......a tymczasem on sie wkurzyl tylko
> o to ze ja powiedzialam prawde
ale nie dałaś mu przy tym ani perspektywy porannej spokojnej rozmowy, ani
szansy załatwienia sprawy przed snem
> teraz juz boje sie mowic cokolwiek...
> dzisiaj mi powiedzial ze to wszytsko moja wina i jak bede umiala madrze do
> tego podejsc (przeanalizowac (????) te pare dni) to moze sie uda
>
>
> a ja nie wiem co mam teraz zrobic
> czy ktos moze mi powiedziec o co chodzi temu facetowi?
> czemu nie moglam miec wlasnego zdania? czemu nie zaakceptowal mojej
> odpowiedzi????
> co zlego zrobilam piszac ze nie mam sily na spokojna rozmowe?
nie dałaś mu perspektywy spokojnej rozmowy następnego dnia, może zabrakło
paru słów typu
'i tak Cię kocham, mimo że się pokłócilimy. Porozmawiamy na spokojnie rano,
obiecuję'
> a moze wogle nie powinnam byla odpowiadac na jego pytanie tylko powolic mu
> robi co on chce, pozwoli mu sterowac soba?
to, że on wezwał Cię do spokojnej rozmowy, nazywasz sterowaniem?
> analizowanie tego co sie stalo teraz kiedy onat wsciekly mi wydaje sie
> bezsensem, bo po co mam roztrzasac tak bolesne i jeszcze cieple
> wspomnienia jezeli on ze mna zerwal, wole zapomniec i zaczac sie
> uspokajac, zbierac sily na nowe zycie.
> on teraz ze mna nie gada, nie odpsuje na maile, nie wiem czy je
> przeczytal czy nie, nie mam pojecia czy wogle jest w domu i nie mam
> ochoty sprawdzac
na pewno nie masz?
zerwanie w takiej sytuacji wygląda na szczeniackie, ale mamy tylko Twój
opis, a nie jego - nie wiemy przy tym nawet, do czego się irracjonalnie na
początku przyp...ś
- czy on 'zrywał' już kiedyś?
> zreszta oboje dobrze wiemy ze ani gg ani maile nie sa dobrym podlozem
> komunikacyjnym.
> chcialam sie spotkac i pogadac, wole zalatiwc to w 4 oczy
> tylko nie mam od niego zadnego odzewu, cisza......
> pozostaje mi tylko czekac
nie masz telefonu?
> M
>
> lekko :) zrozpaczona
ależ czym, przecież on zachował się 'bez sensu', Ty nie masz sobie nic do
zarzucenia poza bezsensownym rozpoczęciem kłótni i 'prawdomównością', więc
powinnaś go skreślić, czyż nie? (ironizuję)
p.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-08-17 17:29:30
Temat: Re: maly (?) problemOn Sun, 17 Aug 2003 17:14:50 +0200, Paweł Niezbecki
<t...@p...neostrada.pl> wrote:
>Nie zapominaj, że to ona zaczęła (się irracjonalnie przyp...ć) - większa
>odpowiedzialność za zażegnanie kłótni spoczywała więc na niej.
bez zartow. ma czuc sie winna za wywolanie klotni? podejrzewam (skoro
zrobila sie z tego az taka burza), ze klotnia i tak by byla. jak nie w
czwartek, to w piatek. gdyby majka nie dala pretekstu, on by wywolal
ta lawine. oboje sa tak samo winni tej klotni.
pozdrawiam kk
gg# 4828814
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-08-17 17:37:01
Temat: Re: maly (?) problemOn Sun, 17 Aug 2003 16:17:16 +0200, "majka" <m...@k...chip.pl>
wrote:
>napisalam mu doslownie :"nie dam rady spokojnie pogadac" wiec on wpadl w
>furie, zwyzywal mnie, nawrzeszczal ze nie chce ratowac wiazku itd, itp
to byla, zapewne pierwsza w tej klotni, dorosla decyzja. on zareagowal
jak dziecko. inna sprawa, ze zapewne troche go znasz (napewno lepiej
niz my :) i byc moze moglas przewidziec, ze (szczegolnie zwazywszy
emocje) zareaguje niezbyt dojrzale. moglas wyjasnic mu dlaczego nie
dasz rady i _kiedy_bedziesz_mogla_porozmawiac_ (zwroc uwage, ze ty to
napisalas w znaczeniu "_teraz_ nie dam rady", on mogl to odebrac
"_nigdy_ nie dam rady").
>dzisiaj rano dowiedzialam sie ze w ten sposob spierdolilam wszytsko, ze on
>ze mna zrywa bo niechcialam (ja nie chcialam?????!!!!) z nim gadac......
uwazaj. jezeli znowu bedziecie razem, on moze sie starac wywolac u
ciebie poczucie winy za ta klotnie (bo ty zaczelas, bo ty nie chcialas
spokojnie) aby osiagnac lepsza pozycje. nie daj sobie tego wmowic (ale
tez nie staraj sie zrzucic wszystkiego na niego).
pozdrawiam kk
gg# 4828814
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-08-17 17:55:17
Temat: Re: maly (?) problemmajka <m...@k...chip.pl> napisał(a):
<3...@n...vogel.pl>
[...]
> a ja nie wiem co mam teraz zrobic
> czy ktos moze mi powiedziec o co chodzi temu facetowi?
> czemu nie moglam miec wlasnego zdania? czemu nie zaakceptowal mojej
> odpowiedzi????
Może to trudno zauważyć ale sytuacja jest symetryczna z obu stron.
Tak jak Ty nie miałaś siły z nim wtedy porozmawiać, tak on wtedy nie miał
siły nie rozmawiać z Tobą.
Podpowiem tylko tyle jeśli będziesz/będziecie ze sobą w
długotrwałym/sensownym związku to tego typu spięcia będziesz/będziecie
przechodzili setki razy.
[...]
pozdrawiam,
puciek.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-08-17 17:58:25
Temat: Re: maly (?) problempuciek2
<p...@N...gazeta.pl>
news:bhofi5$o9l$1@inews.gazeta.pl:
> majka <m...@k...chip.pl> napisał(a):
> <3...@n...vogel.pl>
>
> [...]
>
> > a ja nie wiem co mam teraz zrobic
> > czy ktos moze mi powiedziec o co chodzi temu facetowi?
> > czemu nie moglam miec wlasnego zdania? czemu nie zaakceptowal mojej
> > odpowiedzi????
>
> Może to trudno zauważyć ale sytuacja jest symetryczna z obu stron.
> Tak jak Ty nie miałaś siły z nim wtedy porozmawiać, tak on wtedy nie miał
> siły nie rozmawiać z Tobą.
Dobrze mówisz, Brother Puciek.
P.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |