| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-03-18 22:15:36
Temat: potrzeba mówieniajesteśmy ludźmi /wow/, ludzie rozmawiają... ale (podczas gdy chodzi o
rozmowy na "konkretny" temat czy nawet 'zwykłe wyżalenie się', wszystko
wydaje się jasne) co prowokuje nas a poniekąd nawet "zmusza" do mówienia o
błahostkach, czasem o "czymkolwiek"?
sama jestem okropna gadułą :) po prostu lubię mówić :] to nie jest tak że
zawsze dużo gadam i ludzie mają mnie już dość /chociaż to drugie i tak
pewnie prawda;)/, uwielbiam samotność i często swoje mówienie ograniczam do
"dzień dobry" czy "przepraszam", no właśnie.. ale po takich "cichych" dniach
następuje /może dla równowagi/ całkowita odmiana... potrafię mówić o
wszystkim, dosłownie- o tym jak mój pies mnie rano budzi, o chmurach, o
wszystkich błahostkach które nie mają żadnego wpływu na osobę która
(biedaczysko) jest zmuszona mnie wysłuchiwać. ludzie często się denerwują
jak podczas rozmowy na "poważny" (ale bez przesady) temat, robię wtrącenia
czy jakieś śmieszne uwagi dotyczące... otoczenia (które nie ma nic wspólnego
z tematem), nie jest tak że nie słucham, wręcz przeciwnie, na każde pytanie
odpowiadam, po prostu mam milion skojarzeń na minutę i o nich od razu
/niemal: bez względu na okoliczności;)/ mówię, ale ten post nie miał być o
mnie tylko o jakiejś części /chyba nawet większej/ _ludzkości_, chociaż może
zostanę przy swoim przykładzie, będzie mi łatwiej wyjaśnić.
no więc np. dziś... zwyczajnie "nie chciało mi się" mówić. znowu miałam
pełno skojarzeń i coś przychodziło mi do głowy ale.. tego nie mówiłam...
wydawało mi się to bez sensu.. bo co z tego, że powiem komuś że jakiś
tramwaj mi przypomniał tramwaj z reklamą milki w Czechosłowacji, co z tego
że powiem że burczy mi w brzuchu /skoro i tak"zainteresowane"osoby to
słyszą;)/ i można tak mnożyć i mnożyć.. a jednak przeważnie _mówimy_;
opowiadamy zabawne historyjki które przytrafiły nam się 'dzisiejszego ranka'
chociaż zdajemy sobie sprawę że adresat naszej wypowiedzi, nie widząc danej
sytuacji na własne oczy, nie ubawi się tak jak my,,, a my mimo wszystko
opowiadamy... mówiąc "my" mam oczywiście na myśli pewną /MZ _znaczną_/ grupę
ludzi, ale chyba nawet odważyłabym się powiedzieć że _wszyscy_ mamy
skłonność to mówienia o... "wszystkim" ;)
no to teraz pytanie -> dlaczego to robimy i co nam to daje???
cieplutko
ja
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-03-18 22:31:22
Temat: Re: potrzeba mówieniapatrycja. <p...@K...pl>
news:b5860d$1ph$1@atlantis.news.tpi.pl:
> jesteśmy ludźmi /wow/, ludzie rozmawiają... ale (podczas gdy chodzi o
> rozmowy na "konkretny" temat czy nawet 'zwykłe wyżalenie się', wszystko
> wydaje się jasne) co prowokuje nas a poniekąd nawet "zmusza" do mówienia o
> błahostkach, czasem o "czymkolwiek"?
<snip>
"[...] czlowiek ryje sobie jakas linie, obojetnie jaka, ale ciagla, aby sie
utrzymac na samym sobie posród bezglosnie sterczacego istnienia rzeczy; jest
to nasze zycie; to cos takiego, jak wowczas, gdy czlowiek mówi bez przerwy i
ludzi sie, ze kazde slowo wiaze sie z poprzednim i domaga sie nastepnego, bo
sie boi, ze w momencie zrywajacego ten tok milczenia w jakis sposób, który
trudno sobie wyobrazic, dostanie zawrotu glowy i rozplynie sie w ciszy; ale
to jest tylko strach, tylko slabosc wobec straszliwie rozwierajacej sie
przypadkowosci wszystkiego, co robi..."
Robert Musil "Dopelnienie milosci"
:)
P.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-18 22:41:15
Temat: Odp: potrzeba mówieniaPaweł Niezbecki
> <snip>
o... ktoś odpisał ;)
> "[...] czlowiek mówi bez przerwy i
> ludzi sie, ze kazde slowo wiaze sie z poprzednim
no w moim akurat (nie wiem jak z innymi) przypadku tak nie jest, mam pełno
świadomość że pieprzę głupoty ;)
> sie boi, ze w momencie zrywajacego ten tok milczenia w jakis sposób, który
> trudno sobie wyobrazic, dostanie zawrotu glowy i rozplynie sie w ciszy
no w sumie... chcemy żeby nasze _istnienie_ było _zauważalne_ a najłatwiej
dokonać tego za pomocą słów, poza tym częścią naszego istnienia są nasze
_myśli_ i chyba w tym tkwi sekret.. chcemy żeby nasze myśli "wyszły na
zewnątrz" a taką 'furtką' są nasze wypowiedzi... tak myślę
> to jest tylko strach, tylko slabosc wobec straszliwie rozwierajacej sie
> przypadkowosci wszystkiego, co robi..."
pytanie tylko czy.. "tylko", i IMHO to strach przed, właśnie _ni
ezauważalnością_, boimy się że będziemy _przezroczyści_
> Robert Musil "Dopelnienie milosci"
""""""
cholera... i wszystko sprowadza się d tej... milości ;)
> :)
dzięki
> P.
p.
