| « poprzedni wątek | następny wątek » |
651. Data: 2006-02-08 18:36:46
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...Elske wrote:
> Się czepiłaś tych kubków ://// Mi też się nie zawsze chce umyć jak
> dolewam sobie tego samego soku i moim dzieciom też. Brudasy z nas :-(((
A zmywarke masz?
Kasia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
652. Data: 2006-02-08 18:37:30
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...
"Nixe" <n...@f...peel> wrote in message news:dsd429$vdc$1@news.mm.pl...
> W wiadomości <news:dsd29b$ib8$1@news.onet.pl>
> Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:
>
> > jesli dzieci maja w glebokim powazaniu pomoc w domu/rodzicom
> > zaczy ze nakladanie obowiazkow niewiele zmieni w zakresie
> > "egoista/len".
>
> A co w takim razie wg Ciebie może zmienić taką postawę?
Na tym etapie już niewiele.
Anka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
653. Data: 2006-02-08 18:38:19
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...Jarek Spirydowicz wrote:
> Było uważniej wątek czytać. Miska jest dobra na wszystko.
Kolega daruje. Przy waktu liczacym sobie ponad 600 postow na przelomie
dwoch zaledwie dni nie sposob jest czytac kazde zdanie. Po prostu sie
nie da ;)
Kasia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
654. Data: 2006-02-08 18:40:07
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...Elske wrote:
> Jak się pisze na grupę to warto się dwa razy zastanowić zanim się coś
> palnie.
Otoz to! Zwlaszcza w dobie dzisiejszego postepu i archiwum sprawnie
dzialajacego od jakiegos mniej wiecej 1996 roku.
Kasia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
655. Data: 2006-02-08 18:40:44
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...Axel wrote:
> Pomijajac fakt, ze nie ma to zadnego zwiazku z omawianym tematem - wyjmuje z
> kieszeni panel baterii slonecznych i podlaczam laptopa, komorke i co tam
> jeszcze mam do podlaczenia ;-P
Taa, i takie baterie zawsze w kieszeni nosisz ;)
Kasia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
656. Data: 2006-02-08 18:59:58
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...Iwon(k)a napisał(a):
> a ja ma wrazenie, ze Ty nie czytasz dokladnie zadnych postow, nawet nie
> swoich.
Przepiszę w domu sto razy:
"nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie
wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie
wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie
wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie
wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie
wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie
wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie
wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie
wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie
wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie
wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie
wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się... "
--
Elske
*Ludwik XIV był samolubem. Twierdził, że Francja to ja.*
http://profiles.yahoo.com/elske_2003
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
657. Data: 2006-02-08 19:00:47
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...Lozen napisał(a):
>> Się czepiłaś tych kubków ://// Mi też się nie zawsze chce umyć jak
>> dolewam sobie tego samego soku i moim dzieciom też. Brudasy z nas :-(((
>
> A zmywarke masz?
Mam :-) To znaczy moja mama ma - nie wiem czy to się liczy. No i zlew
mam. Dwukomorowy. I umywalkę ale w łazience.
--
Elske
*Ludwik XIV był samolubem. Twierdził, że Francja to ja.*
http://profiles.yahoo.com/elske_2003
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
658. Data: 2006-02-08 19:01:44
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...Iwon(k)a napisał(a):
>> Wkrótce będzie ten sposób dyskusji będzie się nazywał "stylem
>> Iwon(k)i" :/
>
> a niech mnie :)) jakas Ty skromna :)))
Prawda?
"...nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie
wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie
wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie
wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie
wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie
dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie
wdawać się w głupie dyskusje z Iwon(k)ą; nie wdawać się... "
--
Elske
*Ludwik XIV był samolubem. Twierdził, że Francja to ja.*
http://profiles.yahoo.com/elske_2003
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
659. Data: 2006-02-08 19:04:46
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...Axel napisał(a):
> To mysle, ze kupno UPSa za ~1000 zlotych, zeby wytrzymal pol godziny
> odkurzania, tez Cie nie rajcuje? ;-)
Nie, ja z tych co używają szczotki do zamiatania.
