Data: 2003-05-30 10:03:06
Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: "Madda" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> wrote in message
news:bb79ab$9tp$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Tak mnie jakoś naszło, w sumie teoretycznie i filozoficznie. Na
> ile ważkim argumentem są przysłowiowe dobre intencje? Załóżmy,
> że czyjeś postępowanie mi zdecydowanie nie odpowiada, nie
> dlatego, że robi mi jakąś realną krzywdę, ale z powodu mojego
> innego poglądu na sprawę, ambicji i wrodzonej wredności
> charakteru ;), przy czym zdaję sobie sprawę (no dobra,
> uściślijmy: jak już nagła cholera odpuści, to próbuję sama sobie
> wytłumaczyć :), że postępowanie to wynika ze szlachetnych
> pobudek, a nie z chęci zrobienia mi na złość. Stawiać na swoim
> czy ćwiczyć uroczy uśmiech z zaciśniętymi zębami? Co ważniejsze:
> moja przykrość, związana z niemożnością postępowania zgodnie z
> własnymi chęciami, czy przykrość kogoś, kto "tylko niesie
> pomoc", która nie zostaje doceniona?
Ha! Mam identyczny dylemat. A właściwie miałam do wczoraj. W końcu po
siedmiu latach powiedziałam co myślę. I z jednej strony żałuję bo
atmosfera w rodzinie zrobiła się nieciekawa, a z drugiej mam satysfakcję
jak cholera.
Pozdrawiam
M.
|