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-19 16:27:36
Temat: Re: potrzeba mówieniaUżytkownik "patrycja." <p...@K...pl> napisał w
wiadomości news:b5860d$1ph$1@atlantis.news.tpi.pl
> no to teraz pytanie -> dlaczego to robimy i co nam to daje???
"Dla wiekszosci kobiet jezyk rozmowy jest przede wszystkim jezykiem
porozumiewania sie, sposobem nawiazywania stosunkow, tworzenia wiezi.
Nacisk polozony jets na wykazywanie podobienstw i dopasowywanie
doswiadczen."
"Dla mężczyzn rozmowa jest okazją do przekazania lub uzyskania
informacji
oraz do potwierdzenia poczucia własnej wartości, zachowania
niezaleznosci"
Dlatego wydaje mi sie, ze glownie kobiety mowia o takich pierdolach,
zeby stworzyc wiez, zeby zapelnic cisze itd.
Pozdrawiam
--
Ania
"Siejąc grzeczność, zmieniasz świat!"
Pisząc na priv usuń "CostaM" z adresu
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-19 19:36:33
Temat: Re: potrzeba mówieniaW przypływie szalonej weny użytkownik patrycja.
w wiadomości <b5860d$1ph$1@atlantis.news.tpi.pl>
stworzył następujące dzieło:
> jesteśmy ludźmi /wow/, ludzie rozmawiają... ale (podczas gdy chodzi o
> rozmowy na "konkretny" temat czy nawet 'zwykłe wyżalenie się',
> wszystko wydaje się jasne) co prowokuje nas a poniekąd nawet "zmusza"
> do mówienia o błahostkach, czasem o "czymkolwiek"?
> sama jestem okropna gadułą :) po prostu lubię mówić :] to nie jest
> tak że zawsze dużo gadam i ludzie mają mnie już dość /chociaż to
> drugie i tak pewnie prawda;)/, uwielbiam samotność
^^^^^^^^^^^^^^^^
Nie cierpie jak ktos mówi że uwielbia samotność.
Tfuuuuuu. Nienawidzę samotności.
> i często swoje
> mówienie ograniczam do "dzień dobry" czy "przepraszam", no właśnie..
> ale po takich "cichych" dniach następuje /może dla równowagi/
> całkowita odmiana... potrafię mówić o wszystkim, dosłownie- o tym jak
> mój pies mnie rano budzi, o chmurach, o wszystkich błahostkach które
> nie mają żadnego wpływu na osobę która (biedaczysko) jest zmuszona
> mnie wysłuchiwać. ludzie często się denerwują jak podczas rozmowy na
> "poważny" (ale bez przesady) temat, robię wtrącenia czy jakieś
> śmieszne uwagi dotyczące... otoczenia (które nie ma nic wspólnego z
> tematem), nie jest tak że nie słucham, wręcz przeciwnie, na każde
> pytanie odpowiadam, po prostu mam milion skojarzeń na minutę i o nich
> od razu /niemal: bez względu na okoliczności;)/ mówię, ale ten post
> nie miał być o mnie tylko o jakiejś części /chyba nawet większej/
> _ludzkości_, chociaż może zostanę przy swoim przykładzie, będzie mi
> łatwiej wyjaśnić.
>
> no więc np. dziś... zwyczajnie "nie chciało mi się" mówić. znowu
> miałam pełno skojarzeń i coś przychodziło mi do głowy ale.. tego nie
> mówiłam... wydawało mi się to bez sensu.. bo co z tego, że powiem
> komuś że jakiś tramwaj mi przypomniał tramwaj z reklamą milki w
> Czechosłowacji, co z tego że powiem że burczy mi w brzuchu /skoro i
> tak"zainteresowane"osoby to słyszą;)/ i można tak mnożyć i mnożyć.. a
> jednak przeważnie _mówimy_; opowiadamy zabawne historyjki które
> przytrafiły nam się 'dzisiejszego ranka' chociaż zdajemy sobie sprawę
> że adresat naszej wypowiedzi, nie widząc danej sytuacji na własne
> oczy, nie ubawi się tak jak my,,, a my mimo wszystko opowiadamy...
> mówiąc "my" mam oczywiście na myśli pewną /MZ _znaczną_/ grupę ludzi,
> ale chyba nawet odważyłabym się powiedzieć że _wszyscy_ mamy
> skłonność to mówienia o... "wszystkim" ;)
>
> no to teraz pytanie -> dlaczego to robimy i co nam to daje???
>
Jak co to daje?