--
Elske
*Ludwik XIV był samolubem. Twierdził, że Francja to ja.*
http://profiles.yahoo.com/elske_2003
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
660. Data: 2006-02-08 20:05:15
Temat: Re: obowiązki dzieci w domu ...W wiadomości <news:dsdd8c$b13$1@inews.gazeta.pl>
miranka <a...@m...pl> pisze:
> To nie dziecko jest bezproblemowe, tylko problemy są bezproblemowo
> rozwiązywane. Tzn. nic nie urasta do rangi PRAWDZIWEGO problemu.
A może po prostu nie miałaś szansy zmierzyć się z PRAWDZIWYM problemem, bo
to, co u Was było rozwiązywane w zalążku i bez większego wysiłku (bo takie
akurat masz dziecko, bo może było/jest bardziej ugodowe, kompromisowe,
łagodniejsze w usposobieniu, bo jako matce jedynaka może łatwiej Ci było
skupić się na rozwiązywaniu tylko tego jednego problemu, bo może sto innych
powodów) u innych nie daje się rozwiązać ani w podobny, ani w
inny sposób i rodzice często nie wiedzą, jak sobie z tym poradzić. Co nie
znaczy, że nie łąpią się wszystkich możliwych sposobów.
Dlatego Twoje (przykładowo) wypowiedzi "Ja jakoś potrafiłam to rozwiązać,
choć moje dziecko nie jest bezproblemowe" naprawdę o niczym nie świadczą i
nie są żadnym wyznacznikiem dla tych rodziców.
To, że Ty odniosłaś sukces, niezaprzeczalnie jest wynikiem Twoich starań,
ale nie tylko i wyłącznie ich.
To, że inni sukcesów, takich, jak Twoje nie odnoszą, nie oznacza jednak, że
nie starają się z podobnym Tobie zaangażowaniem i w podobny (oraz inny)
sposób.
> A w poście powyżej chodziło mi jeszcze o coś innego - ilekroć jest
> dyskusja na tematy wychowawcze, ustawiasz się po drugiej stronie
> barykady. Zażarcie bronisz swojego punktu widzenia.
Bronię się jedynie przed "oskarżeniami", że moje problemy z dziećmi wynikają
widocznie stąd, że czasem inaczej, niż Wy wychowuję dzieci. A skąd masz tę
pewność, że TYLKO to jest powodem? I że nie stosowałam/nie stosuję również i
Waszych metod, ale nie przyniosły/nie przynoszą one oczekiwanych efektów?
I że znam moje dzieci na tyle dobrze, że wiem, iż nie mogłabym pozwolić
sobie na to, na co Ty pozwalasz sobie w wychowaniu Adama (np. na większą
elastyczność), bo moje dzieci od razu to wykorzystają i wejdą mi na głowę?
Bo są INNE niż Adam.
> Ale skoro nie mamy z nimi większych problemów, to może te nasze metody
> wychowawcze nie są takie durne, jak może się na pozór wydawać?
A może nie macie z nimi większych problemów, bo są to dzieci, z którymi nikt
nie miałby większych problemów?
Skąd możesz to wiedzieć?
Nikt oczywiście nie umniejsza Waszych zasług w wychowaniu, ale powtarzam -
wychowanie to nie algorytm, na końcu którego każdemu powinno wyjść takie
samo, dobrze wychowane i ułożone dziecko. Niezależnie od tego, jakież to
dziecko podda się tej "obróbce".
> I jeszcze a propos tego, że dziecko może po prosty NIGDY NIE CHCIEĆ
> pomagać. OK, może są takie dzieci. Niech odezwie się ktoś, kto zna 2-
> czy 3-letnie dziecko, które nie chce robić tego, co mama - kroić
> jarzynek, obierać ziemniaków, odkurzać, myć podłogę itp..
Pewnie nie ma takich dzieci, albo są rzadkością.
Ale co z tego?
Czy naprawdę uważasz, że przyzwolenie na pomoc w kuchni to jedyna i
skuteczna metoda, która daje efekty w postaci zawsze skorego do pomocy
kilkunastolatka? Są dzieci, którym zabawa w kuchni zaczyna nudzić się po
kilku dniach i nigdy potem już nie pałają chęcią, by do niej wrócić, a tym
bardziej, by potraktować to jako pomoc rodzicom.
> proces przyzwyczajania do pomocy w domu zaczyna się właśnie wtedy - w
> wieku 2 lat. Natomiast rzeczywiście wierzę, że są 10-latki,
> nieprzyzwyczajone do jakichkolwiek prac domowych, które zbuntują się,
> kiedy pewnego dnia usłyszą "od dziś będziesz codzienne zmywać
> naczynia".
Oczywiście, ale są też 10-latki, które pomimo tego, iż jako malutkie dzieci
bardzo chętnie pomagały mamie w domu i nigdy nie były wyganiane,
kilka(naście) lat później zachowują się zupełnie inaczej. I pomagać nie
chcą. Bo dochodzą do wniosku, że jest sto innych ciekawszych rzeczy.
Bo wraz z dojrzewaniem zmienia im się percepcja świata, priorytety i
autorytety.
I nagle szok, bo z idealnie wychowanego, kochanego i bezproblemowego
syneczka czy córeczki wyrasta zbuntowany, olewający wszystko młodzieniec czy
pannica.
Dla Ciebie to być może abstrakcja, bo Ty takich problemów nie masz. I
wychodzisz z założenia, że nie masz ich wyłącznie dlatego, że pozwoliłaś
Adamowi "wyżywać się" w kuchni lub przebywać z gośćmi podczas spotkania.
Nic bardziej błędnego.
> Na 10-latkę nie znam sposobu. Na szczęście nie muszę go
> znać. I ja i Iwon(k)a rozwiązałyśmy ten problem naście lat temu,
> kiedy nasze dzieci pomagały nam przygotowywać przyjęcia dla gości, w
> których potem razem z nami brały udział.
I znów to samo. Twoje dziecko to, Iwonki dziecko tamto. I oczywiście nie
dopuszczasz w ogóle myśli, że jakaś Hania czy inna Ola mogły tak samo
wychowywać dziecko, a mimo to mieć z nimi problemy, których Wy nie macie i
być może nigdy byście nie miały.
Dlatego właśnie napisałam, że Wasze dzieci nie są dla mnie wyznacznikiem.
Napisałam to trochę żartobliwie, ale ponieważ obie potraktowałyście to
poważnie, to i ja poważnie to teraz wyjaśniam. Nie ukrywam, że bliższe są
dla mnie problemy np. Neli Młynarskiej, Siwej i paru osób, które pisują
rzadziej. Bliższe, ponieważ w ich dzieciach dostrzegam mnóstwo cech
charakterystycznych dla moich dzieci. I ich rozwiązania problemów są dla
mnie bardziej pomocne i realne, niż Wasze. W Waszych dzieciach (Twoim i
Iwonki) nigdy takich cech nie dostrzegłam. W każdym razie nigdy o nich nie
pisałyście, co pozwala mi sądzić, że nigdy danych problemów nie miałyście.
Sorki, ale jaśniej tego wszystko nie potrafię już wytłumaczyć i chyba
zresztą nie ma sensu. Mam wrażenie, że za każdym razem, przy podobnych
okazjach wyjaśniam Ci te same rzeczy, Ty zawsze twierdzisz, że owszem,
rozumiesz, po czym przy kolejnej okazji znów wychodzi ten sam problem i znów
dajesz mi do zrozumienia, że problemy moich czy innych rodziców wynikają
tylko i wyłącznie z tego, że nie robimy tak, jak Wy.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |