Data: 2003-05-30 10:02:57
Temat: o bruku piekielnym ;)
Od: Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Tak mnie jakoś naszło, w sumie teoretycznie i filozoficznie. Na
ile ważkim argumentem są przysłowiowe dobre intencje? Załóżmy,
że czyjeś postępowanie mi zdecydowanie nie odpowiada, nie
dlatego, że robi mi jakąś realną krzywdę, ale z powodu mojego
innego poglądu na sprawę, ambicji i wrodzonej wredności
charakteru ;), przy czym zdaję sobie sprawę (no dobra,
uściślijmy: jak już nagła cholera odpuści, to próbuję sama sobie
wytłumaczyć :), że postępowanie to wynika ze szlachetnych
pobudek, a nie z chęci zrobienia mi na złość. Stawiać na swoim
czy ćwiczyć uroczy uśmiech z zaciśniętymi zębami? Co ważniejsze:
moja przykrość, związana z niemożnością postępowania zgodnie z
własnymi chęciami, czy przykrość kogoś, kto "tylko niesie
pomoc", która nie zostaje doceniona?
Pozdrawiam
"czy mogę poprosić o zwrot mojego życia?" Hanka
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE
|