Lubisz samotność więc potem wybuchasz wręcz potrzebą gadania po okresie
samortności. Nikt nie lubi jak sie go po prostu olewa, więc gadasz jak
najęta żeby tylko ciebie słuchali. Znajdź sobie lepiej faceta który jest
małomówny ale lubi wygadaną dziewczynę i będzie luz ;) Poprostu po kłopocie
;) Ewentualnie taki inny wygadany gościu tez by pasował ;)
No cóż człowiek nie jest stworzony do życia w samotności :(
PS:
Oh jak ja maże o takiej wygadanej kobiecie bo ja tam nigdy nic ciekawego nie
mam do powiedzenia, no cóż jestem samotny i w dodatku małomówny :(
A jak ona sobie by tak mówiła a ja bym słuchał, to ona by była zadowolona że
sobie gada, a ja byłbym zadowolony że gadać nie muszę ;) Ja bardzo lubię
słuchac ale niewiele mówię przy okazji. Mam nadzieję że to się zmieni
wkrótce bo poznałem chyba taka osóbkę ;) Oby tylko nie wypominała mi ciagle
jak te inne że nic nie mówię ;( Na szczęście znalazłem na to sposób. Po
prostu muszę ciągle wymyślać takiej kobiecie temat na który może się
rozgadać i po kłopocie ;)
Ona jest wesoła i zadowolona gdy sie nagada, a ja jestem wesoły gdy sobie
posłucham i gdy widzę że ona jest zadowolona ;). Zreszta po czasie i ja sie
rozkręcam ;)
--
Pozdrowienia z
Zielonej "Dzióry"
przesyła D@nieloS
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-20 20:59:44
Temat: Odp: potrzeba mówieniaD@nieloS
> Nie cierpie jak ktos mówi że uwielbia samotność.
> Tfuuuuuu. Nienawidzę samotności.
samotność jest piękna i.. pouczająca :] oczywiście nie lubię jej w nadmiarze
:) uwielbiam ludzi (równie bardzo jak och nienawidzę :(
> > no to teraz pytanie -> dlaczego to robimy i co nam to daje???
> Jak co to daje?
> Lubisz samotność więc potem wybuchasz wręcz potrzebą gadania po okresie
> samortności.
no ale właśnie... _po_co_ ja chcę mówić, samotność jest najlepszym na to
dowodem że jednak można bez tego żyć ;)
>Nikt nie lubi jak sie go po prostu olewa, więc gadasz jak
> najęta żeby tylko ciebie słuchali.
no, to już coś... :] /ale nie przesadzaj z tym "tylko ciebie" ;)
>Znajdź sobie lepiej faceta który jest
> małomówny
zwariowałeś?! ja uwielbiam słuchać :]
>ale lubi wygadaną dziewczynę i będzie luz ;)
czy ja wiem czy jestem wygadana... powiedziałabym "zmienna" ;)
> Oh jak ja maże o takiej wygadanej kobiecie
to propozycja? ;)
>bo ja tam nigdy nic ciekawego nie mam do powiedzenia
nie ściemniaj, a teraz to co? wystarczy _ciekawie_ mówić o.. wszystkim,
możesz /dla treningu, a trening czyni mistrza;)/ zacząć od opowiadania
swojego dnia, potem otoczenia a potem.. już nikt Cię nie powstrzyma ;)
> no cóż jestem samotny i w dodatku małomówny :(
bu.. mówiłeś że jedno wyklucza drugie.. mam Cię ;)
> Ona jest wesoła i zadowolona gdy sie nagada, a ja jestem wesoły gdy sobie
> posłucham i gdy widzę że ona jest zadowolona ;). Zreszta po czasie i ja
sie
> rozkręcam ;)
sukcesu życzę! :]
cieplutko.
patrycja.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-22 08:52:11
Temat: Re: potrzeba mówieniaW przypływie szalonej weny użytkownik patrycja.
w wiadomości <b5daas$2sc$1@atlantis.news.tpi.pl>
stworzył następujące dzieło:
>
> samotność jest piękna i.. pouczająca :] oczywiście nie lubię jej w
> nadmiarze :) uwielbiam ludzi (równie bardzo jak och nienawidzę :(
>
Nie wiem co jest pieknego w samotnośći?
Co w niej takiego pouczającego?
Ja uwielbiam ludzi ale mnie nie uwielbiają ;(
A tak na marginesie na pewno miałaś juz chłopaka/faceta który cię zranił i
teraz wolisz samotność? Czy nie mam racji??
>>> no to teraz pytanie -> dlaczego to robimy i co nam to daje???
>> Jak co to daje?
>> Lubisz samotność więc potem wybuchasz wręcz potrzebą gadania po
>> okresie samortności.
>
> no ale właśnie... _po_co_ ja chcę mówić, samotność jest najlepszym na
> to dowodem że jednak można bez tego żyć ;)
>
Chyba raczej dowodem, że nie mozna życ w samotności, bo właśnie samotność
powoduje taką chęć wygadania się!!!
Chcesz sprawdzic co to jest prawdziwa samotność??
Jeśli masz mozliwość wyjechania gdzieś gdzie nie będziesz miała kontaktu z
ludźmi to polecam taki eksperyment co żem sam sobie zrobił:
Wyjechałem na działkę gdzie mamy altanę w której spokojnie można sobie
mieszkać ;) Stwierdziłem że posiedzę sobie tam z tydzień czy dwa. Nie
włączałem radia, telewizora, nie czytałem niczego. Po prostu miała byc laba
na całego ;).
Poza przygotowywaniem sobie posiłków nic nie robiłem (Ale fjnie jest sobie
ugotować bigosik ze świerzych działkowych warzywek ;)). Pozatym spacery do
lasu na grzyby itp mało zajmujące czynności. Myślisz że długo tak można
wytrzymać bez gadania z kim kolwiek? Ja sądziłem ze wytrzymam tak z dwa
tygodnie. Skoro od zawsze jestem samotny, mało się spotykam z kimkolwiek-
- no cóż nikt za bardzo nie chce się ze mną sootykać ;( Przyzwyczaiłem się
wręcz do samotności ;(
Lecz cóż wytrzymałem tylko trzy dni :( Naprawdę nie darady wytrzymać !!!!
Mimo że w domu i tak siedzę zazwyczaj sam, to jednak sam nie jestem, bo wiem
że ktoś jest w pokoju obok, za oknem widzę chodzących ludzi, czasmi można z
kimś wymienić chodźby słówko. Czuje się po prostu czyjąś obecność ;)
>> Nikt nie lubi jak sie go po prostu olewa, więc gadasz jak
>> najęta żeby tylko ciebie słuchali.
>
> no, to już coś... :] /ale nie przesadzaj z tym "tylko ciebie" ;)
>
>> Znajdź sobie lepiej faceta który jest
>> małomówny
>
> zwariowałeś?! ja uwielbiam słuchać :]
Dlatego wskazałem jako alternatywę jeszcze takiego wygadanego :)
Bo za bardzo nie wiedziałem czy wolisz tylko gadać czy także słuchać ;)
>> Oh jak ja maże o takiej wygadanej kobiecie
>
> to propozycja? ;)
Czemu by nie ;)
;*
>
>> bo ja tam nigdy nic ciekawego nie mam do powiedzenia
>
> nie ściemniaj, a teraz to co? wystarczy _ciekawie_ mówić o..
> wszystkim, możesz /dla treningu, a trening czyni mistrza;)/ zacząć od
> opowiadania swojego dnia, potem otoczenia a potem.. już nikt Cię nie
> powstrzyma ;)
>
No może powoli się zaczynam rozkręcać. Ale naprawdę późno się do tego
zabrałem ;( Duuuuuużo za póóóóóóóóźźźźźźźźźźźźnnnnnnnnoooooooooo
Przyzwyczajenie się do samotności chociaż się jej nie lubi naprawdę jest
czymś okropnym, wypacza życie człowieka - że też tak późno to zauważyłem ;(
Jeśli naprawdę lubisz samotność to ja radzę się dobrze zastanowić dlaczego
ją lubisz? Powody mogą być trywialne. I z pewnością kiedyś stwierdzisz że
głupio było tak uwielbiać samotność, zwłaszcza gdy twoja samotność będzie
się ciągła na dłuższą metę. Ale wątpie w to bo i tak sobie wkrótce kogoś
złowisz. Ale jeśli nie złapiesz nikogo to wspomnij sobie kiedys moje słowa
;]
>> no cóż jestem samotny i w dodatku małomówny :(
>
> bu.. mówiłeś że jedno wyklucza drugie.. mam Cię ;)
>
Nie mówiłem że wyklucza, lecz że często samotni nagle stają się wygadanie w
towarzystwie ze hej ;)
A po drugie ja raczej nie jestem samotny z wyboru ale życie daje ciągle mi
takiego kopa samotności ;( Po prostu nie mogę trafić w odpowiedznią
kobietę, praktycznie wszystkie spławiają mnie juz na pierwszym spotkaniu ;(
Dla większości kobiet jestem beznadziejny lub za nudny i tyle ;(
No i nie mam zbyt wielu przyjaciół ;(
>> Ona jest wesoła i zadowolona gdy sie nagada, a ja jestem wesoły gdy
>> sobie posłucham i gdy widzę że ona jest zadowolona ;). Zreszta po
>> czasie i ja sie rozkręcam ;)
>
> sukcesu życzę! :]
>
;)
--
Pozdrowienia z
Zielonej "Dzióry"
przesyła D@nieloS
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-22 20:27:26
Temat: Odp: potrzeba mówieniaD@nieloS
> Nie wiem co jest pieknego w samotnośći?
> Co w niej takiego pouczającego?
możesz odpocząć, możesz przemyśleć sprawy o których wcześniej... nawet byś
nie *pomyślał*, możesz poznać siebie (nie mówię że wśród ludzi tego nie
możesz, ale tu.. z innej perspekktywy); IMHO wyciszenie /takie od czasu do
czasu/ jest niezbędne, oczywiście _nie_ wszystkim :]
> Ja uwielbiam ludzi ale mnie nie uwielbiają ;(
ohhh... chcesz? ja mogę Cię uwielbiać ;)
> A tak na marginesie na pewno miałaś juz chłopaka/faceta który cię zranił i
> teraz wolisz samotność? Czy nie mam racji??
spadaj, nie mówimy tu o mnie tylko o ludzkiej potrzebie mówienia ;p
ja nie _wolę_ samotności... po prostu ona _też_ jest mi potrzebna, rozumiesz
:)
> > no ale właśnie... _po_co_ ja chcę mówić, samotność jest najlepszym na
> > to dowodem że jednak można bez tego żyć ;)
> Chyba raczej dowodem, że nie mozna życ w samotności, bo właśnie samotność
> powoduje taką chęć wygadania się!!!
chodziło mi o to, że (choć po pewnym czasie samotność zaczyna doskwierać)
jednak da się żyć (w bardzo dosłownym tego słowa znaczeniu) bez gadania o
kształcie chmur czy coś :)
> Chcesz sprawdzic co to jest prawdziwa samotność??
> Jeśli masz mozliwość wyjechania gdzieś gdzie nie będziesz miała kontaktu z
> ludźmi to polecam taki eksperyment co żem sam sobie zrobił:
> Wyjechałem na działkę gdzie mamy altanę w której spokojnie można sobie
> mieszkać ;) Stwierdziłem że posiedzę sobie tam z tydzień czy dwa. Nie
> włączałem radia, telewizora, nie czytałem niczego. Po prostu miała byc
laba
> na całego ;).
hie.. fakt że tylko 24 godziny ale... ja spędziłam je w samiutkim lesie na
jakiejś "ambonie" kilka metrów nad ziemią.. straasznie było... wiatr na tej
wysokości był taki że przez cały czas miałeś wrażenie że ktoś wchodzi do
Ciebie po drabinie.. brrr. o ile w dzień było spoko, w nocy miałam _fatalną_
godzinę /ale tylko 1 godz./ bosko było :) nie chciało się wracać :)
> Poza przygotowywaniem sobie posiłków nic nie robiłem (Ale fjnie jest sobie
> ugotować bigosik ze świerzych działkowych warzywek ;)). Pozatym spacery do
> lasu na grzyby itp mało zajmujące czynności.
ja pisałam i czytałam książkę i... dużo spałam ;) ale później żałowałam bo
to była tylko jedna doba :/
> Myślisz że długo tak można wytrzymać bez gadania z kim kolwiek?
ale ja wcale nie mówiłam że "wieczna" samotność jest dobra :)
>Skoro od zawsze jestem samotny, mało się spotykam z kimkolwiek-
> - no cóż nikt za bardzo nie chce się ze mną sootykać ;( Przyzwyczaiłem
się
> wręcz do samotności ;(
to się nie przyzwyczajaj tylko wyjdź kurczę do ludzi! grrr, no nie mów mi że
jesteś typem "ofiary losu"! podejmij wyzwanie, MZ stać Cię na to, ja w to
wierzę :) nie możesz wiecznie czekać aż ktoś Cię zauważy, ktoś się
uśmiechnie, przywita (ja kiedyś tak robiłam, grrr) weź sprawy w swoje ręce,
duży jesteś ;) a potem napisz tu jakie są efekty :]
> Lecz cóż wytrzymałem tylko trzy dni :( Naprawdę nie darady wytrzymać !!!!
no właśnie, bo masz tą samotność na co dzień, rozumiesz? musi być IMO zdrowa
równowaga między samotnością a... tym co najlepsze ;)
> Mimo że w domu i tak siedzę zazwyczaj sam, to jednak sam nie jestem, bo
wiem
> że ktoś jest w pokoju obok, za oknem widzę chodzących ludzi, czasmi można
z
> kimś wymienić chodźby słówko. Czuje się po prostu czyjąś obecność ;)
no to przestań ją czuć i zacznij w nią _ingerować_ a może nawet trochę się
"narzucać" (ale tylko trochę;) i wtedy zrób eksperyment i wróć na działkę,
zobaczysz ze zaczniesz doceniać swoją samotnię i dostrzegać jej piękno :)
> Dlatego wskazałem jako alternatywę jeszcze takiego wygadanego :)
> Bo za bardzo nie wiedziałem czy wolisz tylko gadać czy także słuchać ;)
powiedzmy że tutaj idę na kompromis ;D
> > to propozycja? ;)
> Czemu by nie ;)
> ;*
mmm... ;)
> No może powoli się zaczynam rozkręcać. Ale naprawdę późno się do tego
> zabrałem
"nigdy nie jest za późno zacząć tak jak chce się żyć".. w wydaniu
Gawlińskiego lepiej to wychodzi ;D
>Duuuuuużo za póóóóóóóóźźźźźźźźźźźźnnnnnnnnoooooooooo
jest może "bardzo późno" ale nie jest _za_późno, to przeklęte "za" sugeruje
że nic nie da się zmienić, a to bzdura :]
> Przyzwyczajenie się do samotności chociaż się jej nie lubi naprawdę jest
> czymś okropnym, wypacza życie człowieka - że też tak późno to zauważyłem
;(
chyba jeszcze nie umierasz, co? zacznij działać :]
> Jeśli naprawdę lubisz samotność to ja radzę się dobrze zastanowić dlaczego
> ją lubisz?
dlatego że nikt nie zadowoli się tylko lodami czekoladowymi... od czasu do
czasu trzeba zjeść i toffi ;)
/Ty natomiast zastanów się czemu jej nie lubisz, ha!/
>I z pewnością kiedyś stwierdzisz że
> głupio było tak uwielbiać samotność
a Ty wyjdź wreszcie do ludzi i zobaczysz jak piękna jest /od czasu do czasu/
samotność :]
> zwłaszcza gdy twoja samotność będzie
> się ciągła na dłuższą metę.
na to jej nie pozwolę ;)
>Ale wątpie w to bo i tak sobie wkrótce kogoś
> złowisz. Ale jeśli nie złapiesz nikogo to wspomnij sobie kiedys moje słowa
> ;]
mm, prorok? ;) widzisz, do "niesamotności" ;) nie jest konieczna "druga
połówka", mi wystarczą przyjaciele :]
> A po drugie ja raczej nie jestem samotny z wyboru ale życie daje ciągle mi
> takiego kopa samotności ;(
to Ty też mu daj popalić :)
> Po prostu nie mogę trafić w odpowiedznią
> kobietę, praktycznie wszystkie spławiają mnie juz na pierwszym spotkaniu
;(
bu... kobiety... a po co nam one ? ;D
a poważnie, naprawdę, zacznij od nawiązywania przyjaźni, nie nastawiaj się
od razu na "wielką miłość", może to to?
> Dla większości kobiet jestem beznadziejny lub za nudny i tyle ;(
> No i nie mam zbyt wielu przyjaciół ;(
no właśnie, zacznij może od przyjaciół. "rozkręcisz się" itp. a później i z
kobietami będzie łatwiej :]
cieplutko.
patrycha.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-24 17:38:00
Temat: Re: potrzeba mówieniaW przypływie szalonej weny użytkownik patrycja.
w wiadomości <b5ih7r$bo5$1@atlantis.news.tpi.pl>
stworzył następujące dzieło:
>> Nie wiem co jest pieknego w samotnośći?
>> Co w niej takiego pouczającego?
>
> możesz odpocząć, możesz przemyśleć sprawy o których wcześniej...
> nawet byś nie *pomyślał*, możesz poznać siebie (nie mówię że wśród
> ludzi tego nie możesz, ale tu.. z innej perspekktywy); IMHO
> wyciszenie /takie od czasu do czasu/ jest niezbędne, oczywiście _nie_
> wszystkim :]
>
Oczywiście że się zgadzam z tym ;)
Tylko jak sie jest samtnym za długo to sie ma to w końcu po dziurki w nosie
i nie ma sie potrzeby wyciszać ;/
>> Ja uwielbiam ludzi ale mnie nie uwielbiają ;(
>
> ohhh... chcesz? ja mogę Cię uwielbiać ;)
>
Cieszę się że ktos ma chociaż chęci ;)
>> A tak na marginesie na pewno miałaś juz chłopaka/faceta który cię
>> zranił i teraz wolisz samotność? Czy nie mam racji??
> spadaj, nie mówimy tu o mnie tylko o ludzkiej potrzebie mówienia ;p
> ja nie _wolę_ samotności... po prostu ona _też_ jest mi potrzebna,
> rozumiesz :)
>
>
Rozumiem, ale czemu tak ostro ;)
To "spadaj" zabrzmiało praktycznie jak potwierdzenie tego o co pytałem,
bo cię aż tak zabolało ? ;->
>>> no ale właśnie... _po_co_ ja chcę mówić, samotność jest najlepszym
>>> na to dowodem że jednak można bez tego żyć ;)
>> Chyba raczej dowodem, że nie mozna życ w samotności, bo właśnie
>> samotność powoduje taką chęć wygadania się!!!
>
> chodziło mi o to, że (choć po pewnym czasie samotność zaczyna
> doskwierać) jednak da się żyć (w bardzo dosłownym tego słowa
> znaczeniu) bez gadania o kształcie chmur czy coś :)
>
Tak, tylko człowiek robi się zgorzkniały ;) ?
>> Chcesz sprawdzic co to jest prawdziwa samotność??
>> Jeśli masz mozliwość wyjechania gdzieś gdzie nie będziesz miała
>> kontaktu z ludźmi to polecam taki eksperyment co żem sam sobie
>> zrobił:
>> Wyjechałem na działkę gdzie mamy altanę w której spokojnie można
>> sobie mieszkać ;) Stwierdziłem że posiedzę sobie tam z tydzień czy
>> dwa. Nie włączałem radia, telewizora, nie czytałem niczego. Po
>> prostu miała byc laba na całego ;).
>
> hie.. fakt że tylko 24 godziny ale... ja spędziłam je w samiutkim
> lesie na jakiejś "ambonie" kilka metrów nad ziemią.. straasznie
> było... wiatr na tej wysokości był taki że przez cały czas miałeś
> wrażenie że ktoś wchodzi do Ciebie po drabinie.. brrr. o ile w dzień
> było spoko, w nocy miałam _fatalną_ godzinę /ale tylko 1 godz./ bosko
> było :) nie chciało się wracać :)
>
Heh siedzenie na działece tez ma swoje uroki ;)
Hodźby to że były wtedy burze, i ciemniutko było no
i tak zastanawiałem sie czy czasami piorun nie walnie
kiedyś w tą altanę skoro to najwyższy obiekt w okolicy ;)
Heh jak widać nie było iskierek, ale jestem elektronikiem i zawsze mnie
fascynowały takie zjawiska elektryczne ;)
>> Poza przygotowywaniem sobie posiłków nic nie robiłem (Ale fjnie jest
>> sobie ugotować bigosik ze świerzych działkowych warzywek ;)).
>> Pozatym spacery do lasu na grzyby itp mało zajmujące czynności.
>
> ja pisałam i czytałam książkę i... dużo spałam ;) ale później
> żałowałam bo to była tylko jedna doba :/
>
I w tym problem że samotności nie poczułaś nazbyt bardzo bo MZ
czytanie, pisanie czy nawet spanie powoduje odpędzenie wszelkich mysli w
innym kierunku niż to że się jest teraz samemu ;/
>> Myślisz że długo tak można wytrzymać bez gadania z kim kolwiek?
>
> ale ja wcale nie mówiłam że "wieczna" samotność jest dobra :)
>
>> Skoro od zawsze jestem samotny, mało się spotykam z kimkolwiek-
>> - no cóż nikt za bardzo nie chce się ze mną sootykać ;(
>> Przyzwyczaiłem się wręcz do samotności ;(
>
> to się nie przyzwyczajaj tylko wyjdź kurczę do ludzi! grrr, no nie
> mów mi że jesteś typem "ofiary losu"! podejmij wyzwanie, MZ stać Cię
> na to, ja w to wierzę :) nie możesz wiecznie czekać aż ktoś Cię
> zauważy, ktoś się uśmiechnie, przywita (ja kiedyś tak robiłam, grrr)
> weź sprawy w swoje ręce, duży jesteś ;) a potem napisz tu jakie są
> efekty :]
>
Oczywiście że już się wziąłem do dzieła ;)
No i próbuje, cały czas próbuje ale ciągle mnie prawie wszyscy zbywają ;(
Co zaproszę kogoś np: na piwo, to zawsze mówi że ok czemu nie. Ale jak co do
czego to albo nie ma czasu bo cos musi załtwić, jest z kimś umówiony, nie ma
pieniędzy itd.
Nawet jak zaproponuje że ja postawię, tez odmawiają ?
Widząc taką kiepską sytuacje i słaby kontakt z (pseudo?) przyajciółmi juz
zacząłem nawet
nagabywać dziewczyny z netu i od czasu do czasu prowokuje jakieś spotkanie
;)
Ale łatwo się domyślić że to taki kiepski półśrodek bo i tak większość nie
chce
się spotykac nigdy poza tym jednym razem. Chociaż zapraszam na
niezobowiazujące
do niczego spotkanie, po prostu tak żeby tylko sobie pogadać.
A tak szczeże mówiąc efekty już są coraz wieksze. Wczoraj pogodziłem się z
kimś dzięki czemu jestem już HAPPY :) - bo juz myślałem że nici będą z
naszej przyjaźni ale jednak kilkakrotnie wyciągałem dłoń ku pojednaniu i w
końcu wczoraj definitywnie wywalczyłem je :) Fajnie w końcu będę miał
przyjaciółkę z którą mogę o wszystkim porozmawiać ;)
No i jest jeszcze jedna spotkana osóbka która przypadła mi do serca i mam
nadzieje że ja jej też ;)
>> Lecz cóż wytrzymałem tylko trzy dni :( Naprawdę nie darady
>> wytrzymać !!!!
>
> no właśnie, bo masz tą samotność na co dzień, rozumiesz? musi być IMO
> zdrowa równowaga między samotnością a... tym co najlepsze ;)
>
>> Mimo że w domu i tak siedzę zazwyczaj sam, to jednak sam nie jestem,
>> bo wiem że ktoś jest w pokoju obok, za oknem widzę chodzących ludzi,
>> czasmi można z kimś wymienić chodźby słówko. Czuje się po prostu
>> czyjąś obecność ;)
>
> no to przestań ją czuć i zacznij w nią _ingerować_ a może nawet
> trochę się "narzucać" (ale tylko trochę;) i wtedy zrób eksperyment i
> wróć na działkę, zobaczysz ze zaczniesz doceniać swoją samotnię i
> dostrzegać jej piękno :)
>
Narzucanie sie komuś ?
Nie za bardzo skutkuje bo nikt nie lubi być osaczony
>> Dlatego wskazałem jako alternatywę jeszcze takiego wygadanego :)
>> Bo za bardzo nie wiedziałem czy wolisz tylko gadać czy także słuchać
>> ;)
>
> powiedzmy że tutaj idę na kompromis ;D
>
>>> to propozycja? ;)
>> Czemu by nie ;)
>> ;*
>
> mmm... ;)
>
>> No może powoli się zaczynam rozkręcać. Ale naprawdę późno się do tego
>> zabrałem
>
>
> "nigdy nie jest za późno zacząć tak jak chce się żyć".. w wydaniu
> Gawlińskiego lepiej to wychodzi ;D
>
>> Duuuuuużo za póóóóóóóóźźźźźźźźźźźźnnnnnnnnoooooooooo
>
> jest może "bardzo późno" ale nie jest _za_późno, to przeklęte "za"
> sugeruje że nic nie da się zmienić, a to bzdura :]
>
>> Przyzwyczajenie się do samotności chociaż się jej nie lubi naprawdę
>> jest czymś okropnym, wypacza życie człowieka - że też tak późno to
>> zauważyłem ;(
>
> chyba jeszcze nie umierasz, co? zacznij działać :]
>
>> Jeśli naprawdę lubisz samotność to ja radzę się dobrze zastanowić
>> dlaczego ją lubisz?
>
> dlatego że nikt nie zadowoli się tylko lodami czekoladowymi... od
> czasu do czasu trzeba zjeść i toffi ;)
> /Ty natomiast zastanów się czemu jej nie lubisz, ha!/
>
Ja już dobrze wiem czemu ;)
Ale nie powiem ;->
>> I z pewnością kiedyś stwierdzisz że
>> głupio było tak uwielbiać samotność
>
> a Ty wyjdź wreszcie do ludzi i zobaczysz jak piękna jest /od czasu do
> czasu/ samotność :]
>
Do ludzi wychodze ale wszyscy w tył wzrot i jak najdalej ode mnie ?
>> zwłaszcza gdy twoja samotność będzie
>> się ciągła na dłuższą metę.
>
> na to jej nie pozwolę ;)
>
no to i dobrze :)
>> Ale wątpie w to bo i tak sobie wkrótce kogoś
>> złowisz. Ale jeśli nie złapiesz nikogo to wspomnij sobie kiedys moje
>> słowa ;]
>
> mm, prorok? ;) widzisz, do "niesamotności" ;) nie jest konieczna
> "druga połówka", mi wystarczą przyjaciele :]
>
A mi nie wystarczają już niestety ;)
Potrzebuje motywatorki do życia w postaci kobiety ;)
>> A po drugie ja raczej nie jestem samotny z wyboru ale życie daje
>> ciągle mi takiego kopa samotności ;(
>
> to Ty też mu daj popalić :)
nie pije, nie pale i w żyłę nie daje ;)
no może pije ale tylko okazyjnie ;)
>
>> Po prostu nie mogę trafić w odpowiedznią
>> kobietę, praktycznie wszystkie spławiają mnie juz na pierwszym
>> spotkaniu ;(
>
> bu... kobiety... a po co nam one ? ;D
Z nimi źle ale bez nich jeszcze gorzej ;) Zwłaszcza facetowi ;)
> a poważnie, naprawdę, zacznij od nawiązywania przyjaźni, nie
> nastawiaj się od razu na "wielką miłość", może to to?
>
Nie nastatawiam się odrazu na wielką miłość, lecz niektóre to nawet
przyjaźni nie chcą ;/
>> Dla większości kobiet jestem beznadziejny lub za nudny i tyle ;(
>> No i nie mam zbyt wielu przyjaciół ;(
>
> no właśnie, zacznij może od przyjaciół. "rozkręcisz się" itp. a
> później i z kobietami będzie łatwiej :]
>
No dobra co poznam nowego przyjaciela to zawsze albo kogoś już ma
albo zaraz kogoś przygrucha i już potem dla mnie czasu nie ma ;/
A mi już obrzydło wręcz spotykanie się ze znajomimi gdy się wokoło wszyscy
obściskują. Oni zajmują się sobą a ja siedzę pośrud nich sam jak palec ;/
PS: Nie bierz do serca mych słów, bo ja czasem lubie cosik poprzekręcać aby
tragiczniej było ;->
--
Pozdrowienia z
Zielonej "Dzióry"
przesyła D@nieloS
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-25 20:48:15
Temat: Odp: potrzeba mówieniaD@nieloS
> Rozumiem, ale czemu tak ostro ;)
już taka jestem ;)
> Tak, tylko człowiek robi się zgorzkniały ;) ?
raczej.. zamknięty w sobie :)
> I w tym problem że samotności nie poczułaś nazbyt bardzo bo MZ
> czytanie, pisanie czy nawet spanie powoduje odpędzenie wszelkich mysli w
> innym kierunku niż to że się jest teraz samemu ;/
1) nie wiesz o czym pisałam, czytałam i śniłam :)
2) a kto karze o tym rozmyślać? właśnie chodzi o to żeby właściwie
wykorzystać czas
> Oczywiście że już się wziąłem do dzieła ;)
braaaaawo brawwwwwwo brawooooo ! ;) (owacje na stojaco dostaniesz jak
"wygrasz":)
> No i próbuje, cały czas próbuje ale ciągle mnie prawie wszyscy zbywają ;(
to szukaj innych :)
> zacząłem nawet
> nagabywać dziewczyny z netu i od czasu do czasu prowokuje jakieś
spotkanie
> ;)
każdy sposób jest dobry ;)
> Ale łatwo się domyślić że to taki kiepski półśrodek bo i tak większość nie
> chce
> się spotykac nigdy poza tym jednym razem.
bu... może po prostu nie lubią spotykać się z ludźmi z net, mnie np.
niedługo czeka takie spotkanie z kimś kogo b. lubię i aż.. brrr. dreszcze
mnie przechodzą :|
> Wczoraj pogodziłem się z
> kimś dzięki czemu jestem już HAPPY :)
:] /się nie kłóć to nie będziesz musiał się godzić ;)
> Narzucanie sie komuś ?
> Nie za bardzo skutkuje bo nikt nie lubi być osaczony
wiec napisałam że _tylko_trochę ;)
> Ja już dobrze wiem czemu ;)
> Ale nie powiem ;->
nie musisz ;p
> Do ludzi wychodze ale wszyscy w tył wzrot i jak najdalej ode mnie ?
nie marudź tylko do dzieła ;)
> A mi nie wystarczają już niestety ;)
> Potrzebuje motywatorki do życia w postaci kobiety ;)
bosz,,, co Wy w nas takiego widzicie? ;D
> Nie nastatawiam się odrazu na wielką miłość, lecz niektóre to nawet
> przyjaźni nie chcą ;/
"nawet"? mówisz jakby przyjaźń była czymś gorszym :>
> PS: Nie bierz do serca mych słów, bo ja czasem lubie cosik poprzekręcać
aby
> tragiczniej było ;->
ćsii... nawet się nie przyznawaj ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |